 |
zamek Miecz w Świeciu- detal |
Trasa: Zamek Czocha> (żółtym szlakiem) Zapora Leśniańska> Plac Królewski> (bez znaków) Orli Kamień> (żółtym szlakiem) Kaiserbuche> Leśna, rynek> (zielonym szlakiem) Zamek Miecz w Świeciu> Pobiedna> (czerwonym szlakiem)> Czerniawa-Zdrój> (zielonym szlakiem, potem bez znaków) wieża widokowa na Młynicy> Świeradów-Zdrój, park zdrojowy
Długość trasy: 24 km
Czas przejścia: 5 h
W wielkanocny poranek cofamy się do Zapory Leśniańskiej, aby kontynuować naszą wędrówkę wzdłuż Kwisy w kierunku zachodnim. Żółte oznaczenia sprowadzają nas do poziomu rzeki, gdzie dowiadujemy się, że zawędrowaliśmy do Doliny Pereł. Okazuje się bowiem, że w jeszcze w XVI i XVII w. w Kwisie występowały skójki perłorodne (perłoródki rzeczne), małże wytwarzające, jak sama nazwa wskazuje, perły. Po drugiej stronie rzeki, w młynie w Lechowie (Hagenmühle), funkcjonowała szlifiernia skójek, gdzie przerabiano je na biżuterię czy guziki albo mielono na proszek uważany za lekarstwo na oparzenia. Perłoródki były jednak poszukiwane nie tylko przez licencjonowanych poławiaczy, ale też przez kłusowników oraz przez miejscowych chłopów, którzy w okresach kryzysów gospodarczych karmili małżami... świnie. Na skutek rabunkowej gospodarki oraz zanieczyszczenia wody populacja skójek zaczęła więc stopniowo zanikać.
Perłoródek nie było tu już prawdopodobnie niemal wcale w roku 1832, kiedy baron Adolf von Bissing, właściciel majątku Baworowa (dzisiaj część miasta Leśna) rozpoczął tworzenie nad Kwisą parku spacerowego. Romantycznym szlakiem wytyczonym przez von Bissinga (na bazie wcześniej istniejącej siatki ścieżek wydeptanych przez myśliwych i rybaków) możemy natomiast wędrować do dzisiaj. Niedawno zrewitalizowano również miejsca odpoczynkowe, które baron polecił urządzić, dedykując je swojej wybrance serca (Skała Marii) czy krewnym (Grota Erwina). Niektóre nawiązują również do wydarzeń historycznych, jak na przykład Plac Królewski, na który natykamy się w pierwszej kolejności.
 |
Plac Królewski w Dolinie Pereł |
Königsplatz miał upamiętniać wygraną dla Prus bitwę z Austrią miedzy wsią Sadowa a fortecą Königgrätz (obecnie Hradec Králové w Czechach) z 1866 roku. Ponad napisem wykutym w skale znajdował się cynowy odlew orła ze skrzydłami o imponującej rozpiętości około dwóch metrów (dziś zastąpiony nieco skromniejszą repliką). Podążając za schodkami prowadzącymi do Groty Erwina (nie zauważywszy groty), docieramy do dwóch punktów widokowych na Orlim Kamieniu. Widać z nich rzekę i położoną nad nią odlewnię metali. Tablica informuje, że niegdyś stał tutaj ,,domek korowy" zwieńczony blaszaną szyszką. Wąską ścieżką nieoznaczoną na żadnej mapie schodzimy z powrotem nad Kwisę, gdzie napotykamy jeszcze głaz z datą ,,1871" i napisem ,,Kaiserbuche", ale rosnący przy nim młodziutki buk to na pewno już nie ten ,,cesarski".
 |
Punkt widokowy na Orlim Kamieniu |
 |
(Nie)cesarski Buk |
 |
spotkanie na szlaku |
Szlak wyprowadza nas na most nad Kwisą w Leśnej. Przecinamy senny ryneczek miasteczka, przerzucając się na szlak zielony. Ten poprowadzi nas głównie przez pola, wkrótce zaczniemy więc żałować, że nie zabraliśmy kremu z filtrem.
