Nie tylko krasnale- cz.2 (KDB on tour)

Krasnale Wioślarze na Bulwarze Politechniki Wrocławskiej

 

Kolega zaproponował nam wspólne zwiedzanie Wrocławia. Ale nuda- pomyśleliśmy w pierwszej chwili. - Przecież stolicę Dolnego Śląska znamy jak własną kieszeń. Później jednak przypomnieliśmy sobie o wrocławskich krasnalach, których na pewno nie odnaleźliśmy jeszcze wszystkich. Ich liczba przekroczyła 1170 i ciągle rośnie, jak informuje chyba najbardziej wiarygodne źródło informacji, czyli aplikacja  do zbierania skrzatów na telefon. A zatem, jeśli nie z innych powodów, pojedziemy dla krasnali.

 

K R A S N A L E

 

Tym razem wracamy do źródeł i zaczynamy od odwiedzenia protokrasnala, czyli tzw. Papy Krasnala, pomnika ustawionego w 2001 r. na deptaku przy Świdnickiej dla upamiętnienia działalności Pomarańczowej Alternatywy. Stylowo różni się on od późniejszych figurek ludzików w szpiczastych czapeczkach, ale można powiedzieć, że to od niego wszystko się zaczęło. Podobno, zgodnie z przekornym duchem patronującego mu ruchu, został zarejestrowany nie jako rzeźba, a jako... wybrzuszenie ulicy.

 

 

Papa Krasnal przy ul. Świdnickiej

 

Później idziemy sprawdzić co słychać u znanych nam już skrzatów. Te z okolic Mostu Tumskiego dosięgła, zdaje się, zemsta zakochanych, których kłódki zawieszone na barierkach przeprawy krasnale pomagały odpiłowywać...


 

zakochani kontratakują

 

 

zakochani kontratakują

 

Ale podczas naszej wędrówki po mieście natykamy się też na krasnale, których nie znamy. Na przykład tacy Wioślarze na Bulwarze Politechniki Wrocławskiej (czy oni liczą się za jednego czy za dziewięć krasnali?). Bo okazuje się, że we Wrocławiu jest jednak całkiem sporo zakątków, w których jeszcze nie byliśmy...


N I E K R A S N A L E


Niejednokrotnie włóczyliśmy się po Starym Mieście, ale nie mieliśmy pojęcia o funkcjonującej na południowy zachód od Placu Solnego Dzielnicy Czterech Wyznań. Jej nazwa pochodzi od znajdujących się tutaj (działających!) świątyń: rzymskokatolickiej, prawosławnej, ewangelickiej oraz żydowskiej. Zabudowa obszaru skupia się wokół reprezentacyjnej ulicy Włodkowica (wcześniej: Wałowej), naśladującej przebieg dawnych murów miejskich. Czasami warto skręcić jednak w jakiś zaułek. Weźmy na przykład taki dziedziniec pomiędzy ulicą Świętego Antoniego a Ruską, znany jako ,,najjaśniejsze podwórko we Wrocławiu". To tutaj emeryturę spędzają neony sklepowe czy kinowe, ocalone przed trafieniem na złom. Oprócz Galerii Neonów na Ruskiej 46 możemy podziwiać również inne przejawy działalności artystycznej, pod tym adresem siedzibę ma bowiem szereg różnych organizacji związanych z kulturą i sztuką. Wcześniej mieściło się tutaj natomiast przedsiębiorstwo ,,Reklama"- największy producent neonów na Dolnym Śląsku w latach 60. i 70. XX w. 

 

 

Galeria Neonów przy Ruskiej 46

 

 

neony...


 

...i inne przejawy działalności artystycznej

 

 

inne przejawy

 

Kilka efektownych neonów z tamtych czasów wciąż znajduje się w swoich oryginalnych lokalizacjach- chociażby ,,Dobry wieczór we Wrocławiu" na przeciwko Dworca Głównego (zaprojektowany w 1960 r. przez Janusza Tarantowicza, przeprojektowany przez Jerzego Werszlera w latach 80.), pisane zieloną czcionką ,,kasy biletowe" w hali dworca (odtworzone po remoncie; nieznany jest autor oryginału, wyprodukowanego jeszcze w latach 50. przez Rzemieślniczą Spółdzielnię Zaopatrzenia i Zbytu „Przełęcz” z Zakopanego) czy reklama ze skradającym się złodziejem przy Placu Kościuszki (projekt Jerzego Werszlera z 1975 r.).

 

 

neon nad kasami na dworcu Wrocław Główny

 

 

Po drugiej stronie rynku też znajdziemy ciekawe zakątki. Wystarczy minąć średniowieczne domki altarystów (opiekunów ołtarza w kościele św. Elżbiety), przez powojennych osadników ochrzczone ,,Jasiem i Małgosią" ze względu na barokową bramę pomiędzy nimi, upodabniającą budynki do dwóch postaci trzymających się za ręce. Za kościołem, pomiędzy ulica Odrzańską a Kiełbaśniczą, znajdują się dawne jatki. Dzisiaj w parterach tutejszych kamienic działają jednak nie kramy z mięsem, a małe galerie sztuki oraz sklepiki z pamiątkami. Na wybrukowanym placyku na przeciwko drewnianych podcieni stanął natomiast pomnik ku czci... Zwierząt Rzeźnych.

