Paprykarz, paszteciki i inne przyjemne rzeczy na ,,P" (KDB on tour)

mural pod Trasą Zamkową 


Szczecin nie słynie z wyrafinowanej kuchni. Wymyśloną tutaj konserwę z resztek udało się jednak wpisać na listę produktów tradycyjnych.

Szczecin nie jest światową stolicą mody i elegancji. Na ulicach króluje niewymuszony luz oraz swoboda granicząca z niedbałością. Zwyczajne życie portowego miasta układa się za to w gotowe kadry fotograficzne. Na przykład: kobieta w kusej sukience odsłaniającej wytatuowane ciało sunie chodnikiem na wydającym głośne dźwięki dziecięcym motorku (wraz z latoroślą, która zmieściła się jeszcze z tyłu), a kiedy zatrzymuje się na światłach, siedzący na ławeczce pijaczek bije jej brawo. Albo: zajezdnia Golęcin. Na ślepej ścianie stanowiącej tło podniszczonej czerwonej budki przystankowej ktoś wymalował całkiem udany mural z paprykarzem. W budce siedzą dwaj zmęczeni życiem młodzi mężczyźni, którzy chyba podświadomie ubrali dobrane kolorystycznie, rudawe dresy. Tudzież: jedna z promieniście rozchodzących się uliczek w centrum. W okolicy salonu z eleganckimi dekoracjami marynistycznymi bije po oczach podniszczone wejście do piwnicy z wyklejonym u góry z foliowych literek napisem: ,,Drzwi otwarte, zapraszamy". A pod drzwiami broniący do nich dostępu stos petów i butelek. Obok na latarni naklejone dopełniające obrazu ogłoszenie: Zaginęła papużka falista. Nie kot, nie pies. Papużka falista.

Szczecin nie ma imponującej starówki. Większość została zniszczona podczas II wojny światowej i jakoś nikt nie kwapił się do jej odbudowy. Złośliwi twierdzą, że miasto wciąż wygląda jak we ,,Franko-The Crazy Revenge", kultowej grze z lat 90.: każdy wolny skrawek muru musi zostać pokryty graffiti. Wybudowany dziesięć lat temu nowy budynek filharmonii zdobył jednak jako jedyny do tej pory obiekt w Polsce prestiżową nagrodę w konkursie architektury współczesnej im. Miesa van der Rohe.

Szczecin nie leży nad morzem. Ale jak to nie? Przecież na bulwarze nad Odrą widzieliśmy mapę z akwenem podpisanym ,,Mare Dambiensis". 

Jak można zauważyć po tym krótkim wstępie, Szczecin to miasto specyficzne- pełne kontrastów, nieoczywistości i niespodzianek. Już dawno planowaliśmy je zobaczyć- połowa z nas pierwszy raz, a druga połowa- po długiej przerwie. Okazja na zwiedzanie nadarza się w Boże Ciało. Planując citybreak, nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy przy okazji nie zahaczyli o jakiś las i choćby niewielkie pofałdowania terenu...

C Z Ę Ś Ć  1

parki, place, przysmaki


Trasa: Dworzec PKP Szczecin Główny> Brama Portowa> Plac Orła Białego (Zegar Kulkowy)> Archikatedra> Rynek Sienny> Zamek Książąt Pomorskich> Wały Chrobrego> Park Żeromskiego> Filharmonia> Brama Królewska> Plac Lotników> Plac Grunwaldzki> Plac Zamenhofa> Bar Pasztecik> Plac Szarych Szeregów> Urząd Miasta Szczecin> Jasne Błonia> Park Jana Kasprowicza> Różanka> Ogród Botaniczny> Las Arkoński> (zielonym szlaku) Wzgórze Arkony> Zielonka> (żółtym szlakiem) Polana Harcerska> Osówka> (zielonym szlakiem) Gubałówka> (czerwonym szlakiem) Ul. Podbórzańska> (żółtym szlakiem) Wodozbiór> Zielone Wzgórze (Wieża Gocławska)> Gocław, pętla tramwajowa

Długość trasy: 25 km

Czas przejścia: 6 godzin




Jesteśmy w Szczecinie, a stoimy przed Bramą Berlińską. Przynajmniej taką historycznie nazwę nosiła dzisiejsza Brama Portowa- jedna z dwóch zachowanych z czasów pruskich barokowych bram miejskich. Dzisiaj budowla pozostała z XVIII- wiecznych fortyfikacji służy potrzebom teatru kameralnego (natomiast w drugiej z bram, Królewskiej, mieści się pijalnia czekolady).


