Dzwoni Londyn 1/3. Po obu stronach Tamizy.

mural Jimmy'ego C w przejściu pod mostem Blackfriars


Trasa: Whitechapel> Aldgate East> Aldgate> The Gherkin> Leadenhall Market> The Monument> St. Paul' s Cathedral> The National Firefighters Memorial> Mansion House> Sky Garden> All Hallows by the Tower> Tower of London> Tower Bridge> The Old City Hall> Southwark Cathedral> Borough Market> Shakespeare's Globe> Tate Modern> London Eye> Westminster Bridge> Big Ben> Horse Guards Road> St James's Park> Buckingham Palace> Constitution Hill> Wellington Arch> Hyde Park> The Albert Memorial> Queen's Gate> Dangoor Plaza> Exhibition Rd> Natural History Museum> Cromwell Rd> Brompton Rd (Harrods)> stacja metra Knightsbridge

Długość trasy: 22 km

Czas przejścia (nie licząc angielskiego śniadania, wjazdu na taras widokowy Sky Garden, zwiedzania Natural History Museum i przerwy obiadowej- łącznie +4h 30 min.) 7h 30 min.

Budzimy się w Londynie. Jaka jest pierwsza rzecz, którą powinniśmy zrobić? Oczywiście poszukać miejsca, w którym zjemy śniadanie składające się z jajek, bekonu, kiełbasek, grzybów, grillowanych pomidorów, pieczonej fasolki i tostów. Namierzyliśmy nawet na Google maps klimatyczną knajpkę z wyjątkowo dobrymi opiniami, ale kiedy pewnym głosem zamawiamy tam full english breakfast, okazuje się, że osoba odpowiedzialna za jego przygotowanie nie przyszła dzisiaj do pracy. Postanawiamy być bardziej spontaniczni, zwłaszcza że przy Whitechapel Road kawiarni oraz śniadaniowni znajduje się bez liku. Wybieramy lokal, w którym ustawił się spory ogonek miejscowych, zamawiających kanapki na wynos. Po chwili ląduje przed nami talerz pełen angielskich specjałów, którymi spokojnie najemy się we dwójkę.


full english breakfast

Wychodząc na ulicę, dostrzegamy przejeżdżający tuż obok czerwony, piętrowy autobus. ,,Ooo!"- wykrzykujemy podekscytowani, wytykając go palcami. ,,Ooo!" - powtarzamy znowu, bo zaraz za nim pojawia się kolejny. Po pięciu minutach orientujemy się, że pokazywanie każdego nie ma sensu. Czerwonych autobusów jest mnóstwo, podobnie jak czarnych taksówek. Od razu zaliczamy też zdjęcie przy budce telefonicznej. Te w Whitechapel nie są może tak odpicowane jak w Westminsterze, ale za to nie stoi do nich kolejka chętnych na pamiątkową fotkę.

Wędrujemy w stronę city, zwracając uwagę na wiosnę, która jest tu w znacznie bardziej zaawansowanej fazie niż w Polsce. Na parkowych trawnikach żółcą się żonkile, przy Saint Botolph without Aldgate na różowo kwitną drzewa. 



Ciekawi nas wszystko- od kolorowych fasad sklepów i pubów, po psychodeliczną rzeźbę przedstawiającą ślimakokobiety i kobietowęże. 


rzeźba w okolicach stacji metra Aldgate

Skręcamy w przypadkową boczną uliczkę, a przed nami wyrasta wielki korniszon ze szkła i stali.


30St Mary Axe aka The Gherkin


Tuż obok połyskują geometryczne płaszczyzny innego wieżowca (The Scalpel). Na jego tle pięknie prezentują się kamienne elewacje anglikańskiego kościoła St Andrew Undershaft. Całe centrum Londynu jest takie, pełne kontrastów- starego z nowym, niskiego z wysokim, matowego z błyszczącym.


St Andrew Underschaft i The Scalpel


The Shard (Odłamek) w tle ulicy St Mary at Hill


Pod ozdobnymi dachami Leadenhall Market przedostajemy się na Gracechurch Street, którą wychodzimy wprost na The Monument- kamienną kolumnę upamiętniającą wielki pożar Londynu z 1666 r. Na szczycie kolumny znajduje się taras widokowy, na który (po zakupie biletu w cenie 6 funtów) można wspiąć się kręconymi schodami ukrytymi wewnątrz korpusu budowli. 


