Piasek i woda 4/15. ,,S" jak Stilo.

wnętrze latarni Stilo


Trasa: Lubiatowo> (czerwonym Szlakiem Nadmorskim) latarnia morska Stilo> Osetnik> rezerwat Mierzeja Sarbska> (szlakiem niebieskim Pętla Sarbska, potem zieloną ścieżką spacerową nordic walking) wrak statku West Star> (plażą) Łeba

Długość trasy: 26 km

Czas przejścia (nie licząc zwiedzania latarni Stilo): 5 h

Opuszczając Lubiatowo, zrośnięte w jeden organizm z pobliską miejscowością Kopalino, napotykamy malownicze Jezioro Kopalińskie. Błękitne niebo odbija się w jego wodach, kontrastując z intensywną zielenią nenufarów.


Jezioro Kopalińskie

Dalej też jest ładnie- ścieżką biegnącą wzdłuż przeznaczonej dla samochodów, jednokierunkowej drogi bitumicznej, szlak doprowadza nas do morza. Potem biegnie równolegle do plaży, pozwalając na nią patrzeć ponad kępami traw, iglaków oraz wrzosów. Zauważamy, że piasek jest tutaj wyjątkowo biały i drobny, jak w jakimś egzotycznym, wyspiarskim kraju.








Miejscami wchodzimy głębiej w las, wyglądający wręcz bajkowo za sprawą pochylonych od wiatru sosen.




W tak pięknych okolicznościach przyrody docieramy do skrętu ku latarni morskiej Stilo. Pomiędzy drzewami widać ruiny ceglanej wieży. Do lat 80. służyła jako podstawa pod nautofon (buczek mgłowy), urządzenie wydające dźwięki w czasie ograniczonej widoczności na morzu. Wieżę wybudowano w latach 50., kiedy wcześniejszej, stojącej na plaży metalowej konstrukcji wspierającej urządzenie akustyczne zaczęły zagrażać morskie fale. Zdemontowana wieża ,,plażowa" zyskała drugie życie po przewiezieniu do Jastarni, gdzie do dziś służy jako latarnia morska. 


ruiny wieży pod nautofon

W okolicach wieży rozpoczyna się droga spacerowa, zaznaczona w krajobrazie jedynie delikatnym, niskim krawężnikiem. Przy niej stoi budyneczek z toaletami, czysty i o nienachalnej architekturze. W dodatku korzystanie z sanitariatów jest gratisowe. Cóż to za miła odmiana, po wszechobecnych dotąd niebieskich toi- toiach oraz blaszanych barakach (Hel) poobwieszanych rubasznymi tabliczkami informującymi o zróżnicowaniu opłaty w zależności od wielkości penisa...

Droga wznosi się delikatnie ku górze, osiągając w końcu szczyt wzniesienia, na którym sterczy pasiasta sylwetka latarni. Jej obco brzmiąca nazwa wzięła się prawdopodobnie od niemieckiego słowa ,,still" (spokojny, bezwietrzny). Po zmroku mrugające stąd światło układa się wg alfabetu Morse'a w trzy kropki- ,,S" jak Stilo.


latarnia morska Stilo

Wewnątrz urządzono muzeum latarnictwa, uboższe jednak w eksponaty niż to na Rozewiu. Oprócz plansz identycznych z tymi, które analizowaliśmy przedwczoraj, w Stilo wyeksponowano obrazy lokalnych malarzy oraz- chyba z braku pomysłu na ostatni poziom- ,,ułożone przez panią Iwonę" puzzle z motywami latarni. Wstęp jest za to niedrogi (bilet normalny 9 zł, ulgowy dla dzieci powyżej 105 cm wzrostu- 7 zł), a widoki z górnego tarasu nie mają sobie równych.


wnętrze latarni Stilo


widok na morze, Jeziora: Sarbsko i Łebsko oraz wznoszący się na horyzoncie Rowokół (115 m n.p.m.)


widok na Wydmy Stilo


widok w stronę dawnej wieży nautofonu



Przy latarni umieszczono tablicę opowiadającą o katastrofie duńskiego statku ,,West Star", który na początku lat 70. XX w. rozbił się niedaleko stąd na mieliźnie. Całą załogę udało się uratować, ale nie ocalono samej jednostki, której resztki do dziś widoczne są z plaży pomiędzy Osetnikiem a Łebą. Sprawdzamy na mapie w którym miejscu dokładnie leży wrak, bo wygląda na to, że uda nam się go dzisiaj zobaczyć.

Czerwonym szlakiem, brnąc chwilami po kostki w piasku (za sprawą pobliskich ruchomych Wydm Stilo) dochodzimy do skrzyżowania ze znakami niebieskimi tzw. Pętli Sarbskiej (czyli prowadzącego z Łeby przez Nowęcin i Sarbsk szlak wytyczony wokół Jeziora Sarbsko). Skręcamy na północny zachód i dajemy się prowadzić niebieskim paskom dopóki nie skręcą w lewo. My idziemy dalej prosto, podobnie jak zielona ścieżka spacerowa nordic walking. Dzięki temu wychodzimy na plażę niemal wprost na wystający z morza maszt.


plaża pomiędzy Osetnikiem a Łebą, z wody wystaje maszt statku West Star



Skoro już znaleźliśmy się na plaży, to postanawiamy dojść nią aż do Łeby

W Łebie oczywiście też jest muzeum figur woskowych, park dmuchańców, kino 9d, oceanarium i (piernikowy!) dom do góry nogami, ale jeśli zawędrujemy w okolice falochronu, portu jachtowego czy ul. Kościuszki (deptaka), robi się nawet miło dla oka. 


Łeba, falochron.


Łeba, deptak- ławeczka ,,Psiary" i pręgierz.


Łeba, port.


,,Podejdź bliżej, zobaczymy czy odleci"



Słuchając szant, jemy promocyjnego dorsza w przyportowej knajpce, która przyjmuje dziś gości ostatni raz w tym sezonie. Ze ściany łypie na nas brodaty korsarz. Jednocześnie świeci słońce i pada deszcz, co w sposób nieunikniony prowadzi do powstania na niebie tęczy. 



Komentarze