Dzwoni Londyn (KDB on tour).

 


We wtorek wieczorem odbieramy telefon z Londynu. Dzwoni taksówkarz, który jutro w ramach darmowego transferu odbierze nas z lotniska London Stansted i zawiezie do centrum angielskiej stolicy. Po wyraźnie słyszalnym akcencie wnioskujemy, że nie rozmawiamy z rodowitym Brytyjczykiem. Wiadomości mailowe przychodzące z zarezerwowanego przez nas hotelu też nie do końca zgadzają się gramatycznie z tym, czego uczyliśmy się na lekcjach języka angielskiego... Należy dodać, że jako bazę wypadową wybraliśmy wielokulturową dzielnicę Whitechapel, gdzie w odległości 500 m od typowego londyńskiego pubu wznosi się meczet, a zamawiając rano w kafejce full english breakfast, możemy spotkać kobietę w burce. Wieczorami tutejsze ulice zamieniają się w bazar i pachną indyjskimi przyprawami.

Ostatecznie kierowca taksówki okazuje się bardzo sympatycznym Hindusem, który udziela nam szeregu wskazówek dotyczących zwiedzania. Razem z nim śmiejemy się z tego, że siedzi po prawej stronie samochodu. W hotelu melduje nas z kolei dystyngowany mężczyzna o skośnych oczach, który demonstrując w jaki sposób otworzyć drzwi od pokoju, sprawia wrażenie jakby wykonywał złożone układy tai- chi. 

To nietypowa jak na nas podróż, bo poruszać się będziemy w przeważającej części po ścieżkach bitumicznych. Jak zawsze zaplanowaliśmy jednak przynajmniej kilkunastokilometrowe trasy, które mają nam pomóc w ciągu zaledwie kilku dni zobaczyć cały London. Mamy jednak podejrzenie, że nie przyda nam się dialekt cockney, który próbowaliśmy opanować przed wyjazdem...

Poniżej linki do poszczególnych części relacji:

1/3 Po obu stronach Tamizy.

2/3 Kaczka Kleopatra i inne angielskie bajki.

3/3 Londyn za bulajem.


< następny post

poprzedni post >

Komentarze