Czantoria w ogniu (KDB on tour)
Trasa: Ustroń Polana> (czerwonym szlakiem) górna stacja kolei linowej Czantoria> (czerwonym szlakiem) Czantoria Wielka> (żółtym, zielonym i niebieskim szlakiem) Chata na Czantorii> (zielonym szlakiem) górna stacja kolei Poniwiec Mała Czantoria> (z powrotem tą samą drogą) górna stacja kolei linowej Czantoria
Długość trasy: 8 km
Czas przejścia (nie licząc wejścia na wieżę widokową na Czantorii oraz kibicowania): 2h 15 min.
,,Warto przyjechać tutaj bez względu na dziwaczną architekturę uzdrowisk z lat 70., na tłumy okupujące stacje kolejki linowej i rozrzucające puszki po piwie" - tekst reklamujący Beskid Śląski w ,,Atlasie gór Polski" wydawnictwa ExpressMap nie ma sobie równych. Ponieważ przyjeżdżamy do Ustronia po sezonie, bardziej niż rzeczonych tłumów obawiamy się wysokich stężeń pyłu zawieszonego. Województwo śląskie staje na podium w niechlubnych rankingach złego stanu jakości powietrza, a mimo to w uzdrowiskach znajdujących się na jego terenie pobiera się opłatę klimatyczną. Plakaty rozwieszone w apartamencie, który wynajmujemy, tłumaczą jednak, że opłata przeznaczana jest między innymi na walkę ze smogiem- dofinansowanie wymiany oraz modernizacji urządzeń grzewczych.
Miłą niespodzianką, która spotyka nas przy zameldowaniu, jest książeczka z piętnastoprocentowymi rabatami na miejscowe atrakcje oraz kuponami uprawniającymi do bezpłatnych przejazdów Kolejami Śląskimi pomiędzy Wisłą Głębce a Ustroniem. Rozwiązanie, z którym nie spotkaliśmy się jak do tej pory nigdzie w Polsce (za to w Alpach działa doskonale), powinno dobrze się sprawdzić w rozciągniętych na przestrzeni 15 kilometrów miejscowościach uzdrowiskowych Beskidu Śląskiego. Koleje to jednak tylko 6-7 połączeń dziennie, a zatem może dla ograniczenia ruchu samochodowego warto by rozszerzyć ofertę również o bezpłatną komunikację autobusową?
Powody, dla których warto odwiedzić Ustroń w połowie listopada mogą być trzy: 1) uniknięcie tłumów rozrzucających puszki opisanych w ,,Atlasie gór Polski", 2) rajd samochodowy Cieszyńska Barbórka, 3) bieg o wiele mówiącej nazwie Piekło Czantorii, rozgrywany na 23- kilometrowej pętli (do pokonania raz, 2 lub 3 razy - w zależności od tego czy czujesz się Bestyją, Pieronem czy Przepieronem) zwieńczonej 1,4-kilometrowym podbiegiem w górę stoku narciarskiego. My przyjeżdżamy tu z tego trzeciego powodu i - jak zazwyczaj- część z nas biegnie, część kibicuje.
Trasa zawodów w niewielkim stopniu pokrywa się z przebiegiem szlaków turystycznych (w ich piekielności chodzi o to, żeby nałapać więcej przewyższeń niż na Biegu Granią Tatr), ale spotyka się z nimi w partiach grzbietowych, co pozwala kibicom oraz zawodnikom na zwiedzenie góry porytej przez czarty.
Trasa zawodów w niewielkim stopniu pokrywa się z przebiegiem szlaków turystycznych (w ich piekielności chodzi o to, żeby nałapać więcej przewyższeń niż na Biegu Granią Tatr), ale spotyka się z nimi w partiach grzbietowych, co pozwala kibicom oraz zawodnikom na zwiedzenie góry porytej przez czarty.
Na szczycie Czantorii Wielkiej (995 m n.p.m.) oprócz polskiej budki z oscypkami oraz czeskiej budki z czekoladą Studentską i kofolą znajduje się wieża widokowa, z której przy dobrej widoczności można zobaczyć nawet Tatry. Szesnastego listopada 2019 r. Tatr nie widać, ale zanim wiatr urwie nam głowę, warto uchwycić panoramę okolicznych szczytów oraz widok na ustrońskie piramidy.
z lewej: widok z wieży na Czantorii; z prawej: widok spod górnej stacji kolejki Poniwiec Mała Czantoria |
Dobre punkty widokowe to również górne stacje kolei linowych: Czantoria oraz Poniwiec Mała Czantoria. Jako że Beskid Śląski to najbardziej zagospodarowane tereny górskie w Polsce, wokół nie brak również innych atrakcji, takich jak: bufet, letni tor saneczkowy czy sokolarnia. Korzystając z nich wszystkich, uważajmy żeby nie zbudzić śpiących we wnętrzu góry trzystu rycerzy i ich trzystu koni...
Komentarze
Prześlij komentarz