Brama Portowa (dawniej Berlińska)


Brama Portowa wyznaczała kiedyś przebieg drogi w kierunku Berlina, ale i dziś jest doskonałym punktem orientacyjnym, zlokalizowanym w pobliżu dużego węzła komunikacyjnego. My kierujemy się stąd w stronę widocznej z daleka (co nie dziwi w przypadku drugiego pod względem wysokości kościoła w Polsce) gotyckiej archikatedry. Najpierw chcemy przejść jednak przez Plac Orła Białego, przy którym znajduje się dość nietypowa atrakcja.


widoczna ponad zabudową Szczecina archikatedra


W witrynie sklepu ,,Pod Gwiazdami" można mianowicie zobaczyć zegar kulkowy- czas odmierzają tutaj kule bilardowe toczące się po specjalnym rusztowaniu, w którym dwie górne półki oznaczają minuty, a dolna- godziny. Autorem konstrukcji wyposażonej w podnoszący bile mechanizm na bazie łańcucha rowerowego jest pasjonat, Władysław Stec, który podobno już w wieku 7 lat potrafił samodzielnie zbudować budzik. Mamy szczęście, bo zegar powrócił właśnie na Plac Orła Białego po przerwie spowodowanej atakiem wandali. Po naprawie uszkodzonej konstrukcji znów możemy obserwować jak (słowami pana Władysława) ,,czas leci sobie z nami w kulki".


zegar kulkowy przy Placu Orła Białego


Z archikatedry przechodzimy w stronę głównego placu staromiejskiego, czyli Rynku Siennego. Największą perełką jest tu odbudowany po zniszczeniach wojennych w latach 70. ratusz- z barokową (nie licząc ostrołukowych arkad podcienia) fasadą od strony Rynku Siennego i parawanowym gotyckim szczytem wychodzącym na Rynek Nowy. Co ciekawe, otaczające ratusz kamieniczki odbudowano dużo później- charakterystyczną niebieską pod koniec lat 90., a kamienicę Moninów na narożniku ul. Siennej... w 2009 r.


Rynek Sienny. Po lewej stronie ratusz, na drugim zdjęciu po prawej- kamienica Moninów


Z Rynku Siennego przemieszczamy się w stronę Zamku Książąt Pomorskich, odrestaurowanego po wojnie (1958-1980) w stylu renesansowym. Dokonano tu ogromnej pracy, bowiem rezydujący w zamku od XVIII w. garnizon pruski dokonał na swoje potrzeby drastycznych zmian w formie zabytku- usunięto praktycznie całą dekorację, sporo wyburzono i przebudowano. Dzisiaj obiekt prezentuje się znów tak dobrze jak w latach swojej świetności. Co prawda funkcjonujące we wnętrzach muzeum jest w Boże Ciało nieczynne, ale swobodnie możemy wędrować po zamkowych dziedzińcach.


Zamek Książąt Pomorskich- Duży Dziedziniec



wystawa rzeźby na Dużym Dziedzińcu- ,,Susząca Włosy" Richarda Hessa


Zamek Książąt Pomorskich- makieta na Małym Dziedzińcu


Przemykamy się pod Trasą Zamkową, aby dostać się na Wały Chrobrego, czyli długi na pół kilometra zespół tarasów widokowych zaaranżowany (1902-1921) na skarpie wzdłuż Odry wg koncepcji Wilhelma Meyera-Schwartau, a z inicjatywy nadburmistrza Hermanna Hakena (stąd dawna nazwa założenia: Hakenterrasse). Z centralnego tarasu przed gmachem Muzeum Narodowego widać Wyspę Grodzką oraz Łasztownię, na którą wybierzemy się później.


