Cenne kamienie 2/3. Rudy i sztabki.


Kilka lat temu odwiedziliśmy już Złoty Stok, opuszczaliśmy go jednak z poczuciem niedosytu. Tym razem postanawiamy nie pominąć żadnej z najważniejszych atrakcji... co okazuje się ostatecznie niemożliwe. Naszą teorię, że do Złotego Stoku ciągle się wraca, potwierdzi zresztą przewodniczka w kopalni złota. Ma to podobno związek z mikroskopijnymi ilościami arsenu zawartymi w wodzie i powietrzu...

Dzień zaczynamy właśnie od zwiedzania kopalni złota. Zawierzając internetowej mapie, usiłujemy dojść do niej przez (nieczynny jeszcze o tej porze roku) Leśny Park Przygody ,,Skalisko". Linie wyglądające na Google Maps jak drogi okazują się jednak albo w ogóle nie istnieć, albo mieć charakter karkołomnej przeprawy z przeszkodami. Ponieważ nie zabraliśmy lin i uprzęży, wycofujemy się do ulicy Staszica. Na jej rozwidleniu odnajdujemy ukrytą nieco, nieznaną Google'owi ścieżkę, oznaczoną tablicą ze strzałką. Schodzimy nią w dół, po minucie meldując się pod kasą biletową kopalni.

Po ambiwalentnych doświadczeniach z Kamieńca Ząbkowickiego, Złoty Stok jest miłą odmianą. We wszystkich pracujących tu z turystami osobach widać szczerą pasję, zaangażowanie, otwartość na ludzi oraz poczucie humoru. W dodatku okazuje się, że na zwiedzanie o godzinie 10:00 chętni jesteśmy tylko my, dzięki czemu trafia nam się indywidualna wycieczka okraszona wieloma nadprogramowymi ciekawostkami. 


makieta terenu kopalni złota z widoczną sztolnią Gertrudy


fragment makiety z podziemnym wodospadem w Sztolni Górnej


W ramach ,,biletu brązowego" możemy zobaczyć Sztolnię Gertrudy (nazwaną tak na cześć Gertrudy Güttler, właścicielki kopalni w okresie przed I wojną światową), Sztolnię Górną Czarną oraz odkrytą niedawno Sztolnię Ochrową. Po drodze poznajemy historię obiektu oraz sprawdzamy organoleptycznie jaką objętość ma 16 ton złota, równe całkowitej ilości wydobytej podczas trwającego około 700 lat okresu jego działania (czyli od XIII w. do roku 1962). 


wejście do Sztolni Gertrudy


Oglądamy podziemny wodospad, zjeżdżamy podziemną zjeżdżalnią, pędzimy podziemnym tramwajem. Udaje nam się również zobaczyć ducha Gertrudy (ale nie Gertrudy Güttler) - kobiety błąkającej się po kopalni w poszukiwaniu swojego ukochanego, górnika zabitego podczas zawału. Ponadto napotykamy kilka okazów sieciarza jaskiniowego, najbardziej jadowitego pająka występującego w Polsce... 

Od XVIII w. z tutejszych rud zaczęto, za sprawą pewnego alchemika, pozyskiwać nie tylko złoto, ale i arsen, używany do produkcji arszeniku. Ten wykorzystywano w medycynie, przy produkcji farb oraz środków konserwujących, do barwienia szkła czy jako... truciznę na szczury. To za sprawą arsenu rzeka płynąca przez miasto nosi nazwę ,,Trująca". W pobliżu Sztolni Ochrowej bije z kolei źródełko arsenowo- żelazowe, ale- jak przekonywał nas przewodnik- stężenie zawartego w wodzie pierwiastka nie jest niebezpieczne dla zdrowia.





