Starzy i nowi Bogowie (KDB on tour)

 

wieża Bismarcka na Wieżycy

 

Trasa: Sobótka, rynek> (szlakiem św. Jakuba) kapliczka Matki Bożej Różańcowej> (bez znaków, potem czarną ścieżką spacerową, potem żółtym szlakiem) Wieżyca> (żółtym szlakiem) Przełęcz Dębowa> Ślęża> (niebieskim szlakiem) wieża widokowa na Ślęży> Przełęcz Tąpadła> (czarnym szlakiem) Trakt Bolka> (czarną ścieżką spacerową) cmentarzysko kurhanowe> (zieloną ścieżką spacerową) średniowieczny staw i krąg kultowy> (czerwoną ścieżką spacerową) skansen w Będkowicach> dwór w Będkowicach> (bez znaków, potem czerwoną ścieżką spacerową) kapliczka Matki Bożej Różańcowej> (czerwonym szlakiem) Sobótka

Długość trasy: 25 km

Czas przejścia (nie licząc popasu na Ślęży i w Będkowicach): 6 h

 


Trasa do: Sobótka | mapa-turystyczna.pl


Zostaw Ślężę starym bogom!- krzyczy napis wysprayowany na górnym tarasie wieży widokowej wzniesionej na najwyższym szczycie Przedgórza Sudeckiego. Ale na Ślęży koegzystują ze sobą w zgodzie różni bogowie. Świątynia katolicka sąsiaduje z przedchrześcijańskimi rzeźbami kultowymi. Na oplatających górę ścieżkach możemy spotkać zarówno kapliczkę poświęconą Matce Boskiej, jak i pogański kamienny krąg. Co weekend płonie tutaj ogień- nawet jeśli służy jedynie pieczeniu kiełbasek rozłożonych na jednorazowych grillach.

 

 

kościół Nawiedzenia NMP na Ślęży

 

 

kościół Nawiedzenia NMP na Ślęży

 

Na Ślężę wyruszamy z Sobótki- miasteczka, które wzięło swoją nazwę od odbywających się tutaj tradycyjnie w soboty targów. Początkowo stragany rozstawiano na rynku- stąd jego wydłużony kształt, na którym dzisiaj upakowany jest zarówno urząd miasta (przerobiony z dawnej gospody), jak i kościół. Plus kilka pomników, ceramiczna makieta Masywu Ślęży oraz umieszczona na bloku serpentynitu antygorytowego makieta XVIII-wiecznej zabudowy. Jest jeszcze wystawa fotograficzna prezentująca najnowsze, XX-wieczne dzieje miasta- zarówno te ważne i bolesne (zniszczenia z końca II wojny światowej), jak i te o mniej fundamentalnym znaczeniu, wywołujące uśmiech (gąsior dokonujący zakupu gazet w miejscowym kiosku).

 

 

ceramiczna makieta XVIII-wiecznej Sobótki

 

ceramiczna makieta Masywu Ślęży

 

Sobota to w Sobótce nadal dzień targowy, ale stoiska tłoczą się teraz na parkingu przy ul. Armii Krajowej. My w tym miejscu skręcamy w drogę przylegającą do ogrodzenia kompleksu hotelowego, zbliżając się do lasu. Umieszczona na końcu ulicy tablica sugeruje nawet, abyśmy zapoznali się z zasadami ,,leśnego savoir-vivru". Mniej więcej je opanowaliśmy, bez zatrzymywania się podążamy więc za oznaczeniami jednej z dwóch ścieżek archeologicznych, opatrzonych symbolem ślężańskiego niedźwiedzia. Nie trzymamy się ich jednak kurczowo, chcąc przedostać się do żółtego szlaku prowadzącego na Wieżycę (416 m n.p.m.). 

Dzięki wczesnej porze, na szlaku jest jeszcze niemal pusto. Przez wczesną porę nie ma jednak szans, aby kamienna Bismarckturm na szczycie otworzyła przed nami swoje podwoje. Jak zwykle oglądamy ją więc z zewnątrz. Wśród soczyście zielonych liści oraz majowego kwiecia wygląda jakoś powabniej i mniej monumentalnie. Warto przypomnieć, że tutejsza wieża powstała zgodnie z koncepcją drezdeńskiego architekta Wilhelma Kreisa, który zwyciężył w konkursie na ogólny projekt budowli mających w założeniu sławić niemiecką dumę narodową. Inne zachowane w Polsce ,,wieże Bismarcka" (jak np. ta na Wielkiej Sowie czy ta na szczecińskim Gocławiu) nawiązują już do jego pracy w mniejszym stopniu. Kreis zatytułował swój projekt ,,Götterdämmerung" czyli ,,Zmierzch Bogów". 

