Jedziemy w Tatry 3/6. Zaginione odbicie.

Smreczyński Staw


Trasa: Gronik> (czarnym szlakiem, Drogą pod Reglami) Kiry> (zielonym szlakiem) rozejście szlaków przed Halą Ornak> (czarnym szlakiem) Smreczyński Staw> (czarnym szlakiem) rozejście szlaków przed Halą Ornak> (żółtym szlakiem) schronisko na Hali Ornak> (żółtym szlakiem) Iwaniacka Przełęcz> (zielonym szlakiem) Ornak> (zielonym szlakiem) Siwa Przełęcz> (czarnym szlakiem przez Dolinę Starorobociańską) Polana Iwanówka> (czarnym szlakiem) Dolina Chochołowska> (zielonym szlakiem) Siwa Polana

Długość trasy: 27,2 km

Czas przejścia: (nie licząc przerwy na szarlotkę w schronisku na Hali Ornak) 7 godzin 10 minut




Trzeciego dnia naszego pobytu w Tatrach okazuje się, że jednak nie nagrzeszyliśmy tak mocno. W prognozie pogody prawdopodobieństwo wystąpienia opadów spada poniżej 40%, a co więcej, na popołudnie planowane są przejaśnienia. Pełni nadziei ruszamy do Doliny Kościeliskiej, gdzie wciąż jednak pałętają się niskie chmury, a wezbrana Kirowa Woda niesie ze sobą wspomnienia wczorajszych deszczów. Pani kontrolująca bilety na wejściu do TPN rozpoznaje od razu wejściówkę internetową, a i dysponuje skanerem do umieszczonego na nim kodu QR.


Dolina Kościeliska


Ponieważ słońce w wyższych partiach gór spodziewane jest nie wcześniej niż o 12:00, nie śpieszymy się z nabieraniem wysokości. Najpierw robimy mały wypad nad uwielbiany przez malarzy i poetów Smreczyński Staw, w którym podobno pięknie odbijają się okoliczne szczyty.
 

czarny szlak prowadzący nad Smreczyński Staw


W pewnym momencie zbaczamy ze szlaku, ponieważ nie spodziewamy się, że trzeba iść do góry strumykiem. Zawracamy, zanim pochłoną nas ciemne smreczyny. Na szczęście zalany jest tylko fragment ścieżki, a dalej idziemy już bez problemów. Nad stawem niby wszystko się zgadza: są nieprzezroczyste wody, porośnięte roślinnością brzegi, las dookoła... Brakuje tylko odbicia. Nie zobaczymy dziś Kamienistej, Błyszcza, Smreczyńskiego ani Starorobociańskiego Wierchu.
 

nad Smreczyńskim Stawem


Na pocieszenie robimy postój w pustawym jeszcze o tej porze schronisku na Hali Ornak i zamawiamy szarlotkę, która ma nam dodać sił na podejściu na szczyt Ornaku (1854 m n.p.m.). Spełnia swoje zadanie znakomicie- wyprzedzamy nawet żołnierzy, którzy powyżej Przełęczy Iwaniackiej bawią się w ,,To nie ta górka".
 

szarlotka na Hali Ornak


Na grzbiecie Ornaku jest sucho, ale nie widać wiele poza skałami i kosodrzewiną. W okolicach Siwej Przełęczy spotykamy chłopaka, który upewnia się: ,,Czy po dwunastej nie miało się rozpogodzić?!". Potwierdzamy, że miało, ale ponieważ jednak się nie rozpogadza, rezygnujemy z wspinaczki na Siwy Zwornik. Zamiast tego wybieramy drogę w dół przez Starorobociańską Dolinę. ,,Uważajcie"- radzi nasz rozmówca. - ,,Tam niżej jest masakra, kawałek trzeba iść rzeką. W jednym miejscu żeby przejść, przerzuciłem nawet kłodę".

Wkrótce okazuje się, że nie przesadzał ani trochę. Miejscami trudno ocenić, czy idziemy jeszcze Starorobociańską Doliną czy już Starorobociańskim Potokiem. Ciągle wypatrujemy kłody jako wyznacznika najgorszej przeprawy... Tak dochodzimy do Polany Iwanówka i naszym ulubionym ostatnio szlakiem przez Dolinę Chochołowską wieńczymy dzisiejszą wędrówkę. Ani razu nie musieliśmy dzisiaj zakładać peleryn przeciwdeszczowych, co czyni nas niezwykle szczęśliwymi ludźmi...

Komentarze