 

 

Pomnik Ku czci Zwierząt Rzeźnych

 

 

przy oglądaniu pomnika warto zwrócić uwagę na detale...

 

Z rynku przez wyspę Piasek przechodzimy na Ostrów Tumski. Następnie kierujemy się na bulwary i dajemy się prowadzić Odrze. W płynnym przejściu przeszkadza nam trochę Most Grunwaldzki, na którym nie zaplanowano żadnych pasów. Ale może to i dobrze, bo poszukując zebry na kontynuacji mostu, czyli Placu Grunwaldzkim, mamy okazję rzucić okiem na słynny wrocławski ,,Manhattan"- osiedle z przełomu lat 60. i 70. składające się z trzech pawilonów handlowych i sześciu wieżowców nazywanych ,,sedesowcami" ze względu na owalny kształt wnęk okiennych. Projekt Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak był wyjątkowo awangardowy jak na tamte czasy- zakładał zastosowanie białego betonu połyskującego w słońcu, z ocieplającymi dodatkami ciemnego drewna oraz kafli ceramicznych. Na balkonach miały rosnąć pnącza, a na dachach trawa. Ze względu na cięcia kosztów, beton zastosowano jednak szary, a z zieleni i drewna zrezygnowano. Przy okazji niedawnego remontu, elewacje pokryto białym tynkiem strukturalnym, powracając do kolorystyki zaproponowanej przez architektkę. Pod warstwą ocieplenia zniknęły jednak czerwone kafle.

 

 

jeden z sedesowców na wrocławskim Manhattanie

 

Udaje nam się wrócić nad rzekę. Mijamy kolejne budynki Politechniki, przechodzimy też koło stacji należącej do uczelni... kolejki linowej. Czerwone wagoniki Polinki pomagają dostać się z Kampusu Głównego do zlokalizowanego po drugiej stronie Odry Kampusu na Grobli. Studenci oraz pracownicy uczelni mogą podróżować gondolką bezpłatnie, ale po zakupieniu biletu przejechać może się nią każdy- ,,normalny" mieszkaniec Wrocławia czy nawet turysta. Oczywiście pamiętając o godzinach jej kursowania, czyli od poniedziałku do piątku od 7:00-21:00 (z przerwą od 13:30-14:00).

Mijamy wspomnianych już Wioślarzy i docieramy do Otwartego Muzeum Odry, czyli udostępnionych do zwiedzania (pon-pt, 9:00-15:00) trzech zabytkowych jednostek pływających zacumowanych w okolicy Śluzy Szczytniki. To holownik parowy ,,Nadbór", barka ,,Irena" oraz pływający żuraw ,,Wróblin".



 Otwarte Muzeum Odry





Otwarte Muzeum Odry



Przez park urządzony nad Przekopem Szczytnickim dochodzimy do Mostu Zwierzynieckiego. Po przejściu nim na drugą stronę rzeki możemy zobaczyć Halę Stulecia albo zoo. Kolega chce, jeszcze nie zwiedzał. Towarzyszymy mu oczywiście, ale czujemy się trochę nieswojo, bo jakby mniej tutaj krasnali...

Do centrum wracamy inną drogą. Schodzimy do Przystani Zwierzynieckiej, gdzie cumują gigantyczne łabędzie i flamingi. Korzystając z Kładki Zwierzynieckiej, przedostajemy się do ulicy Na Grobli. Mijamy Hydropolis oraz nietypową jak na ten rodzaj budowli wieżę ciśnień z II poł. XIX w. Następnie przechodzimy obok stacji Polinki, tej drugiej. Kolejny most, tym razem Oławski, wyrzuca nas w plątaninę komunikacyjną powiązaną w supełki wokół Placu Wróblewskiego. Czytelną dominantą, która powinna pomóc nam się stąd wydostać, wydaje się kościół św. Maurycego. Słyszeliśmy, że w jedną z jego ścian wmurowany jest palec Aleksandra Fredry...

Dobrze byłoby coś zjeść. Może na dworcu? Na dworcu Wrocław Świebodzki oczywiście. Od lat 90. nie odjeżdżają stąd pociągi, ale w klasycystycznych halach działa dzisiaj food court, dzięki któremu można spróbować kuchni z całego świata. Przy okazji można też zajrzeć do ukrytego w północnej części obiektu muzeum ,,Gry i Komputery Minionej Ery", gdzie eksponatów jak najbardziej można dotykać- pasjonaci retro gier poszaleją na blisko pięćdziesięciu stanowiskach urządzonych przy komputerach, konsolach i maszynach arcade.  

 

Wrocław Świebodzki

 

A jeśli ktoś woli gry i zabawy w realnym świecie, to już wiemy, że Wrocław jest do tego miejscem idealnym. 1170 (lub więcej) krasnali czeka na odnalezienie.


K R A S N A L E 

 

 

















< następny post

poprzedni post >


Komentarze