W Szczebrzeszynie pasikonik brzmi w trzcinie (KDB on tour)



W Szczebrzeszynie wszystko należy do Chrząszcza. Jest Restauracja Chrząszcza, Księgarnia Chrząszcza... Apteka co prawda nie została nazwana Jego imieniem, ale wchodząc do środka, pierwsze co zauważamy, to duży plakat Ryszarda Kai portretujący owada z rzędu tęgopokrywych, wyposażonego w szereg ozdobnych trąbek. 

Podczas naszej poprzedniej wizyty na Roztoczu spotkaliśmy wiele chrząszczy (maj obrodził w chrabąszcze), jednak nie starczyło nam czasu na odwiedzenie słynnego Szczebrzeszyna. Nadrabiamy zaległości przy okazji wyjazdu na jedyny taki zimowy ultramaraton... 

Główną atrakcją przyciągającą turystów do pięciotysięcznego miasteczka położonego nad Wieprzem są dwa pomniki owada z wierszyka Jana Brzechwy. Nowszy, odlany z brązu, odnajdujemy bez problemu- stoi na szczebrzeszyńskim rynku, przed ratuszem mieszczącym Urząd Miejski oraz Muzeum Starych Zegarów. Dwumetrowy grajek przypomina bardziej pasikonika niż chrząszcza, co nie przeszkadza pozować mu do zdjęć oraz stroić się w taśmy Zimowego Ultraroztocza.

Starszy, drewniany pomnik, znajduje się przy źródełku u podnóża Góry Zamkowej, na trasie oznaczonej czarnym kolorem ścieżki spacerowej. Zanim do niego dotrzemy, poznamy kilka mniej znanych, ale nie mniej interesujących atrakcji Szczebrzeszyna. 

W okolicach rynku łatwo dostrzec oddalone niecałe pięćset metrów od siebie dwa kościoły katolickie, oba z początku XVII w. Natomiast podążając za oznaczeniami czerwonego szlaku partyzanckiego z Krynic przez Krasnobród do Szperówki, napotkamy położoną przy ulicy Sądowej dawną synagogę (obecnie mieszczącą Miejski Dom Kultury oraz niewielką informację turystyczną, gdzie możemy zakupić np. pamiątkowego chrząszcza na lodówkę). Przy tej samej ulicy zlokalizowana jest również cerkiew. Zdewastowana podczas I wojny światowej, w latach 2008-2010 została gruntownie wyremontowana, dzięki czemu w czasie najważniejszych świąt prawosławnych mogą się tu znowu odbywać nabożeństwa. 


niestabilne chrząszcze przed synagogą; widok spod synagogi w kierunku kościoła św.Katarzyny


Ulica Sądowa wpada w ulicę Cmentarną, która doprowadza nas do założonego w XVI wieku kirkutu. Tablica umieszczona na ogrodzeniu informuje, że jest to jedna z najstarszych i jednocześnie najlepiej zachowanych nekropolii żydowskich w Polsce. Do środka można wejść, aby pospacerować w zadumie pomiędzy pochylonymi przez upływ czasu i zawirowania historyczne macewami...


szczebrzeszyński kirkut


Czerwony szlak wiedzie dalej obok cmentarza parafialnego i punktu czerpania wody. W końcu przy małej leśnej pasiece skręca z asfaltu ku tzw. ,,Piekiełku"- labiryntowi wąwozów lessowych. Błoto, które się tam zaczyna, jest imponujące.


leśna pasieka


Cofamy się do drogowskazu znaczącego początek czarnej ścieżki spacerowej (przynajmniej połowa z nas będzie musiała jutro do wąwozów wrócić), po czym trasą wyłożoną betonowymi płytami schodzimy ku ulicy Sadowej (nie mylić z Sądową) i Bocznej. Tak docieramy do drogi nazwanej imieniem doktora Zygmunta Klukowskiego, ważnej postaci dla regionu (dalej, przy szosie do Zamościa, stoi jego pomnik).