widok z Wałów Chrobrego na wyspy na Odrze


Tymczasem przez Park Żeromskiego nawracamy w kierunku Filharmonii Szczecińskiej. Podobno autorzy budynku z 2014 r., hiszpańskie studio Barozzi Veiga, postawili na białe elewacje ze względu na dominującą w Szczecinie zieleń, stanowiącą doskonałe tło. Przeciwnicy tego rodzaju architektury, nie nawiązującej czytelnie do zastanego kontekstu, porównują nową filharmonię do baraku z blachy falistej czy hipermarketu, ale naszym zdaniem na żywo budynek robi bardzo dobre wrażenie. Zwłaszcza w kontraście z błękitem nieba. I wbrew powszechnym obawom, przez dziesięć lat nie pokrył się całkowicie brudem. 


Filharmonia na tle nieba


Filharmonia w otoczeniu zieleni


Po drugiej stronie ulicy, pod posadzką Placu Solidarności, ukrywa się Centrum Dialogu ,,Przełomy" zaprojektowane z kolei przez katowicką pracownię KWK Promes Roberta Koniecznego. Podziemny budynek mieści oddział Muzeum Narodowego poświęcony najnowszej historii Szczecina i Pomorza Zachodniego.

Mijamy Bramę Królewską, idąc w stronę Alei Papieża Jana Pawła II. Dotrzemy nią do Placu Grunwaldzkiego, od którego promieniście rozchodzi się 8 ulic, biegnących do kolejnych kolistych placów. Ten układ urbanistyczny kojarzący się z Paryżem (albo... gwiazdozbiorem Oriona) powstał w II poł. XIX w., kiedy decyzja o rozbiórce twierdzy pozwoliła na dynamiczny rozwój miasta. 

W gwieździstej siatce ulic łatwo się zgubić, ale jakoś udaje nam się namierzyć działający od ponad 40 lat kultowy bar ,,Pasztecik". Niestety, dzisiaj jest nieczynny, nie spróbujemy więc legendarnych drożdżowych roladek z nadzieniem, wytwarzanych w ,,automacie do prigotowlienia pierożków" z radzieckiego demobilu. A wypadałoby, bo paszteciki szczecińskie, podobnie jak paprykarz, zostały wpisane na listę produktów tradycyjnych województwa zachodniopomorskiego. No ale jak zamknięte, to zamknięte, zamiast tego idziemy więc na bułę ze śledziem.





Aleja Papieża Jana Pawła II doprowadza nas do ,,szpinakowego" Urzędu Miasta. Wydawałoby się, że tutaj, na placu Armii Krajowej, droga się kończy, ale za załomem zielonej elewacji odnajdujemy przejście na Jasne Błonia. Te płynnie przechodzą w Park Kasprowicza, w którym oprócz teatru letniego chowają się, na rampie wycelowanej w kierunku Jeziora Rusałka, ,,Ogniste Ptaki" Władysława Hasiora (nie mylić z  koszalińskimi ,,Płomiennymi ptakami").


,,Ogniste ptaki" Hasiora


Tuż za Parkiem Kasprowicza znajduje się Różanka (Ogród Różany), a kilkaset metrów dalej- Ogród Botaniczny. W Szczecinie naprawdę jest dużo zieleni. Wszystkie te parki wpadają natomiast w końcu do Lasu Arkońskiego, stanowiącego fragment Puszczy Wkrzańskiej. Tutaj wkraczamy na zielony szlak turystyczny prowadzący na Wzgórze Arkony (70 m n.p.m.).

Na wzgórzu na początku XX w. powstała wieża nazwana imieniem Johannesa Heinricha Quistorpa, szczecińskiego przedsiębiorcy i filantropa. Projekt wykonał Franz Schwechten, autor m.in. Zamku Cesarskiego w Poznaniu. Podstawa z otwartymi arkadami sklepionymi krzyżowo mieściła letnią kawiarenkę, na której dachu znajdował się taras otoczony balustradą flankowaną przez dwie potężne rzeźby- alegorie Handlu i Przemysłu. Ze środkowej części tarasu wyrastała właściwa wieża- sięgająca 45 m ceglana konstrukcja zakończona krenelażem. Zburzona pod koniec II wojny światowej, do dziś pozostaje w ruinie.


