Zima kontratakuje 6/7 : Sokolica

sosna reliktowa na Sokolicy

Trasa: Krościenko nad Dunajcem > (zielonym szlakiem) Przełęcz Sosnów > (niebieskim szlakiem) Sokolica > (niebieskim szlakiem) przeprawa pod Sokolicą > (czerwonym szlakiem) Szczawnica Niżna > (bez znaków) Szczawnica > (żółtym szlakiem) Pod Bereśnikiem > (żółtym) Pod Dzwonkówką > (czerwonym szlakiem) Przełęcz Przysłop > (czerwonym) schronisko PTTK Przehyba

Długość trasy: 20,3 km

Czas przejścia: 6 godzin 40 minut



Pierwotny plan na piątek był bardzo ambitny. Chcieliśmy przez Przełęcz Szopka oraz Czerwony Klasztor dotrzeć do schroniska pod Durbaszką, przejść przez Wąwóz Homole i zakończyć wędrówkę na Przehybie. Dokładnie poznawszy przez ostatnie dni warunki panujące w terenie, postanowiliśmy jednak znacznie zmodyfikować trasę, jednocześnie ją skracając. Wiedząc z kolei, że najbardziej przetarte szlaki znajdują się w okolicach głównych atrakcji Pienin, włączyliśmy do planu wejście na Sokolicę, jeden z najbardziej widokowych szczytów w polskich górach.

"Uwaga! Trasa wymaga przeprawienia się łodzią przez Dunajec." - podpowiada kalkulator szlaków. Sprawdzamy szybko, że przeprawa pod Sokolicą działa od 15.04 do 31.10, ale mamy wciąż wątpliwości czy jest czynna, jeśli kwiecień przypada w zimie. Dzwonimy na numer informacji turystycznej Pienińskiego Parku Narodowego. Pani udzielająca informacji nie jest pewna. Najpierw mówi, że przykro jej, ale przeprawa jest nieczynna, potem reflektuje się, że właściwie to nie wie i nie chciałaby nikogo wprowadzić w błąd, więc przekierowuje rozmowę do "działu udostępniania". W dziale udostępniania nikt nie udostępnia ani nie odbiera telefonu przez następne pół godziny. Szukamy pewniejszego źródła. Pada na schronisko pod Orlicą, położone 400 m od przeprawy. Osoba odbierająca telefon wydaje się zaskoczona pytaniem i odpowiada, że "nic nie słyszała, żeby przeprawa miała być nieczynna". Tymczasem znajdujemy w Internecie zdjęcie tablicy stojącej tuż przy brzegu Dunajca, gdzie widoczne są numery kontaktowe bezpośrednio do flisaków obsługujących przeprawę. Dzwonimy. Pewny głos po drugiej stronie słuchawki odpowiada: "Pływomy. Jeśli tylko mamy z kim, pływomy."

Spokojni o nielądowy punkt programu, ruszamy w drogę. Zielony szlak rozpoczynający się na ryneczku w Krościenku prowadzi nas początkowo wzdłuż Dunajca, a następnie lasem pod górę do Przełęczy Sosnów, gdzie obieramy kierunek na Sokolicę. Ścieżki zgodnie z naszymi przewidywaniami są wydeptane, spotykamy też innych piechurów. Na szczycie chłoniemy zapierające dech widoki oraz fotografujemy słynne sosny reliktowe.


widok na Tatry z Sokolicy


Później schodzimy w dół do przeprawy przez rzekę. Na drugim brzegu widać przycumowaną łódź oraz dwie osoby czekające na to, aby znaleźć się po naszej stronie Dunajca. Nadchodzi też flisak, który zaraz im to umożliwi. Potem przeprawiamy się my, opowiadając o wczorajszej wędrówce przez zasypane polany i chwaląc warunki w rejonie Sokolicy. Nasz przewoźnik relacjonuje, że wczoraj jedynie trzech chętnych płynęło z nim przez Dunajec i "pociesza" nas, że u celu naszej wędrówki, na Przehybie, wciąż leży 40 cm śniegu...