pomnik Zygmunta Klukowskiego przy ul.Zamojskiej


Po prawej stronie ulicy Klukowskiego znajduje się młyn wodny z początku XX w., po lewej- wspomniany już drewniany pomnik Chrząszcza. Próbujemy zbadać widoczne w górze ruiny wieży zamkowej, ale odbijamy się od zamkniętego na kłódkę wysokiego ogrodzenia.


drewniany pomnik Chrząszcza pod Górą Zamkową


Skoro obeszliśmy już zabytkowe centrum, ruszamy w kierunku Klemensowa, części Szczebrzeszyna upamiętniającej w nazwie imię XVIII-wiecznego magnata, Klemensa Zamoyskiego. Tam, w zabytkowym budynku pełniącym dawniej funkcję mieszkania dla kolejnych dyrektorów cukrowni, można dzisiaj zjeść prawdziwą roztoczańską borowikową albo pierogi z kaszą gryczaną i twarogiem... Właściciele restauracji prowadzą również dwa małe muzea: Rzemiosł Dawnych (z ostatnim wiatrakiem Roztocza) oraz Skarbów Ziemi i Morza (zwiedzanie możliwe od wtorku do niedzieli pomiędzy 12:30 a 13:30).

Po drodze do Klemensowa nasz wzrok przyciąga kartka przymocowana na drzewie. ,,Od kilku dni na moje podwórko przychodzi głodna, zagubiona, bez koguta KURA" - głosi napis wykonany flamastrem. - ,,Proszę właściciela żeby ją zabrał i o nią dbał". Tego, że kura chodzi głodna, oczywiście nie pochwalamy, ale że bez koguta... To normalne na Zamojszczyźnie, o czym świadczy rozsławiona przez Grzegorza Ciechowskiego biłgorajska nuta...

***
Sobota, tuż przed dziewiątą rano. Na szczebrzeszyńskim rynku, wokół Chrząszcza, gromadzą się panie i panowie w obcisłych getrach i jaskrawych bluzach. Rozmowa miejscowych pod sklepem:
- A cóż to za biegi dzisiaj mamy?
- A nie wiem... jakieś...Chrząszcza...?

Bieg Chrząszcza - a jakże- również się w Szczebrzeszynie odbywa, ale nie w styczniu, a w sierpniu. Tymczasem startuje Zimowe Roztocze. A że zima jest, jaka jest, trasa zapowiada się nie lodowo-śnieżna, lecz błotnista. Potwierdzenie tego będzie można zobaczyć wkrótce na odzieży zawodników...

Zimą, kiedy jest śnieg, to piękne te nasze wąwozy. A teraz to wam się nie będzie podobało- martwią się panie spacerujące z kijkami. - Z daleka przyjechaliście? (...) No, tak myślałyśmy, że przyjezdni, ze Szczebrzeszyna to nikomu by się nie chciało biegać... Nawet klub nordic walking nam się rozsypał...

Obserwując twarze biegaczy, można odnieść wrażenie, że wąwozy jednak im się podobają. Nawet jeśli do pasa unurzani są w błocie, a zamiast bieli widzą pozostałe po jesieni opadłe liście i zieleniejący gdzieniegdzie skrzyp zimowy. Z tą chęcią lokalsów też nie jest tak źle, bo na listach startowych znajdujemy przynajmniej kilka osób z samego Szczebrzeszyna, nie mówiąc już o mieszkańcach Józefowa czy Krasnegostawu. W biegu na 10 km dwaj Szczebrzeszynianie zajmują miejsca na podium w kategorii wiekowej.



***

Opuszczamy Szczebrzeszyn w niedzielę rano. Oczekiwanie na dworcu autobusowym umilamy sobie, czytając rozwieszone w gablotkach ogłoszenia oraz rozkład jazdy. Naszą uwagę zwraca notatka umieszczona przy gwiazdce. Oczyma wyobraźni widzimy już sceny, które muszą rozgrywać się w Krasnymstawie podczas święta piwowarów, skoro miasteczko omijają wtedy nawet autobusy...




***

Ale zaraz... Skoro na szczebrzeszyńskim rynku na skrzypcach grał pasikonik, to gdzie przez ten czas był Chrząszcz? Chrząszcz właśnie brzęczał w Pszczynie.


Komentarze