Wieża Quistorpa- wnętrza dawnej kawiarenki


Wieża Quistorpa- taras nad kawiarenką


rzeźba znajdująca się dawniej na tarasie Wieży Quistorpa


Z ruiny postanowiono podnieść za to inną wieżę, znajdującą się w dzielnicy Gocław. Zmierzamy teraz w jej kierunku, po drodze mijając takie atrakcje jak Szczecińska Gubałówka czy rezerwat przyrody Wodozbiór.




widok na rezerwat Wodozbiór z platformy widokowej


Wieża Gocławska powstawała w latach 1913-1921 jako jedna z tzw. Wież Bismarcka, sławiących Żelaznego Kanclerza i wyrażających niemiecką dumę narodową. W ramach tej samej akcji powstały m.in. konstrukcje na Wieżycy, na Wielkiej Sowie czy na Witoszy. Szczecińska wieża jest ogromna, ale bardziej wszerz niż wzwyż. Średnica podstawy mierzy aż 21 m, wysokość to ok. 26 m. Potężna bryła z żelbetu i kamienia musiała robić jeszcze większe wrażenie, kiedy Zielone Wzgórze było mniej zalesione. To podobno najdroższa ze wszystkich wież wybudowanych w całej Rzeszy. Autorem projektu wzorowanego na mauzoleum Teodoryka (króla Ostrogotów) w Rawennie był Wilhelm Kreis, ten sam który koncepcją Zmierzch Bogów wygrał konkurs na ogólną koncepcję wież Bismarcka. Wieża Gocławska przetrwała wojnę i przez długi czas można było zwiedzać ją ,,na dziko". Kilka nieszczęśliwych wypadków sprawiło jednak, że wejście do obiektu zamurowano. W 2020 r. wieżę przejęła fundacja, która sukcesywnie prowadzi prace renowacyjne. Wyremontowano dach, odtworzono balustradę tarasu widokowego. Obecnie trwa zrzutka na 4- metrowe, stalowe drzwi z kutymi elementami, a do 2026 r. planowane jest otwarcie na górnym poziomie kawiarenki. Wieżę można zwiedzać w weekendy (nawet w Boże Ciało!), a kosztujący 15 zł bilet jest jednocześnie cegiełką na odbudowę.


Wieża Gocławska od północy


Wieża Gocławska- wejście


Wieża Gocławska- wnętrze



Wieża Gocławska- w tle widoczny postument dawnego pomnika Bismarcka


Wieża Gocławska- wyjście na taras z odnowioną balustradą


Wieża Gocławska- płaskorzeźba nad wyjściem na taras


widok z wieży na Odrę i Jezioro Dąbie


minimuzeum w wieży


Po zwiedzaniu schodzimy żółtym szlakiem do pętli tramwajowej na Gocławiu. Na ostatnim odcinku szlak prowadzi nas przez jakieś potworne zarośla i tunel pod torami. Dojedziemy teraz ,,szóstką" do centrum Szczecina, aby rozpocząć drugą część naszej wycieczki... 


C Z Ę Ś Ć 2

płaskorzeźby, pomniki, portowe dźwigi


Trasa: Teatr Polski> Bulwar Chrobrego> Łasztownia, Morskie Centrum Nauki> Łasztownia, pomnik Krzysztofa Jarzyny> Łasztownia, pomnik Paprykarza Szczecińskiego> Bulwar Piastowski> Ul. Krzysztofa Kolumba, Dworzec Główny PKP

Długość trasy: ok. 5 km

Czas przejścia: 1 h 15 min.




Wysiadamy z tramwaju na przystanku przy Teatrze Polskim, a stamtąd kierujemy się na bulwary nad Odrą. Bulwarem Chrobrego, biegnącym poniżej Wałów Chrobrego, idziemy w stronę Trasy Zamkowej, na którą musimy się wspiąć, aby przedostać się na Łasztownię. W zagospodarowaniu wyspy widzimy pewną inspirację gdańską Ołowianką- są odrestaurowane budynki poprzemysłowe, jest napis ,,Szczecin", z którym można się sfotografować, jest diabelski młyn. Szczecin ma jednak coś, czego Gdańsk nie ma. A właściwie kogoś. To Krzysztof Jarzyna, znany lepiej jako Szef wszystkich szefów. Będąc na Łasztowni, możemy się na chwilę w niego wcielić.

