Lampiony, znaczniki, piktogramy.


Kończąc naszą tradycyjną, sobotnią pętlę po Lasku Dębińskim, spotykamy nie pierwszego tego dnia, rozglądającego się uważnie po chaszczach biegacza. W dłoni ściska zmiętą kartkę papieru. Korzystając z okazji, że zmniejsza tempo, zagadujemy.

- Czy to jakieś zawody na orientację?

- Tak, z Hadesu- odpowiada osobnik w czarnych legginsach, zakładając zapewne, że takie hasło kojarzy nam się z czymś jeszcze oprócz wycieczki za obola po Styksie. Widząc nasze miny, powtarza: Hades- sprawdźcie profil na facebooku, jeszcze do jutra można wziąć udział.


***


Po uważnej analizie materiałów publikowanych przez Hades, poznański klub sportowy, wiemy już nieco więcej. Ze względów epidemiczno- prawnych przeprowadzenie normalnych zawodów nie jest aktualnie możliwe, ale organizatorzy Grand Prix w Biegach na Orientację się nie poddają. Na mikołajkowy weekend przygotowali w rejonie Dębiny trasy o trzech poziomach trudności umożliwiające indywidualny trening. 

Jako że nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tego typu aktywnością, przechodzimy przyśpieszony kurs internetowy w zakresie rozumienia piktogramów. ,,V" to dół, głowa ze zmrużonymi oczami- niecka, wielbłąd schowany w elipsie- jezioro... Czujemy się w miarę przygotowani i zgodnie z wyznawaną przez połowę z nas zasadą ,,nie ma się co wygłupiać" (która sprawiła m.in. że naszym pierwszym marszem długodystansowym było Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej), drukujemy mapkę trasy zaawansowanej. 


mapa trasy zaawansowanej udostępniona przez Klub Sportowy Hades


Docieramy do Lasku Dębińskiego od strony Mostu Przemysła, w związku z czym decydujemy nie zaczynać trasy od punktu kontrolnego nr 1, ale od pierwszego przez nas napotkanego, czyli 11. Schodzimy ze ścieżki w las w poszukiwaniu obniżenia terenu. Pierwsze, co znajdujemy, to nie łagodna niecka, ale dość tajemniczo wyglądający dół. 



Przyglądamy mu się podejrzliwie (czy ktoś nie wykopał go po to, aby ukryć w nim lampion znaczący punkt kontrolny?), ale komisyjnie stwierdzamy, że szukamy czegoś innego. Robimy kilkanaście kroków w kierunku południowym i wchodzimy prosto do niecki, na dnie której wyraźnie rysuje się biało- pomarańczowy kształt. Jeśli do tej pory nie byliśmy pewni czy trening na orientację nam się spodoba, emocje towarzyszące odnalezieniu pierwszego lampionu rozbudziły nasze ambicje. Ruszamy w stronę dwunastki, ukrytej po wschodniej stronie drzewa liściastego, potem dalej do trzynastki, zamocowanej przy jeziorku. Przy czternastce pomagamy już nawet innym poszukiwaczom, za to piętnastkę wskazują nam przypadkowi spacerowicze (Szukacie takiego czegoś pomarańczowego?).


takie coś pomarańczowe- lampiony znaczące punkty kontrolne


Do godziny 16:00, o której zaczyna się ściemniać, mamy na koncie trzynaście punktów kontrolnych. Trochę żałujemy, że nie mogliśmy wyruszyć na łowy wcześniej, żeby przy świetle dziennym odnaleźć wszystkie. Teraz, kiedy znamy już bliżej działalność Hadesu, będziemy jednak śledzić profile facebookowe informujące o nadchodzących wydarzeniach (tutaj, tutaj i tutaj).


pełen profesjonalizm: orientowanie przy pomocy busoli mapy trzymanej do góry nogami


Przy okazji naszego pierwszego treningu na orientację zdaliśmy sobie sprawę z faktu, że do tej pory na blogu nie pojawił się żaden materiał o przedeptanym przez nas wzdłuż i wszerz Lasku Dębińskim. Te zaległości trzeba będzie wkrótce nadrobić...

Komentarze