U wrót jesieni 1/2

Stary Książ


Trasa: Świebodzice PKP> (czarnym szlakiem) Świebodzice, ul. Świdnicka> (czerwonym szlakiem) Zamek Książ> Cis Bolko> Zamek Stary Książ> (zielonym szlakiem) Wałbrzych, palmiarnia> Lubiechów> Jeziorko Daisy> (niebieskim szlakiem) Witoszów Górny> (czerwonym szlakiem) Bystrzyca Górna> (żółtym szlakiem) odejście szlaku czarnego> (czarnym szlakiem) Jezioro Bystrzyckie, zapora> (żółtym szlakiem) Jezioro Bystrzyckie, kładka> (bez szlaku, ulicą Spacerową i Główną) Zagórze Śląskie

Długość trasy: ok. 36 km (wg oszukującej nas wciąż aplikacji: 43 km)

Czas przejścia: (łącznie z kręceniem się po ruinach i zakupami w Witoszowie) ok. 9 h


Nagrana trasa: Świebodzice- Zagórze Śląskie | mapa-turystyczna.pl


W sobotę o 10:00 rano meldujemy się na stacji kolejowej w Świebodzicach, gdzie zaczyna się czarny szlak prowadzący ku granicy Książańskiego Parku Krajobrazowego. Na skrzyżowaniu ulic Świdnickiej i Strzegomskiej porzucamy go jednak na rzecz czerwonego, proponującego bardziej atrakcyjną trasę przez urokliwy rynek z osią widokową na szczyt Grabnika (425 m n.p.m.). 

Z zakupionymi po drodze w cukierni pączkami w dłoniach, docieramy do Doliny Różaneczników. Natrafiamy tutaj na gubiące cętkowane pióra perliczki, wysokiej klasy hotele dla pszczół murarek oraz oczywiście rododendrony, sprowadzone z Drezna przez ród Hochbergów, panujący od początków XVI w. aż do wybuchu II wojny światowej na pobliskim Zamku Książ


w Dolinie Różaneczników


Skoro o zamku mowa- powstał za sprawą księcia świdnicko- jaworskiego, Bolka I Surowego z dynastii Piastów, pod koniec XIII w. Następnie przechodził z rąk do rąk, aby w końcu zostać na dłużej pod rządami Hochbergów (i to zleconym przez nich dwóm przebudowom: XVIII-wiecznej w stylu barokowym oraz XX-wiecznej eklektyczno- neorenesansowej, zawdzięcza w większości swój dzisiejszy wygląd). W czasie wojny Książ został przejęty przez Niemców, ogołocony ze zbiorów i dekoracji, po czym przekazany paramilitarnej organizacji Todt, która wg jednej z hipotez miała przekształcić obiekt w kwaterę Adolfa Hitlera. Dziś, po remoncie, udostępniony do zwiedzania wraz z tajemniczymi poniemieckimi podziemiami, zamek stanowi jedną z najbardziej znanych atrakcji Dolnego Śląska. 

Nie Książ jest jednak dzisiaj naszym głównym celem. Chcemy zobaczyć to, co mniej znane; to co można zwiedzić bez maseczki i przy darmowym doładowaniu witaminą D. Mijając bramę zamkową, skręcamy za wskazaniami czerwonego szlaku na ścieżkę Hochbergów


sadzawka przed wejściem na Zamek Książ


Wędrując wzdłuż rzeki Pełcznicy, wspierani tablicami informacyjnymi, odkrywamy kolejno atrakcje rezerwatu Przełomy pod Książem. Wita nas kilkusetletni Cis Bolko, największy przedstawiciel gatunku Taxus baccata w Sudetach. 



Następnie szukamy pozostałości zagadkowych prac organizacji Todt... znajdując niestety również znaleziska z czasów późniejszych. Ich historii wolelibyśmy nie zgłębiać. 


znaleziska z czasów późniejszych...


Minąwszy wyspę na wyschniętym Łabędzim Stawie, mieszczącą pozostałości grobu dwóch synów Jana Henryka VI, czerwony szlak prowadzi jeszcze około kilometra wzdłuż rzeki. Następnie stromą i wąską ścieżką pokonuje kilkadziesiąt metrów przewyższenia dzielących nas od zamku Stary Książ


pomnik na Łabędzim Stawie oraz inne budowle nad rzeką Pełcznicą


Czym jest Stary Książ? Stylizowanymi romantycznymi ruinami zaprojektowanymi dla Hochbergów w XVIII w. przez Wilhelma Christiana Tischbeina. Badania archeologiczne wykazały jednak, że bazą do powstania obiektu XVIII- wiecznego były pozostałości średniowiecznej warowni. Niektórzy badacze sugerują, że to właśnie w tym miejscu, a nie w miejscu dzisiejszego Zamku Książ, powstała pierwotna siedziba Bolka I Surowego, opisywana przez XIII- wieczne źródła. Tak czy siak, ruiny doskonale nadają się do jesiennej eksploracji. 


Stary Książ w jesiennej odsłonie


malownicze huby w okolicach Starego Książa


Opuszczając Stary Książ, trzymamy się znaków zielonych wiodących do Lubiechowa, dzielnicy Wałbrzycha, w której znajduje się zabytkowa palmiarnia. Zaliczenie tej atrakcji też przekładamy na lepsze czasy. Narzekamy na długi odcinek bitumiczny, ale nie dajemy się skusić odbijającemu wcześniej z asfaltu szlakowi niebieskiemu. Wiemy, że to dłuższy wariant, a przed nami jeszcze i tak sporo kilometrów.