Leadenhall Market oraz The Monument


My mamy jednak w planie odwiedzenie innej miejscówki umożliwiającej oglądanie Londynu z góry- znajduje się jakieś 100 m wyżej, a wstęp (choć wymaga wcześniejszej rezerwacji) jest darmowy. Mowa o Sky Garden, ulokowanym na trzech ostatnich piętrach wieżowca 20 Fenchurch aka Walkie- Talkie. Wygląda na to, że każdy wieżowiec w Londynie ma swój pseudonim... 


walkie- talkie wychylające się znad kamienic przy ulicy Eastcheap


Walkie- Talkie czające się na końcu zaułka Lovat Lane


Do dziesiątej (bo na tą godzinę zabookowaliśmy wjazd na taras widokowy) mamy jeszcze sporo czasu, idziemy więc przed siebie bez sprecyzowanego planu, docierając aż do katedry św. Pawła. 


pocztówka z Londynu- katedra św. Pawła


znajdujący się nieopodal katedry pomnik strażaków walczących z pożarami Londynu w czasie II wojny światowej

Wracamy na Fenchurch Street inną drogą, kreśląc na mapie symbol nieskończoności. Ani na chwilę nie przestają zadziwiać nas londyńscy piesi, kompletnie nie przejmujący się czerwonym światłem przy przechodzeniu przez ulicę. A przecież nawet nie ma tu zebry! I samochody nadjeżdżają nie z tej strony, co trzeba...

Punktualnie o 10:00 ustawiamy się w ogonku do windy wewnątrz Walkie- Talkie. Jeszcze tylko kontrola jak na lotnisku i możemy jechać na trzydzieste piąte piętro. Nazywanie tej atrakcji ,,podniebnymi ogrodami" jest nieco na wyrost, ale widoki (co prawda zza szyby, co nieco utrudnia robienie zdjęć) są naprawdę spektakularne.


widok obrazujący skalę The Shard- jednego z najwyższych wieżowców w Europie (309,6 m)


widok w stronę katedry św. Pawła


widok w stronę Canary Wharf i Tower Bridge


Zjeżdżamy windą z powrotem, aby zobaczyć z dołu to, co widzieliśmy z góry. Na początek Tower of London, średniowieczną twierdzę zamieszkiwaną przez kruki i ubranych na czarno- czerwono strażników odpowiedzialnych niegdyś za nadzór nad więźniami oraz ochronę brytyjskich insygniów królewskich. Dzisiaj yeomen warders zajmują się głównie oprowadzaniem turystów. 


Tower i ingerujący w jej perspektywę The Shard


Ze względu na ograniczony czas, nie zwiedzamy wnętrza twierdzy, lecz przechodzimy przez Tower Bridge na drugą stronę Tamizy, wkraczając na promenadę zwaną The Queen's Walk.


Tower Bridge

Stwierdzamy, że Londyn jest bardzo przyjazny pieszym (i nie chodzi tylko o tolerowanie przechodzenia przez jezdnię na czerwonym świetle), a przemieszczając się pomiędzy głównymi atrakcjami metrem, stracilibyśmy masę rzeczy. Na przykład tutaj, na południowym brzegu rzeki, co chwilę mijamy coś ciekawego. 

Pierwszy jest ,,stary" ratusz wybudowany w 2002 r. na podstawie projektu Normana Fostera i służący władzom Londynu za siedzibę do końca 2021 r. Przezywany hełmem, cebulą, jajkiem lub stonogą, wpisał się jednak na dobre w panoramę Southbank. 


,,hełm Lorda Vadera" widoczny z okolic Tower


Na placu otaczającym Old City Hall rzeźbiarka Fiona Banner postawiła pięć ,,kropek"- przeniesionych do trójwymiaru znaków interpunkcyjnych zaczerpniętych z pięciu różnych, popularnie wykorzystywanych czcionek. Full stops polakierowane są na czarno jak londyńskie taksówki.


Kropki Fiony Banner i widok na wieżowce city


Kawałek dalej zacumował HMS Belfast- krążownik brytyjskiej marynarki z okresu II wojny światowej, aktualnie pełniący rolę muzeum. Połowa z nas sugeruje, że moglibyśmy włączyć zwiedzanie statku do jeszcze niesprecyzowanego planu na sobotę. Druga połowa myślała raczej o Tate Modern, ale się nie upiera.


HMS Belfast


Docieramy do London Bridge, kierując się ku niepozornym schodkom przy Southwark Cathedral. Wraz z gęstniejącym tłumem płyniemy do królestwa produktów i potraw z całego świata- Borough Market


Borough Market


Błądzimy chwilę po otaczających targ zaułkach, przy czym jest to bardzo przyjemne błądzenie. 


jedna z idealnych do błądzenia uliczek wokół Borough Market


W końcu wychodzimy jakoś z powrotem na nabrzeże, zmierzając ku wiernej replice (z końca lat 90. XX w.) szekspirowskiego teatru The Globe


The Globe


Stąd widać już ceglany komin dawnej elektrowni, w której budynku (po przebudowie na podstawie projektu szwajcarskiego biura architektonicznego Herzog & de Meuron) mieści się dziś muzeum sztuki nowoczesnej- Tate Modern. Pomimo zachęcającego napisu umieszczonego na szklanej nadbudówce (free and open to all), zwiedzanie galerii odpuszczamy. Naszym priorytetem na dziś jest inne muzeum, w którym- tak samo- jak w Tate Modern- można zniknąć na długie godziny. 