Tymczasem idziemy jednak przez umiarkowanie zaśnieżoną Szczawnicę. W centrum wraz z żółtymi znakami napotykamy taśmy z logo Biegów w Szczawnicy, które będą nam towarzyszyły aż do końca wędrówki. Wybrana przez nas trasa pokrywa się bowiem z przebiegiem odbywających się jutro Niepokornego Mnicha i Wielkiej Prehyby. Im wyżej podchodzimy, tym bardziej współczujemy zawodnikom startującym w imprezie...


Plac Dietla w Szczawnicy-Zdroju


Przechodzimy przez urokliwy Plac Dietla i wspinamy się w kierunku bacówki pod Bereśnikiem. Mijamy ręcznie wykonane drogowskazy: "Bacówka - 45 minut", "Przed siebie", "Bacówka- 10 minut"... Od tego ostatniego idziemy sporo ponad 10 minut, aż napotykamy trzyosobową rodzinę analizującą rozłożoną mapę oraz kolejną tabliczkę z napisem "Bacówka- 10 minut", ale wskazującą kierunek, z którego właśnie przyszliśmy... Wspólnie dochodzimy do wniosku, że musieliśmy przegapić jakiś skręt. Oni decydują się zawrócić, my postanawiamy porzucić myśli o przerwie na herbatę i ruszamy dalej w kierunku Przehyby.

Im wyżej, tym (zgodnie z przewidywaniami) więcej białego puchu. Szlak przed nami wydeptywała tylko jedna osoba - prawdopodobnie ta odpowiedzialna za rozwieszanie taśm "Biegów w Szczawnicy"... Na Przysłopie, gdzie nawianego śniegu jest najwięcej, stwierdzamy komisyjnie, że jakiekolwiek bieganie nie jest możliwe. Do takiego samego wniosku dojdą zresztą organizatorzy biegów, którzy skrócą trasę Niepokornego Mnicha, a także poproszą o pomoc GOPR. Szlak zostanie przetarty z pomocą specjalistycznego sprzętu... Ale to dopiero po tym jak my zameldujemy się w schronisku. Tymczasem nie ma dla nas żadnych ułatwień, a mieszkańcy lasu są zdumieni, że ktoś się tutaj zapuszcza.




Podejścia są dosyć męczące, zwłaszcza w zimowych warunkach, ale w końcu docieramy do szerokiej drogi, którą przechadzają się ochroniarze strzegący Radiowo-Telewizyjnego Ośrodka Nadawczego na Przehybie (Prehybie, Przechybie lub Perehybie - wszystkie możliwe kombinacje pisowni są chyba dopuszczalne). Stąd już rzut kamieniem do schroniska. Po chwili budynek wyłania się zza zakrętu.Wchodzimy do środka, gdzie zamiast ciepłej schroniskowej atmosfery uderza nas ciemność i pustka jak w opuszczonym hotelu ze "Lśnienia". Na szczęście recepcja jest czynna, a obok kręci się "najszczęśliwszy nowofunland na świecie". Meldujemy się, po czym pełni najgorszych przeczuć pytamy czy bufet działa. Pani wydająca nam klucze odpowiada, że tak, do 19:00. Oddychamy z ulgą. Zostawiamy w pokoju plecaki, zastanawiamy się też nad gorącą kąpielą, ale - dziwna sprawa- oba pomieszczenia z natryskami znajdujące się na piętrze są zamknięte na klucz (a przecież chyba nikt się akurat nie kąpie, skoro schronisko jest prawie puste?). Nie łamiemy sobie dłużej głowy tym problemem i schodzimy na dół na pierogi. Dziwimy się trochę, skąd wzięły się w Internecie negatywne komentarze odnośnie obsługi schroniska. Wszyscy są bardzo mili, dostajemy nawet gratis małą dodatkową porcję grzańca... Wszystko wyjaśnia się kiedy poruszamy delikatną sprawę prysznica.
- Przepraszam... Zauważyliśmy, że prysznice są zamknięte..?
- Oczywiście.
- ?!
- Przyjdzie kierowniczka, to wyda klucz.

Odbieramy klucz od kierowniczki, nie ośmielając się już nawet zapytać o suszarnię, bo "oczywiście" też jest zamknięta... Chwilę później w schronisku zjawia się większa grupa, która trochę hałasuje, ale przynajmniej trochę wypełnia pustkę na Przehybie...

Komentarze