Słońce przygrzewa coraz mocniej, podczas gdy my wyposażeni jesteśmy jedynie w termosy z (coraz szybciej ubywającą) gorącą herbatą. Niestety bar w Lubiechowie wygląda na nieczynny od dawna, sklep spożywczy też jest zamknięty na cztery spusty. Pokładając wszystkie nadzieje w Witoszowie, zagłębiamy się w las. 


Lubiechów


A w lesie ukrywa się Jezioro Zielone, zwane Jeziorkiem Daisy. Wypełniony wodą opadową, gruntową i powierzchniową zbiornik powyrobiskowy był ulubionym miejscem księżnej Daisy Hochberg von Pless, Pani na Książu, która mieszkała w zamku (z przerwami) aż do 1941 r. Jeden ze znajdujących się nad jeziorkiem kamiennych pieców do wypalania skał wapiennych na jej polecenie przebudowano na romantyczną basztę. Miejsce dawnego kamieniołomu od czasów zaprzestania wydobycia w II poł. XIX w. interesowało też geologów, którzy zaobserwowali w odsłoniętej skale skamieniałości bezkręgowców z okresu dewonu. Dla ich ochrony wokół jeziorka utworzono rezerwat.


wapiennik przerobiony na basztę nad Jeziorkiem Daisy


wapiennik przerobiony na basztę nad Jeziorkiem Daisy


Porzucamy szlak zielony na rzecz niebieskiego, który doprowadza nas do Witoszowa Górnego. Moglibyśmy teraz po prostu przekroczyć szosę i wędrować dalej szlakiem czerwonym, ale coraz bardziej marzy nam się wielki dzban lemoniady, zmrożona puszka z napojem gazowanym, woda z plastrem cytryny albo- o, może taka oranżada w szklanej butelce? W związku z nasileniem tego rodzaju fantazji, pierwsze napotkane osoby pytamy o sklep spożywczy. Starszy pan kiwa głowa twierdząco. Tak, jest w Witoszowie sklep, około kilometra drogą w kierunku Świdnicy. Zbaczamy zatem ze szlaku, modląc się aby nasz wybawca posiadał umiejętności prawidłowej oceny odległości. Okazują się perfekcyjne- po przejściu ok. 900 m naszym oczom okazuje się niewielki sklepik. 

Obładowani napojami (nie aż tak zimnymi jak w naszych fantazjach ze względu na ograniczone możliwości sklepowej lodówki) wracamy w okolice witoszowskiego dworu. Następnie ponownie zagłębiamy się w las.


dwór w Witoszowie Górnym


W lesie czekają na nas spowalniacze w postaci powalonych i pociętych drzew, tarasujących przejście akurat w miejscu, gdzie szlak ucieka z szerokiej drogi na ledwo widoczną ścieżkę przekraczającą strumyk. Uzbrojeni w ślad trasy wgrany w telefon, nie dajemy się jednak zmylić tak łatwo. 

Z Witoszowa do Bystrzycy Górnej mamy dziewięć kilometrów spokojnej wędrówki przez królestwo złotolistnych drzew i rozłożystych czubajek, przecięte tylko w jednym miejscu drogą wojewódzką 379. 


królestwo złotolistnych drzew i rozłożystych czubajek


W Bystrzycy zaczynamy już za to nerwowo spoglądać na zegarek, bo powoli zbliża się zmierzch, a do celu zostało nam jeszcze przynajmniej pięć kilometrów. Jeśli nie dziesięć, bo jak wiemy, GPS w telefonie trochę nas oszukuje. Połowa z nas dostrzega kątem oka czas wypisany na drogowskazie z żółtym szlakiem prowadzącym do Zagórza Śląskiego, ale postanawia raczej nie wyjawiać tych danych drugiej połowie.


zachód słońca w lesie za Bystrzycą


Lasem jeszcze bardziej złotym dzięki promieniom zachodzącego słońca, zmierzamy ku zaporze na Jeziorze Bystrzyckim. Skracamy sobie drogę czarnym szlakiem łącznikowym, ale i tak na ścieżce wiodącej brzegiem zbiornika wodnego uruchamiamy już czołówki. Jak zauważamy, niektórzy wieczorni spacerowicze nadchodzący od Zagórza światła jednak nie potrzebują...


zmierzch na zaporze na Jeziorze Bystrzyckim 


Dochodząc do oddanej do użytku w zeszłym roku nowej kładki na jeziorze, stworzonej (podobnie jak wieża widokowa na Trójgarbie) przez grupę projektową isba z Wrocławia, nawet cieszymy się, że dotarliśmy tu już po zmroku. Most pieszy, który zastąpił starą konstrukcję wiszącą, nie dość że rozbrzmiewa głosami ptaków, to jeszcze mieni się na różne kolory. 


nowa kładka na Jeziorze Bystrzyckim po zmierzchu


W naszym jakże ambitnym planie mieliśmy jeszcze wspięcie się na Górę Choinę do Zamku Grodno. Tę część trasy przekładamy na niedzielę. Tymczasem ulicą Spacerową kierujemy się do centrum Zagórza, gdzie lądujemy około 19:00... Czyli- teraz możemy to zdradzić- prawie dwie godziny wcześniej niż sugerował drogowskaz w Bystrzycy...

Komentarze

  1. Bardzo lubię te okolice, zresztą są rzut beretem ode mnie. Niestety do jeziorka Daisy nigdy jeszcze nie dotarłam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a warto :) To bardzo urokliwe miejsce, o czym wiedziała już księżna Hochberg von Pless :) Może nasz wpis na blogu stanie się inspiracją do jego odwiedzenia...? :)

      Usuń
    2. Myślę, że tak :) Jak tylko będę planować wycieczki w te okolice, to i do Jeziorka Daisy muszę dotrzeć :D

      Usuń

Prześlij komentarz