W Świeciu wychodzimy na drogę bitumiczną, przy której ustawiono drewniany witacz z wymalowanym hasłem: ,,Nasze miejsce na Świecie". Kierowca przejeżdżającego obok Transportera chce nas podwozić, ale wymawiamy się, za około kilometr przy szosie znajduje się bowiem atrakcja, której nie chcielibyśmy przegapić. Mowa o ruinach zamku Miecz.
Zza kolejnego zakrętu wyłania się zarys murów. Podchodzimy bliżej, a na podjeździe dostrzegamy tablicę z napisem ,,teren prywatny, wstęp tylko za zgodą właściciela". Kiedy zastanawiamy się jak taką zgodę uzyskać, w uchylonych wrotach do zamku ukazuje się sylwetka damy w czerwonej sukni. Po wczorajszym nocnym pałętaniu się po Zamku Czocha jesteśmy trochę ostrożni, jeśli chodzi o zbliżanie się do dam w czerwonych sukniach, ale ta krzyczy do nas, że ruiny można zwiedzać. Okazuje się, że to pani Żaneta, archeolożka z wykształcenia oraz właścicielka Miecza. Wkrótce wraz z drugą parą turystów otrzymujemy bilety-cegiełki w cenie 10 zł od osoby i słuchamy opowieści o trwających już od 20 lat pracach nad renowacją.
Zamek w Świeciu (dawniej m.in. Sweta, Schwerta, Schwertburg; nie mylić ze Świeciem koło Grudziądza, gdzie znajduje się zamek krzyżacki) powstał na początku XIV w. dla ochrony szlaku handlowego biegnącego z Łużyc przez Lubań do Jeleniej Góry. Już w drugiej połowie tego samego wieku stracił na znaczeniu strategicznym i stał się własnością prywatną. Przez długi czas należał do rodu von Uechtritz. W XVI w., po pożarze, został odbudowany w stylu renesansowym i zmodernizowany pod względem umocnień. W 1638 r. Uechtritzowie opuścili Świecie. Zamek przechodził z rąk do rąk: zarządzali nim kolejno von Meurerowie, von Löbenowie, potem feldmarszałek Augusta II Mocnego, Jakub Henryk Flemming. Za jego czasów (I poł. XVIII w.) Miecz uległ kolejnemu pożarowi, a w czasie rekonstrukcji we wschodniej części powstał barokowy dwór. Przez krótki czas właścicielem był minister Jan Kazimierz Rayski, następnie rodzina von Gersdorfów. W II poł XVIII w. zamek został opuszczony, a w 1827 r., po jeszcze jednym pożarze spowodowanym uderzeniem pioruna, obrócił się ostatecznie w ruinę. W takim stanie kupił go na początku XX w. Ernst Gütschow. Podobno zamierzał Miecz odbudować, podobnie jak stanowiący oczko w jego głowie Zamek Czocha, ale ostatecznie ograniczył się do uruchomienia w Świeciu gospody i niewielkiej części noclegowej. Elementy tutejszej kamieniarki posłużyły mu natomiast do odbudowy Czochy. Po wojnie w Mieczu znajdowały się mieszkania dla pracowników PGR-u, a kiedy zostały opuszczone, degradacja obiektu zaczęła następować w zastraszającym tempie. W 2002 r. ruiny kupili Żaneta i Damian Ganuszowiczowie... i tu zaczyna się nowa historia.
