A gdyby tak... 3/6. 1346 m n.p.m.



Trasa: Ustrzyki Górne > (czerwonym szlakiem przez Szeroki Wierch) Przełęcz pod Tarnicą (Przełęcz Krygowskiego) > (żółtym szlakiem) Tarnica > (niebieskim szlakiem) Wołosate > Ustrzyki Górne

Długość trasy: 18,6 km

Czas przejścia: 4 godziny 40 minut



Na kolejny dzień zaplanowaliśmy zdobycie najwyższego szczytu polskich Bieszczadów- Tarnicy. Z Ustrzyk Górnych na Przełęcz pod Tarnicą prowadzi czerwony szlak przez pokryty połoninami grzbiet Szerokiego Wierchu. Będą połoniny, a więc będą widoki.




Na sam szczyt z Przełęczy Krygowskiego dochodzimy dwukierunkowym szlakiem żółtym, którego rewitalizacja przeprowadzona przez Bieszczadzki Park Narodowy w 2015 r. wywołała w mediach i środowisku górołazów prawdziwą burzę. ,,Zbudowali schody, dobrze, że nie ruchome!"- grzmieli miłośnicy natury. Tymczasem rzeczone ,,schody" to zwyczajne progi erozyjne wykonane z dębowych krawędziaków, mające za zadanie chronić przed rozdeptywaniem wyjątkowo uczęszczanego szlaku. Rozwiązanie stosowane również na innych trasach, w innych parkach narodowych.




Podziwiając panoramę ze szczytu Tarnicy, oceniamy przy okazji, gdzie aktualnie pada (na Ukrainie) i czy słyszalna w oddali burza nie przesuwa się przypadkiem w naszą stronę. Nie byłoby to wskazane, jeśli weźmiemy pod uwagę stojący obok nas ośmioipółmetrowy stalowy krzyż.




Niebieskim szlakiem schodzimy do wsi Wołosate. Oprócz straganów oferujących bieszczadzkiego Piotrusia, pluszowe niedźwiadki oraz szeroki wybór koszulek i magnesów na lodówkę z napisem ,,rzuć wszystko, jedź w Bieszczady", znajduje się tutaj również stadnina prowadząca zachowawczą hodowlę konia huculskiego.

Ostatnie sześć i pół kilometra szlaku prowadzi niestety asfaltem. Ale nie byle jakim asfaltem, a asfaltem wywalczonym przez Bogusię Kranz, sołtysa Ustrzyk Górnych w latach 1999-2008. Informuje o tym głaz z tablicą pamiątkową ustawiony przy torfowisku Wołosate.

Wieczorem w barze Kremenaros zajadając knyszę bieszczadzką i popijając piwo KSU, oglądamy mecz Francja- Belgia. Wszystkie stoliki są zajęte. Dosiada się do nas niebieskooki husky wraz z właścicielem, który - jak się okazuje - jest w Bieszczadach nie po raz pierwszy. Nie nadążamy z zapisywaniem miejsc, jakie powinniśmy jego zdaniem koniecznie odwiedzić: baza namiotowa Łopienka, bacówka Jaworzec; znana tylko wtajemniczonym wiata noclegowa, z której dachu widać wschód słońca nad Jeziorem Solińskim...

Ustrzyki Górne nas zaskoczyły. Mówili, że Bieszczady, że nie będzie zasięgu, że świat się kończy w Sokolikach, dalej tylko las. Tymczasem jak na tak niewielką miejscowość, Ustrzyki dają turyście wszystko, czego potrzebuje. Jest dobrze zaopatrzony sklep, jest hipisowska w klimacie restauracja serwująca dania wegańskie, można płacić kartą. Ale teraz z Ustrzyk ruszamy dalej, na północny zachód, w stronę Beskidu Niskiego - into the wild.

Komentarze