Grudniowe cuda 2/3. Jelenie, borsuki i cietrzewie.



Trasa: Przesieka, Dolina Czerwienia> (żółtym szlakiem) Jagniątków, Jeżówka> (czarnym szlakiem) Bażynowe Skały> U Petrovy Boudy> (czerwonym szlakiem) Petrova Bouda> (żółtym szlakiem) Moravska Bouda> (zielonym szlakiem) Pod Petrovou Boudou> Przełęcz Karkonoska> (niebieskim szlakiem) Schronisko Odrodzenie> Przełęcz Karkonoska> Przesieka, Waloński Kamień> (żółtym szlakiem) Przesieka, Dolina Czerwienia

Długość trasy: 18, 5 km

Czas przejścia (nie licząc popasu w Moravskiej Boudzie i w schronisku Odrodzenie): 4 h 30 min.


Trasa: U Doliny Czerwienia – U Doliny Czerwienia | mapa-turystyczna.pl


W bożonarodzeniowy poranek nie możemy uwierzyć własnym oczom. Na przekór prognozom pogody, budzi nas piękny wschód słońca i niemal bezchmurne niebo. Nie mamy więc wątpliwości, że należy ruszyć w góry.

Temperatura jest za to niższa niż wczoraj, o czym świadczy cienka warstewka lodu pokrywająca przejrzystym kożuchem kałuże. Rozgrzewamy się na czarnym szlaku, prowadzącym dość łagodnie, ale jednostajnie pod górę.


prowadzący jednostajnie pod górę czarny szlak

Jeszcze przed przekroczeniem granicy 1000 m n.p.m. zaczynają pojawiać się pierwsze łaty śniegu. Raki nie są dziś jednak niezbędne, bo w składzie pokrywającej drogę skorupy mniej jest lodu, a więcej zmrożonego puchu. Trzeba za to wyżej podnosić stopy, aby dopasować krok do wydeptanych w śniegu śladów.


Krajobraz zmienia się na zimowy

Przy Bażynowych Skałach znak napomina, aby nie przeszkadzać cietrzewiom. Cietrzewie jeszcze dzisiaj zresztą zobaczymy... ale nie uprzedzajmy faktów.




Tymczasem wchodzimy w chmurę przykrywającą same wierzchołki Karkonoszy. W czarno- białej scenerii pojawia się kształt schroniska, w którym rozpoznajemy odbudowaną po pożarze Petrovą Boudę. 


Petrovka w czarno- białej tonacji

Podążając za turystami nadchodzącymi od Przełęczy Karkonoskiej, odkrywamy udostępniony w mniejszym z dwóch zrekonstruowanych budynków (tzw. Owczarni) schron dla turystów. Są tutaj toalety oraz sala jadalna z 6- osobowymi stołami, piecem obudowanym zielonymi kaflami i blatem, przy którym można sobie zaparzyć herbatę lub kawę. A do kawy- przekąsić wyłożone dla korzystających ze schronu ciasto. Bajka!


zimowy sprzęt obsługujący Petrovkę

Nie zatrzymujemy się tu jednak na długo, w planie mamy bowiem odwiedzenie przynajmniej jeszcze jednej czeskiej boudy. Około pół kilometra od Petrovki znajduje się Moravská Bouda, a tuż obok niej- Dvořákova bouda. Obie reklamują się na wspólnym drogowskazie, polecając borůvkové knedlíky, svíčkovą, wołowinę, jagnięcinę i gęsinę.




My poprzestajemy na czeskim piwie. Wręczamy barmanowi 100 zł, a w ramach reszty dostajemy dwusetkę i kilka monet. Co prawda w koronach, ale to chyba dobry interes...? Rozmyślając nad tym, obserwujemy słońce próbujące przebić się przez biały woal. Do schroniska ściąga tymczasem coraz więcej narciarzy.


czarno- biała Moravska Bouda


przed Moravską Boudą

Z Moravskiej Boudy chcemy zielonym szlakiem wrócić do granicznej Drogi Przyjaźni Polsko- Czeskiej. Wędrujemy wąską ścieżką leśną, kiedy nagle wśród drzew po lewej stronie dostrzegamy kształt przypominający ogromnego jelenia! Mało tego- kilka kroków dalej natykamy się na cietrzewia, a po chwili na dorodnego borsuka... Z zaspy obok sterczą uszy zająca i ogon lisa. Trzeba Czechom przyznać, że wiedzą jak robić ścieżki przyrodnicze...


Na zielonym szlaku. Cietrzew...


... i borsuk.

Docieramy do trasy znakowanej na czerwono, która wygląda zupełnie inaczej niż latem. Ledwo rozpoznajemy okolice Przełęczy Karkonoskiej. We mgle odnajdujemy jednak schronisko Odrodzenie, gdzie z przyzwyczajenia ładujemy się na taras. Nie przeszkadza nam nawet zalegający na nim śnieg. Dopiero zauważywszy zagradzającą wejście choinkę, orientujemy się, że wejście zimowe musi znajdować się z innej strony.



Odnalazłszy się jakoś w labiryncie sal i korytarzy, osiągamy w końcu bufet, gdzie zamawiamy naszą ulubioną pomidorową zupę- krem (choć dziś w ofercie jest również grzybowa i barszcz). Do tego jeszcze serniczek dyniowy. Całkiem zadowoleni możemy schodzić znajomym niebieskim szlakiem do Przesieki. 




Zmierzch zastaje nas przy Kamieniu Walońskim, na którym przy świetle czołówek usiłujemy odnaleźć tajemnicze znaki wyryte przez poszukiwaczy szlachetnych kamieni...


czy ktoś widzi tutaj tajemniczy znak waloński?

< następny post

poprzedni post >

Komentarze