Sztolnię Ochrową, ostatnią na naszej trasie, odkryto dopiero w 2013 r., a do zwiedzania przystosowano 4 lata później. Nazwę istniejące od czasów średniowiecza wyrobisko zawdzięcza osadom naturalnego pigmentu pokrywającego ściany wąskich tuneli. Wykorzystywana w budownictwie, kosmetyce i do produkcji wyrobów artystycznych ochra to zwietrzelina skał bogatych w związki żelaza. Wewnątrz sztolni zobaczyć możemy zalany szyb z obudową, od której odchodzi system drewnianych rur odwadniających. Wyeksponowane na początku tunelu ryciny obrazują jak przed wiekami wyglądała eksploatacja złóż. Co tutaj wydobywano, pozostaje na razie tajemnicą. 


wąski korytarz Sztolni Ochrowej


ochra pokrywająca ściany sztolni


Połowa z nas bardzo liczyła na dodatkową atrakcję oferowaną przez kopalnię, czyli płukanie złota (a tak naprawdę pirytu i chalkopirytu). Niestety okazuje się, że ten punkt programu dostępny jest jedynie w okresie letnim. Na pocieszenie zakupujemy pamiątkowe sztabki złota (z gipsu...) oraz dyplom z podpisem Wielkiego Skarbnika. Następnie postanawiamy wykorzystać słoneczną pogodę i wyruszyć jeszcze w góry. Po krótkiej analizie czasowo- kilometrażowej powstaje plan trasy.

Trasa: Złoty Stok> (żółtym szlakiem) Góra Krzyżowa> Przełęcz pod Trzeboniem> (czerwonym szlakiem) Rozejście pod Jawornikiem Wielkim> (żółtym szlakiem spacerowym) Jawornik Wielki, szczyt> Rozejście pod Jawornikiem Wielkim> Przełęcz Jawornicka> (zielonym szlakiem) Skalisko> Złoty Stok

Długość trasy: 13,2 km

Czas przejścia (nie licząc popasu na Jaworniku): 3 h 10 min.




Żółtym szlakiem wspinamy się na Górę Krzyżową, gdzie górnicy modlili się o szczęśliwy powrót z kopalni- najpierw przy krzyżu, od 1731 r. w murowanej kaplicy. Z czasem wokół świątyni powstała kalwaria, dobudowano też mieszkanie dla pustelnika. Kaplicę, zniszczoną po II wojnie światowej, odbudowano kilka lat temu.

Na Górze Krzyżowej napotykamy tablicę ustawioną w ramach ścieżki dydaktycznej przedstawiającej ,,działalność górniczą, hutniczą, menniczą oraz związki tej działalności ze środowiskiem i historią miasta". Całość nosi miano- a jakże!- Złotej Ścieżki.

Z punktu widokowego zabezpieczonego drucianą siatką dostrzegamy Skalisko, dawny kamieniołom oraz zielony szlak schodzący z Przełęczy Jawornickiej, którym planujemy powrót do Złotego Stoku.


widok z Góry Krzyżowej


Na Przełęczy pod Trzeboniem wybieramy znaki czerwone. Na zakręcie drogi nie dowierzamy własnym oczom- pomimo temperatury osiągającej dziś ok. 15 stopni Celsjusza, na szlaku leży jeszcze śnieg! Wkrótce okaże się zresztą, że wyżej jest go jeszcze więcej.


śnieg powyżej Przełęczy pod Trzeboniem


Pniemy się na sam szczyt Jawornika Wielkiego (872 m n.p.m.), nie mając pojęcia dlaczego przeoczyliśmy go, wędrując w 2016 r. ze Złotego Stoku do Lądka- Zdroju. Tymczasem na szczycie, oprócz tablicy z nazwą, można znaleźć jeszcze niewysoką wieżę widokową, oferującą panoramę na okoliczne, niższe wzniesienia oraz Zalew Paczkowski.


szczyt Jawornika Wielkiego


widok z wieży na Jaworniku


Nasyciwszy oczy, wracamy do rozwidlenia dróg, aby poszukać ścieżki spacerowej sprowadzącej na Przełęcz Jawornicką. Nie jest łatwo, bo jej początek chowa się wśród drzew. W końcu namierzamy jednak biało- żółte kwadraty wymalowane na pniach.

Na przełęczy wahamy się chwilę czy nie wydłużyć trasy o Przełęcz Różaniec albo nawet Borówkową, ale ostatecznie zostajemy przy wariancie minimum. Prowadzącą grzbietem granicą polsko- czeską schodzimy do Złotego Stoku. Po drodze otwierają się widoki na Górę Krzyżową i żółty szlak, którym rozpoczynaliśmy wędrówkę...


widok z zielonego szlaku w stronę Góry Krzyżowej

Komentarze