Skalne miasta 5/5. Browary i kopalnie.

widoki z czarnego szlaku Przełęcz pod Szpiczakiem- Andrzejówka


Trasa: Broumov> (żółtym szlakiem) Olivětín> Heřmánkovice> Javorový vrch> (niebieskim szlakiem) Płoniec> Ruprechtický Špičák> Przełęcz pod Szpiczakiem> (czarnym szlakiem) schronisko Andrzejówka> (zielonym szlakiem) Rybnica Leśna> Rozdroże Leśne Berdo> Rozdroże Czarne> Wałbrzych Główny, dworzec PKP

Długość trasy: 23 km

Czas przejścia (nie licząc popasu w Andrzejówce): 4 h 50 min.


Trasa do: Wałbrzych, dworzec PKP | mapa-turystyczna.pl


Kiedy w połowie XIV w. do Broumova przybyli benedyktyni, przynieśli ze sobą tradycję warzenia piwa. W wieku XVIII z obawy przed nawiedzającymi miasto pożarami, browar został jednak przeniesiony poza mury klasztoru, do odległej o ok. 2 km wioski Olivětín (dzisiaj część Broumova). Tam działa do dziś (już jako spółka prywatna), produkując piwo- nomen omen- Opat. Co więcej, browar w Olivětínie można zwiedzać, a jeden z wariantów zwiedzania obejmuje również degustację. Przeczytawszy tę historię, zaczęliśmy się zastanawiać skąd w takim razie w centrum Broumova, tuż przy klasztorze, wzięła się ulica Pivovarska, a przy niej- niszczejące budynki poprzemysłowe. Okazuje się, że to pozostałości browaru miejskiego, konkurującego z klasztornym- który jak widać konkurencji ostatecznie nie wytrzymał.

Opuszczamy Broumov właśnie ulicą Pivovarską, która doprowadza nas do żółtego szlaku, biegnącego w stronę Olivětína. Wędrując wzdłuż rzeki Stěnava (pol. Ścinawka) mijamy najpierw zakłady tekstylne, przed którymi stoi pomnik Josefa Edlera von Schrolla, założyciela tutejszej pierwszej mechanicznej tkalni. Potem przechodzimy obok browaru warzącego Opata. Następnie kierujemy się ku Heřmánkovicom, gdzie płoty zdobią nasadzone na deski kolorowe kubki ceramiczne. Mijamy  kościół Wszystkich Świętych- pasuje do dzisiejszej uroczystości.


kościół Wszystkich Świętych w Heřmánkovicach

Teraz zmierzamy w stronę lasu, aby rozpocząć podejście na Jaworowy Wierch (708 m n.p.m.). Osiągając szczyt, docieramy jednocześnie do granicy czesko- polskiej. Skręcamy w kierunku Płońca, zastanawiając się czy lepszy będzie niebieski czy zielony wariant szlaku. Potem zmierzamy ku górze, na której byliśmy już wiele razy i która kiedyś wydawała nam się dużo bardziej stroma... Byłaby widoczna z daleka, gdyby nie chmury zalegające nad Górami Suchymi. Mowa oczywiście o Ruprechtickim Špičáku (873 m n.p.m.). Na wieżę widokową nie ma chyba dzisiaj sensu wchodzić...


czarno- biały Szpiczak

Trochę widoków łapiemy za to na odcinku pomiędzy Przełęczą pod Szpiczakiem a Andrzejówką. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę z faktu, że mimo wielu kilometrów przedeptanych w tych okolicach, nigdy wcześniej nie szliśmy wygodnym czarnym szlakiem. Zawsze musieliśmy pchać się przez jakieś Waligóry albo Suchawy i Kostrzyny... 

Przy Andrzejówce jesteśmy na tyle wcześnie, że postanawiamy zrobić tu mały popas. Parking zawalony jest autami, ale w środku- o dziwo- znajdujemy sporo wolnych miejsc.

Z Andrzejówki do dworca PKP w Wałbrzychu idziemy tym razem najkrótszym wariantem, czyli prowadzącym przez Rybnicę Leśną szlak zielonym. Jego początek nie jest teoretycznie ciekawy, biegnie bowiem poboczem szosy (niedawno zresztą wyremontowanej). Po drodze znajduje się jednak interesujący obiekt, opatrzony nawet tablicą informacyjną. To działająca w tym miejscu od początku XX w. kopalnia melafiru. Skały wulkaniczne budujące eksploatowaną tutaj ścianę wykorzystywane są w budownictwie drogowym oraz kolejowym (to te kamyki, którymi wysypane są tory- czytamy).


kopalnia melafiru w Rybnicy Leśnej

Od rozdroża Leśne Berdo (gdzie prosi się nas, żebyśmy zachowali się jak zwierzęta) robi się zaś znów (zgodnie z nazwą) leśnie i górsko. I znów odkrywamy z zaskoczeniem, że wędrując z Wałbrzycha w Góry Kamienne nie trzeba napierać przez Wołowiec, Kozioł ani Borową...

< następny post

poprzedni post >

Komentarze