Trzynastego nawet w lutym jest wiosna




Start: Poznań, pętla tramwajowa Starołęka

Meta: Kórnik (Bnin), rynek.

Długość trasy: 27,5 km

Jakość oznakowania: kiepska, uważać trzeba zwłaszcza na szlaku (teoretycznie) żółtym nr 3573, który wg opracowania Znakowane piesze szlaki województwa wielkopolskiego odnawiany był ostatnio w 1992 r. (wierzymy) oraz na czerwonym w Kamionkach, gdzie trwają roboty drogowe

Oznakowanie szlaku: od pętli tramwajowej do Minikowa bez oznaczeń (na mapie kolor szary) 




od Minikowa do skrzyżowania ul. Ożarowskiej z ul. Głuszyna - muszle św. Jakuba (na mapie kolor szary) 




od ul. Głuszyna do Daszewic teoretycznie znaki żółte (szlak 3573), ale napotykaliśmy czarne, zielone, czerwone... żółte najrzadziej 




od Daszewic przez Kamionki, Borówiec do ulicy Mosińskiej w Mościenicy znaki czerwone 




od ulicy Mosińskiej do Rynku w Kórniku (Bninie) teoretycznie bez oznaczeń, w praktyce napotykaliśmy różne znaki, np. żółte... (na mapie kolor szary) ↓




Pomimo, że mamy jeszcze luty, pogwizdują już wiosenne ptaszęta, a na drzewach pojawiają się bazie i nieśmiałe listki. Oznacza to, że nadszedł dobry moment na pierwszą wyprawę w nowym roku.

Wędrówkę rozpoczynamy na Starołęce, kierując się ulicą Książęcą w stronę Fortu I, przez Prusaków mianowanego Fortem Röder, przez Polaków Fortem Żegockiego. Dawniej wchodził w skład Twierdzy Poznań, natomiast obecnie użytkowany jest przez firmę poligraficzną jako magazyn, a przez nietoperze jako zimowisko. Fort (jak to fort) jest niedostępny, obchodzimy go więc dookoła.

Dalej kierujemy się w stronę Minikowa, a następnie przechodzimy nad trasą A2 Konin- Świecko i kontynuujemy marsz wzdłuż ogrodzenia bazy lotniczej w Krzesinach. Przecinamy ulicę Głuszyna, po czym wchodzimy w las. Powinien zaczynać się tutaj szlak żółty, ale się nie zaczyna. Zielony i czarny, owszem. I jeszcze czerwona trasa rowerowa. Ale żółtego ani widu, ani słychu. Mimo to pchamy się do lasu, co zaczyna się powoli opłacać w rejonie nadleśnictwa Babki, gdzie przy drodze znajdujemy ubłoconą pięćdziesięciozłotówkę...

Szlak robi się ciekawszy (tj. mniej bitumiczny) w rejonie doliny Głuszynki. W Kamionkach naszą uwagę przyciąga ogrodzenie hodowli akity amerykańskiej, boston terriera i bulteriera miniaturowego...




Za Kamionkami jest jeszcze ciekawiej, bo natrafiamy na mostek - zabójcę. 


ryzykowna przeprawa przez Głuszynkę


Odnajdujemy w sobie jednak ducha Indiany Jonesa i przeprawiamy się przez rzeczkę, licząc się z dużym prawdopodobieństwem kąpieli. 

W Borówcu znów wracamy na drogę bitumiczną, co skłania nas do refleksji  nad intencjami autorów przebiegu szlaku... W Mościenicy buntujemy się i wyznaczamy sobie sami drogę przez las. Co prawda odnajdujemy na niej dziwny znak z choinką, przekreślonym człowieczkiem i napisem "zakaz wstępu", ale ponieważ brakuje wyjaśnienia kto zakazuje, dlaczego zakazuje i kto mu pozwala zakazywać, a za znakiem majaczą - a jakże! - oznaczenia szlaku (skąd my to znamy... > Skok przez 5) staramy się nim nie przejmować. Wychodzimy z lasu na ulicę Zwierzyniecką (od tej strony nie ma znaku z choinką) i zmierzamy w stronę przystanku autobusowego Kórnik-Rynek, znajdującego się w południowej części Kórnika, czyli w Bninie. Ponad 28 km za nami (byłoby 27,5 gdybyśmy nie pomylili drogi w Kamionkach), a więc dobrze zaczynamy sezon...


Komentarze