 

 

majowo powabna Bismarckturm na Wieżycy

 

Z Wieżycy przez Przełęcz Dębową mkniemy na Ślężę (718 m n.p.m.). Po drodze pozdrawiamy Pannę z rybą, coraz śmielej odkrywającą więżącą ją siatkę. Na szczyt wdrapujemy się podejrzanie szybko- jeszcze nie wszystkie miejsca na ognisko są zajęte, a i ze schroniska po otwarciu drzwi nie wysypują się ludzie. Ustawiamy się zatem w (niewielkiej) kolejce do bufetu, odkrywając że (mimo głoszących co innego napisów) można tu płacić kartą. Chociaż terminal przechowuje się pod ladą. 

 


Panna z rybą za (coraz mniej solidną) siatką


Poranek jest chłodny, rozgrzewamy się zatem zimową herbatę ze schroniska i pałaszujemy zakupione w piekarni na rynku w Sobótce cynamonki. Potem połowa z nas odwiedza jeszcze wieżę widokową, z której podziwia młodą zieleń pokrywającą grzbiet Raduni (573 m n.p.m.) oraz geometryczny wzór, w jaki układają się pola rzepaku w dole. No i zapoznaje się z imperatywem dotyczącym bogów.

 

 

wieża widokowa (dawniej triangulacyjna) na Ślęży

 

 

na szczycie wieży

 

pola rzepaku w dole i wystająca ponad drzewa siedziba ,,nowych bogów"

 

widok w kierunku Raduni

 

Nie pierwszy raz jesteśmy w Masywie Ślęży, ale nie przedeptaliśmy jeszcze niebieskiego szlaku sprowadzającego ze szczytu w kierunku Przełęczy Tąpadła. A to bardzo ładna trasa, prowadząca przez kilka malowniczych grup skalnych. Niestety, spragnieni weekendowych aktywności Wrocławianie zdążyli dojechać już w okolice Sobótki i właśnie od Tąpadeł przeprowadzają teraz główne natarcie. Z ulgą uciekamy więc w końcu z zatłoczonego niebieskiego na prawie nieuczęszczany czarny szlak trawersujący zbocze Ślęży u podnóża.

Zanim wrócimy do Sobótki, mamy zamiar odkryć jeszcze kilka poukrywanych w lesie ciekawostek. Ich wyjątkowe zagęszczenie występuje w pobliżu wsi Będkowice. Na przykład wyglądające zupełnie naturalnie niewielkie pagórki porośnięte kwiatami konwalii, to- jak dowiadujemy się z tablicy informacyjnej przy szlaku archeologicznym- pozostałości cmentarzyska kurhanowego z VIII-X w. W takich mogiłach spalone szczątki zmarłych chowali przedstawiciele plemienia Ślężan.

 

 

cmentarzysko kurhanowe w okolicy Będkowic

 

konwalia przygotowana na maj

 

Ścieżka zaczynająca się przy leśniczówce prowadzi z kolei do średniowiecznego kultowego kręgu kamiennego, ułożonego przy (dziś częściowo reaktywowanym) stawie utworzonym na strumieniu za pomocą grobli. Staw służył mieszkańcom pobliskiego grodu, wspomnianym już Ślężanom. 

 

 

średniowieczny krąg kultowy

 

opis średniowiecznej grobli

 

A jak wyglądał gród, możemy sobie uzmysłowić dzięki niewielkiemu skansenowi utworzonemu w jego miejscu. Widzimy więc drewnianą palisadę, bramę jak z ,,Kajka i Kokosza", kilka chat zrębowych krytych trzciną oraz mchem. Wyobrażamy sobie Ślężan czerpiących wodę ze studni, zbierających zioła i... paradujących w okularach przeciwsłonecznych?

 

 

atrybuty średniowiecznego mieszkańca grodu


skansen w Będkowicach

 

 

jedna ze zrekonstruowanych chat



brama wejściowa do grodu

 

wojowie strzegący grodu

 

Skoro jesteśmy już w Będkowicach, idziemy zobaczyć jeszcze tutejszy dwór obronny z XVI w., dawniej otoczony fosą (w której- wg legendy, którą przeczytaliśmy- pomieszkiwał obdarzony darem przewidywania przyszłości karp). Dwór jest obecnie własnością prywatną, ale przez niski płot widać dość dokładnie jego (uproszczoną w czasach powstania sąsiadującego z nim folwarku) bryłę, na tle której wyróżniają się ustawione na trawniku armaty. W pobliżu dworu znajduje się zaś pizzeria, w której- jak się okazuje- nie można płacić kartą jeszcze bardziej niż na szczycie Ślęży. Dowiadujemy się o tym już po spożyciu posiłku, w związku z czym zachodzi obawa, że nasz apetyt na pizzę będziemy musieli odpłacić dyżurem w kuchni... ale ostatecznie ratują nas przed tym jacyś bogowie.

 

< następny post

poprzedni post >

Komentarze