Oprócz Krzysztofa Jarzyny na wyspie znajdziemy pomnik jeszcze jednej szczecińskiej gwiazdy- nieco ukryty za Starą Rzeźnią, ale wbrew temu co pokazuje mapa turystyczna- łatwo dostępny. Zaglądamy za róg ceglanego budynku. Oto i on! Paprykarz szczeciński!


pomniki szczecińskich grubych ryb na Łasztowni


Dużą część Łasztowni zajmuje otwarte w zeszłym roku Morskie Centrum Nauki. Budynek przypominający kształtem zacumowany przy nabrzeżu statek mieści wystawę stałą podzieloną na pięć stref tematycznych, planetarium, sale konferencyjne oraz pracownie naukowe. W Boże Ciało centrum jest jednak nieczynne- wejść można jedynie na taras widokowy na dachu (płatny, co może dziwić, biorąc pod uwagę że prawie identyczny widok jak z tarasu rozciąga się... z Trasy Zamkowej).


Morskie Centrum Nauki ,,zacumowane" na Łasztowni


MCN- elewacja z płyt warstwowych



Charakteru wyspie dodają również odrestaurowane dźwigi portowe zwane pieszczotliwie za Kasią Nosowską dźwigozaurami. Wraz z MCN cieszą oko po zmroku efektowną iluminacją.



dźwigozaury z Łasztowni


Z Łasztowni można przejść kładką na Wyspę Grodzką, na której urządzono miejską plażę. Można też wrócić na zachodni brzeg rzeki (podziwiając murale pod Trasą Zamkową) i podążyć dalej Bulwarem Piastowskim, przy którym ustawiono cały szereg ciekawych pomników.


jeden z murali pod Trasą Zamkową


Są więc przyrządy do nawigacji morskiej: astrolabium, sekstant, chronometr i kompas. Są płaskorzeźby wystające z muru oporowego, zaprojektowane pod koniec lat 60. przez Sławomira Lewińskiego dla upamiętnienia pracy  stoczniowców, marynarzy, portowców i rybaków (oprócz głów, rybich szkieletów oraz tablic z napisami można wypatrzyć również... węża prekolumbijskiego). Jest pomnik kapitana Ludomira Mączki, rzeźbiarza i żeglarza Kazimierza Haski oraz... kota- żeglarza, niejakiego Umbriagi


pomniki Ludomira Mączki i Kazimierza Haski


Umbriaga to wodny odpowiednik psa, który jeździł koleją. W latach 40. i 50. XX w. był częstym gościem na szczecińskich jachtach. Ograniczenia wprowadzone przez władze Polski Ludowej zakazywały wówczas swobodnej żeglugi na Odrze, Zalewie Szczecińskim i w polskiej strefie przybrzeżnej. Młodzi adepci żeglarstwa mogli poruszać się jedynie po Jeziorze Dąbskim (dzisiaj Dąbie), które ich wyobraźnia przekształcała w legendarne Mare Dambiensis, otoczone tajemniczymi lądami. Jeden z nich (północno-wschodni kraniec wyspy Dębiny) został ochrzczony na cześć kota Ziemią Umbriagi. 


Kot Umbriaga i jego ziemia uwieczniona na mozaice


Ostatnim pomnikiem przy Bulwarze Piastowskim są niezwykle fotogeniczne beczki ze śledziami. Dalej ulicą Kolumba (uwiecznioną w jednym z poziomów ,,Skinny & Franko: Fists of Violence", wydanej rok temu kontynuacji kultowej bijatyki z lat 90.) możemy udać się na pociąg odjeżdżający z dworca  głównego. Albo przejść Mostem Długim na drugą stronę Odry i podążyć Drogą Św. Jakuba w kierunku szlaków Szczecińskiego Parku Krajobrazowego. Możemy też spróbować piwa w jednym z funkcjonujących w mieście kameralnych browarów. Albo postarać się odnaleźć zagubione na Odrze lądy: Przylądek Białego Słonia, Przylądek Czterech Szkieletów czy Ptasią Wyspę...






Komentarze