widok na Tate Modern ze Sky Garden


Tate Modern ze znajdującą się po drugiej stronie rzeki katedrą św. Pawła łączy Millennium Bridge, stalowa kładka wsparta na dwóch potężnych, betonowych filarach. Nie korzystamy z niej jednak, lecz kontynuujemy wędrówkę wzdłuż południowego brzegu Tamizy... po krótkiej przerwie w pubie w okolicach plaży.


ruch na Millennium Bridge


Millennium Bridge


Docieramy do Jubilee Gardens, gdzie przystajemy na chwilę, aby obejrzeć występ ulicznego specjalisty od ucieczek. Nad naszymi głowami wznosi się London Eye, podobnie jak Millennium Bridge wybudowane na powitanie nowego tysiąclecia. 135- metrowy diabelski młyn obraca się tak powoli, że ledwie dostrzegamy jego ruch. 


London Eye i widoczny po drugiej stronie Tamizy Westminster


Przechodzimy przez Westminster Bridge, na którym kilku cwaniaków próbuje naciągnąć azjatyckich turystów na grę w trzy kubki. Przed nami wznosi się jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Londynu- Big Ben.


Big Ben


Skręcamy w Horse Guards Road, a następnie- przyciągnięci przez zieleń, wodę i hasające po trawniku szare wiewiórki- w alejki St. James's Park


wiewiórka w królewskim parku


Zapachy dobiegające z tutejszej kafejki przypominają nam, że jesteśmy głodni. Oraz że mieliśmy spróbować legendarnego fish & chips. Siadamy przy stoliku na zewnętrznym tarasie, co niezmiernie cieszy tutejsze gołębie.


fish & chips w St. James's Café


Posileni, ruszamy ku kolejnym atrakcjom. Najbliższa to Buckingham Palace, ogrodzenie którego okleja tłum gapiów. Wszyscy chcą zobaczyć słynnych gwardzistów królewskich w futrzanych czapach. Nawet jeśli ich rozpoznawalne, czerwone stroje skryte są- z powodu niskiej temperatury- pod granatowymi płaszczami.


gwardzista pod Pałacem Buckingham


Kierujemy się w stronę widocznego w perspektywie ulicy Constitution Hill łuku triumfalnego, upamiętniającego zwycięstwa wojsk brytyjskich w wojnach napoleońskich. Przechodzimy pod Wellington Arch, a następnie pomiędzy okazałymi budynkami ambasad flankujących ulicę Knightsbridge znajdujemy przejście do kolejnego z królewskich parków- Hyde Parku. 

Idziemy wzdłuż brzegu jeziora Serpentine, obserwując wodne ptaki- te żywe, i te wyrzeźbione. Przechodzimy obok fontanny ku czci księżnej Diany, zbliżając się do West Carriage Drive, oddzielającej Hyde Park od Kensington Gardens.


rzeźba ,,Serenity" nad brzegiem jeziora Serpentine


Przy neogotyckim pomniku księcia Alberta opuszczamy tereny zielone, aby ulicą Queen's Gate dotrzeć do wisienki na torcie dzisiejszego zwiedzania- Muzeum Historii Naturalnej. Wejście od strony Queen's Gate okazuje się nieczynne, szukamy więc przejścia do Exhibition Road, po drodze odkrywając Queen's Tower wznoszącą się na dziedzińcu Imperial College.

Wstęp do Natural History Museum jest (jak do większości obiektów tego typu w Londynie) bezpłatny. Przy wejściu stoją jedynie skarbonki zachęcające do wrzucenia dobrowolnego datku. Ponieważ zaplanowaliśmy wizytę tutaj na czwartek po południu, udaje się uniknąć kolejek. Po prostu wchodzimy i... stajemy przed dylematem- co zobaczyć najpierw?! Symulację trzęsienia ziemi we wnętrzu japońskiego marketu? Szkielet płetwala błękitnego zawieszony pod sufitem hallu? Plaster wycięty z pnia sekwoi?! Próbujemy obejść wszystko, kręcąc się po muzeum tak długo, aż nie usłyszymy głosu oznajmiającego o zbliżającej się godzinie zamknięcia obiektu.


Natural History Museum- szkielet stegozaura i podróż do środka Ziemi


Natural History Museum- szkielet wieloryba


Natural History Museum


Natural History Museum


Po wyjściu z muzeum próbujemy ogarnąć sieć londyńskiego metra. Wybieramy na chybił trafił stację Knightsbridge, po drodze do niej mijając luksusowy dom towarowy Harrod's. Z dwoma przesiadkami udaje nam się wrócić na Whitechapel, które zdążyło się już przemienić w pachnące przyprawami targowisko...





Komentarze