Jedziemy w Tatry 4/6. Tatry i Podtatrze.

widok na Tatry spod szczytu Magury Witowskiej


Trasa: Witów> (niebieskim szlakiem) Magura Witowska> (wzdłuż granicy państwowej aż do napotkania żółtego szlaku, później żółtym szlakiem) Pod Čistým grúňom> (czerwonym szlakiem) Oravice> (niebieskim szlakiem przez Bobrowiecką Dolinę) Bobrowiecka Przełęcz> (niebieskim, później żółtym szlakiem) Polana Chochołowska> (zielonym szlakiem przez Dolinę Chochołowską) Siwa Polana> (bez szlaku) przystanek autobusowy Witów-Dolina Chochołowska Skrzyżowanie

Długość trasy: 27,2 km

Czas przejścia: 6 h 55 min.




Ponieważ poranna prognoza nie wróży przejaśnień wysoko na grani Tatr, postanawiamy zaplanować środę nieszablonowo. Podjeżdżamy busem do Witowa, gdzie odnajdujemy szlak na najwyższy szczyt Orawicko- Witowskich Wierchów, Magurę Witowską (1232 m n.p.m.). Nasza mapa laminowana ma nieaktualne informacje, jakoby szlak oznaczony był kolorem czarnym, tymczasem najwyraźniej zmienił barwę na niebieską (o czym wie internetowa mapa turystyczna).

Podejście nie jest strome, ale błotniste i rozjeżdżone przez towarzyszące nam wszędzie, gdzie się nie ruszymy, prace leśne. Ławeczki na szczycie Magury okupują drwale z piłami łańcuchowymi, czym prędzej schodzimy więc w dół, w kierunku słowackich Oravic. Schodzimy może nawet zbyt szybko, zapominając o tym, żeby nie ufać mapie laminowanej, prowadzącej nas wzdłuż granicy państwa. Kiedy orientujemy się, że niebieski szlak odbił nieco na północny zachód, nie tracimy animuszu, ale czekamy na spotkanie z przecinającym granicę szlakiem żółtym. Kilka ogromnych kałuż później, docieramy do żółtych znaków. Kręcimy się chwilę w kółko próbując zrozumieć skąd przyszły i dokąd zmierzają, aż wreszcie razem z nimi wychodzimy z lasu na łąkę. Pilnie śledzimy paski wymalowane wzdłuż granicy drzew, wiedząc że w takich miejscach nietrudno o pomylenie drogi. Spotykamy się ze szlakiem niebieskim, mijamy drogowskaz prowadzący do wody...




...i nagle stajemy na zboczu, na którym trwa wycinka drzew. Zero ścieżki, zero znaków, dookoła palą się ogniska, wszędzie powalone pnie. Kierując się na azymut, rozpoczynamy karkołomny rajd przez roślinność, korzenie, bajorka zasiedlone przez kijanki oraz tarasujące drogę kłody. Wygląda to dość beznadziejnie, ale po kilkunastu minutach runmageddonu odnajdujemy szeroką drogę oraz żółte znaki. Cieszymy się sprawnym zejściem oraz rysującym się na horyzoncie widokiem zabudowań osady, kiedy szlak robi nam na złość, znów uciekając gdzieś w zarośla. Tędy to już naprawdę dawno nikt nie szedł... Przedzieramy się dzielnie przez chaszcze na odcinku około kilometra, aż wreszcie  beczenie słowackich owiec wita nas w Oravicach. Tu zaczyna się Tatranský národný park.




Pierwsze wrażenia z TANAPu to poczucie czystości i uporządkowania. Wszystkie rozejścia dróg są rzetelnie oznakowane, każdy wie dokąd podąża... Nie przeszkadza nam nawet asfalt na wejściu do Bobrowieckiej Doliny.


Bobrowiecka Dolina


Bitumiczny odcinek szlaku biegnący wśród łąk obleganych przez rozpucza lepiężnikowca jest dość popularną trasą spacerową. Kiedy jednak w okolicach Umarłej Przełęczy droga zmienia nawierzchnię i zagłębia się w las, zostajemy sami.


rozejście pod Umarłą Przełęczą



rozpucz lepiężnikowiec


Dopiero za Przełęczą Bobrowiecką znowu zacznie się ruch, i to międzynarodowy, bo dzień dobry zmiesza się z dobrý deň, ciao, siemka oraz hej, czy byliście na Grzesiu. 

Na Grzesiu tym razem nie byliśmy, ale narobiliśmy całkiem sporo kilometrów, więc spokojnie możemy zakończyć dzień spacerem przez - a jakże - Dolinę Chochołowską.


Dolina Chochołowska niedeszczowa

Komentarze