 |
zamek Miecz w Świeciu |
 |
zamek Miecz w Świeciu- widok w kierunku wejścia |
 |
zamek Miecz w Świeciu- w rekonstrukcji |
 |
zamek Miecz w Świeciu- baszta |
 |
zamek Miecz w Świeciu |
 |
zamek Miecz w Świeciu |
Obecnym właścicielom Miecza zależy na odtworzeniu budowli w zgodzie ze zgromadzonym materiałem ikonograficznym oraz z dochowaniem wierności oryginalnym materiałom i technikom budowlanym. Ponieważ in situ kamienia oraz- tym bardziej- drewna pozostało zbyt mało, skupują materiał rozbiórkowy z epoki. Sporo czasu zabrały badania oraz odgruzowywanie obiektu, obecnie trwają już prace rekonstrukcyjne, wszystkie finansowane z własnych środków Ganuszewiczów. W zamkowej kaplicy zaczęły odbywać się sporadycznie nabożeństwa. W przeciągu pięciu lat gospodarze Miecza zamierzają uruchomić na jego terenie karczmę oraz noclegi w zamkowym klimacie (bez prądu, woda w misce, lniane ręczniki- rozmarza się pani Żaneta). Warto tu więc zaglądać i choćby symboliczną kwotą dorzucać się do odbudowy, wspierając wysiłki pasjonatów. W razie gdy bramę zastaniemy zamkniętą, można spróbować zadzwonić pod podany na tablicy numer. Jeśli któreś z małżonków będzie w okolicy, na pewno chętnie opowie o zamku.
 |
zamek w Świeciu- zrekonstruowane belki drewniane |
 |
zamek w Świeciu z zewnątrz- na pierwszym planie magazyn kamienia |
Opuszczając Świecie, przechodzimy obok XVII-wiecznego kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mimo Wielkanocy, pozostaje zamknięty, ale i z zewnątrz jest tu sporo do oglądania. W ściany wmurowano renesansowe płyty nagrobne oraz epitafia, w większości upamiętniające członków rodu von Uechtritz, ówczesnych właścicieli zamku i wsi. Zabytkowe nagrobki wyeksponowano również we wnękach muru okalającego świątynię.
 |
kościół w Świeciu |
 |
nagrobki w murze otaczającym teren kościoła |
Wracamy na rozgrzane od słońca pola, zmierzając w kierunku Pobiednej. To z kolei miejscowość założona przez Gersdorfów, XVIII- wiecznych właścicieli zamku Miecz. Mieliśmy zresztą okazję ją już odwiedzić podczas innej wyprawy- wtedy przechodziliśmy nie tylko obok barokowego pałacu Gersdorfów (aktualnie wystawionego na sprzedaż) czy ruin kościoła ewangelickiego, ale również obok wieży Mon Plaisir, dawnego obserwatorium astronomicznego. Dzisiaj w Pobiednej wybieramy szlak czerwony, najkrótszą drogę do Czerniawy-Zdrój. W Czerniawie przy Domu Zdrojowym odbijamy w stronę Świeradowa. Omijamy więc park zdrojowy, który (czego jeszcze nie wiemy) przejęty został przez salamandry. Przecinamy szosę uwielbianą przez płazy, po czym zanurzamy się w sieć ścieżek spacerowych i singletracków oplatających zbocza Tarczowej (576 m n.p.m.), Świeradówki (605 m n.p.m.), Zajęcznika (595 m n.p.m.) oraz Młynicy (653 m n.p.m.).
 |
przechodzimy przez szosę tak jak płazy |
 |
szczawik zajęczy kwitnący na zboczach Zajęcznika |
Ta ostatnia interesuje nas najbardziej, ponieważ 3 lata temu na jej szczycie powstała wieża widokowa. Niewysoka, ale oferująca dookolną panoramę na Sępią Górę i Wysoki Kamień, Stóg Izerski, Pobiedną, Mirsk czy Proszówkę z ruinami zamku Gryf. Widać też oczywiście Świeradów-Zdrój, który znamy bardziej z innej, zimowej strony. Teraz przekonamy się jak jest tutaj wiosną...
 |
wieża widokowa na Młynicy |
 |
widok z Młynicy w kierunku Świeradowa, Sępiej Góry i Wysokiego Kamienia |
< następny post
Komentarze
Prześlij komentarz