Zjawiska niezimowe 1/3. Kumkanie na skale.



Trasa: Szklarska Poręba Górna, dworzec PKP> (czerwonym szlakiem) Szklarska Poręba, ul. Jedności Narodowej> (żółtym szlakiem) Szklarska Poręba, ul. Turystyczna> (czarnym szlakiem) Szklarska Poręba, dolna stacja wyciągu krzesełkowego na Szrenicę> Rozdroże pod Kamieńczykiem> (czerwonym szlakiem) Wodospad Kamieńczyka> schronisko PTTK na Hali Szrenickiej> Graniczna Łąka> Trzy Świnki> (żółtym szlakiem) Vosecká bouda> Krakonošova snídaně> (niebieskim szlakiem) Mumlavský vodopád> Harrachov

Długość trasy: 17 km

Czas przejścia (nie licząc popasu w schr. na Hali Szrenickiej): 4 h 50 min.


Trasa do: Harrachov | mapa-turystyczna.pl


Przyjeżdżamy do Szklarskiej Poręby w piątek 22. grudnia wieczorem. Z pociągu wyskakujemy w sięgające pół łydki śnieżne zaspy- w Poznaniu takich nie było. Wiatr wzbija w powietrze tumany białego puchu, a po szosie suną migające żółtymi światłami pługi i piaskarki. Jednym słowem: zima w pełni. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się coś zmienić.

***

Sobotni poranek wita nas lekkimi opadami śniegu i temperaturą utrzymującą się nieznacznie poniżej zera (termometr na Hali Szrenickiej pokaże -5°C). Niby wciąż jest zimowo, ale na ulicach miasta obserwujemy ciekawą anomalię- na pokryte białą kołderką skałki wypełzły żaby! Jedna przysiadła w okolicy punktu widokowego na Karczmarzu, kolejna przycupnęła w pobliżu pomnika Ducha Gór. Czyżby wyczuwały nadchodzącą odwilż?


żaba w pobliżu skały Karczmarz- kolejne po serii sów dzieło Macieja Wokana

Przez rozkopaną ulicę 1. Maja przebijamy się do Turystycznej- prowadzącej w górę, ku wyciągom narciarskim. Nie planujemy jednak korzystać z kolejki krzesełkowej na Szrenicę. W okolicy parkingu odnajdujemy czarny szlak ku rozdrożu pod Kamieńczykiem. Na leśnej ścieżce zalega sporo śniegu, ale pod białą pokrywą całkiem śmiało poczyna sobie potok. 

Jest cicho i pusto, przez drogę przebiega sarna. Pierwszego turystę spotykamy dopiero przy (nieczynnych) budkach z pamiątkami. ,,O, widzę, że nie tylko ja jestem taki szalony!"- krzyczy na nasz widok, od razu zaczynając opowiadać o swoich dzisiejszych planach.

Na podejściu do Kamieńczyka o dziwo nie ma lodu, sam wodospad też nie jest zamarznięty. 


niezamarznięty Wodospad Kamieńczyka

Po zakupieniu biletów wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego, kontynuujemy wędrówkę w górę. A im wyżej, tym bardziej biało robi się dookoła. Kiedy spośród wielkiej białej polany wyrasta nagle ciemny kształt, nie mamy wątpliwości, że dotarliśmy do Hali Szrenickiej.


im wyżej, tym bardziej biało...


wyrastające z bieli schronisko na Hali Szrenickiej

Ładujemy się do środka schroniska, gdzie zasiadamy przy zdobiącej niezbyt zatłoczoną jadalnię choince. Siedzi się dobrze, zwłaszcza w towarzystwie grzańca, ale jeżeli chcemy dotrzeć przed zmrokiem do celu, wkrótce trzeba zbierać się w dalszą drogę.


choinka na Hali Szrenickiej

Po opuszczeniu ciepłej przystani kierujemy się za wskazaniem drogowskazu na czerwony szlak prowadzący ku granicy polsko- czeskiej. Brnąc po uda w śniegu przez zasypaną łąkę, stwierdzamy jednak, że trzeba było ominąć schronisko z drugiej strony i podążać za wystającymi sponad zwałów białego puchu drewnianymi tyczkami. Skręcamy w ich stronę- rzeczywiście, po wydeptanym idzie się łatwiej.


powyżej schroniska na Hali Szrenickiej

W coraz bielszej bieli majaczy zarys schroniska na szczycie Szrenicy. Kilka osób idzie w jego kierunku, my jednak podążamy dalej za czerwonymi znakami. Aż do rozdroża za Trzema Świnkami (cz. Svinské kameny), gdzie szlakowskaz poleca nam skręcić w zaspę. Czyli na żółty szlak prowadzący do Voseckiej boudy.


w coraz bielszej bieli...


zmrożone dwie świnki...


...i jeszcze jedna

Tędy raczej ostatnio nikt nie szedł... Nie miał po co, bo czeskie schronisko do 24.12 jest nieczynne. W swojej nieczynności wygląda jednak bardzo bajkowo. 


bajkowa Vosecká bouda

Przy okazji dowiadujemy się że od szczytu K2 dzieli nas 5789 km. Ile dzieli nas od Mont Blanc nie wiemy, ta informacja ukryta jest bowiem pod szadzią oklejającą kolorowy drogowskaz.



Poniżej schroniska szlak robi się znów bardziej przetarty. Spotykamy kilku narciarzy na biegówkach, korzystających z zaśnieżonej, ale szerokiej drogi. Mamy przeczucie, że pod warstwą śniegu znajduje się równa, ubita nawierzchnia. Może nawet asfalt? 

Na polanie o romantycznej nazwie ,,Śniadanie Karkonosza" (cz. Krakonošova snídaně) napotykamy zatkniętą na drewnianym palu czerwoną metalową gwiazdkę ze strzałką. To nie świąteczna dekoracja, ale element funkcjonującego w Karkonoszach od 1923 r. systemu tzw. niemych znaczków- czytelnego i odpornego na szadź zimowego oznakowania szlaków. Gwiazdka, ku której podążamy, oznacza Harrachov oraz jego dzielnicę, Nový Svět.

Po drodze mamy jednak jeszcze jedną atrakcję- wodospad na potoku Mumlava, który zimą często zamarza, zmieniając się w malowniczy lodospad... Dziś jednak kaskady Mumlavy znajdują się w stanie ciekłym. To chyba kolejna oznaka nadchodzącej zmiany pogody- myślimy sobie, zaglądając do klimatycznej Mumlavskiej boudy


niezamarznięty Mumlavský vodopád

Gospodarz w białym fartuchu mówi do nas coś po czesku, uśmiechamy się więc do niego, choć nie rozumiemy ani słowa. Dopiero kiedy wykonuje kilka sugestywnych gestów, orientujemy się że chodzi mu o to, abyśmy przed wejściem otrzepali się z pokrywającego nasze kurtki i czapki śniegu. I choć kusi jagodowe ciasto, nie rozsiadamy się tu na dłużej. Jesteśmy już niedaleko Harrachova, na którego zaśnieżonych ulicach nic nie wskazuje, żeby w najbliższym czasie coś miało się zmienić...


Mumlavska bouda

< następny post

poprzedni post >

Komentarze