Lawendowe cappuccino (KDB on tour)

 

kwitnąca żurawka w Arboretum w Wojsławicach

 

Trasa: Kietlin> (bez znaków) Gola Dzierżoniowska> (zielonym szlakiem) Jasinek> Niemcza, Rynek> (żółtym szlakiem, potem bez znaków) Arboretum w Wojsławicach> (czerwonym szlakiem) Przełęcz pod Ostrą Górą> (żółtym szlakiem) Ostra Góra> Rozdroże pod Ostrą Górą> (czarnym szlakiem) Podlesie> Przerzeczyn-Zdrój> Skrzyżowanie pod Grzybowcem> Grzybowiec> (bez znaków) Piława Górna, stacja PKP

Długość trasy (nie licząc zwiedzania arboretum): 22 km

Czas przejścia (nie licząc zwiedzania arboretum): 4 h 40 min.

 


Trasa przez: Niemcza | mapa-turystyczna.pl


Dwudziestego dziewiątego marca 1996 r. ze stacji Kobierzyce do stacji Piława Górna odjechał planowy pociąg pasażerski. Ostatni. Po tym przejeździe uruchomioną niemal sto lat wcześniej linię 310 zamknięto dla ruchu osobowego, a kilka lat później również dla towarowego. Dzisiaj, podróżując transportem zbiorowym z Wrocławia do Łagiewnik, Jordanowa Śląskiego, Niemczy czy Przerzeczyna-Zdroju możemy liczyć jedynie na busy prywatnej firmy przewozowej. Ale to ma się zmienić. Nasza dzisiejsza trasa kilkukrotnie ociera się o ułożone na nowiutkich podkładach tory podsypane śnieżnobiałym tłuczniem. Odcinek z Piławy do Łagiewnik jest już praktycznie gotowy, gorzej wygląda to dalej, gdzie szyny praktycznie nie istnieją. W lutym tego roku ogłoszono co prawda przetarg na realizację drugiego fragmentu, ale wyniki postępowania nie są znane. Wcześniejsze zapowiedzi mówiły o planowanym zakończeniu rewitalizacji najwcześniej na przełomie 2026 i 2027 r.

Do Piławy Górnej idziemy zatem pieszo. Z Kietlina kierujemy się najpierw w stronę Goli Dzierżoniowskiej, ale ponieważ tamtejszy pałac mieliśmy okazję zobaczyć już podczas wczorajszego rogainingu, przed wsią odbijamy za zielonymi znakami na południowy wschód. Tak docieramy do Niemczy. Wąską uliczką prowadzącą pomiędzy dwoma cmentarzami przemykamy się nad Staw Miejski w Parku Zamkowym. Słowo ,,Zamkowy" odnosi się w tym wypadku do wzniesionej w XIII lub XIV w. warowni, która, zburzona już podczas wojen husyckich, była później wielokrotnie odbudowywana i przebudowywana, przez co dzisiaj zamku raczej nie przypomina. Średniowieczny charakter zachowały za to, pomimo śladów pewnych modyfikacji, mury miejskie. W Parku Zamkowym stoi tablica, która zachęca do narysowania misia- chyba ślężańskiego, sądząc po wzorze ustawionym obok. Nie mamy ze sobą kredy, z żalem ruszamy więc dalej.

Przechodzimy przez wrzecionowaty rynek, mijamy neoromański kościół oraz pomalowaną na miodowo Basztę Bramy Górnej. Ulicą Stromą schodzimy do Strzelińskiej, prowadzącej obok dawnego szpitala miejskiego (obecnie hotel) i winnicy. Zmierzamy do Wojsławic

W dawnej wsi (obecnie dzielnicy Niemczy) założonej przez Wojsława, zwanego ,,rycerzem ze złotą ręką", znajduje się wyjątkowa atrakcja, której początki sięgają 1880 r. To właśnie wtedy nowy właściciel tutejszego majątku, Fritz von Oheimbrozpoczął przekształcanie zaniedbanego parku dworskiego w imponujący ogród botaniczny z krętymi alejkami, osiami widokowymi i siecią stawów. Obok dębów oraz tulipanowców amerykańskich, zasadzonych jeszcze przez poprzednich gospodarzy folwarku, rodzinę von Aulock, pojawiły się m.in. cisy, świerki, klony palmowe czy różaneczniki. Te ostatnie były największą miłością von Oheimba, podobno dlatego, że jeden z krzewów tego gatunku uratował go w młodości przed upadkiem w przepaść podczas wędrówki w Alpach. Faktem jest, że zapalony botanik zgromadził w Wojsławicach kolekcję liczącą około 300 odmian rododendronów. Dzisiaj jest ich 1570 (dane z 2024 r.), a ogrodem, od lat 70. XX w. posiadającym status arboretum, opiekuje się Uniwersytet Wrocławski.

Na pełnię rozkwitu różaneczników trochę się spóźniliśmy, ale trafiliśmy za to w sam raz na podziwianie różnokolorowych piwonii. Oko cieszą również naparstnice, lilie złotogłów, kuklik i żurawka. Zadzieramy też głowy nieco wyżej- ku dawidii chińskiej zwanej drzewem chusteczkowym, ku sekwoi zasadzonej w latach 70. przez Mieczysława Wilczkiewicza, założyciela arboretum w Lądu-Zdroju (dziś mierzącej już 30 m wysokości i 4,5 m obwodu), ku ponad 200-letniemu bukowi ,,Serce ogrodu", który w 2023 r. zwyciężył w konkursie na Polskie Drzewo Roku, a w zeszłym roku- na Europejskie Drzewo Roku. Wałęsając się po wojsławickich alejkach, nabijamy dodatkowe kilometry, a na 62 hektarach można ich zrobić sporo. Na zakończenie zwiedzania fundujemy sobie natomiast lawendowe cappuccino oraz lody z płatkami piwonii z miejscowych rabatek.

 

róże i fiolety w Arboretum w Wojsławicach

 

 

mamutowiec olbrzymi (sekwoja) w Wojsławicach

 

drzewo roku

 

kacze przedszkole w Wojsławicach

 

 

kacze przedszkole biegnie na lody

 

lody z piwonią i lawendowe cappuccino

 

Następnie eleganckie rośliny ozdobne zamieniamy na skromne leśne bodziszki, żmijowce i czyśce. Kierujemy się w stronę Ostrej Góry (362 m n.p.m.), najwyższego wzniesienia Wzgórz Dębowych (mikroregion Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich). Na jej szczycie w 1930 r. postawiono stalową wieżę widokową, z której można było podziwiać Góry Sowie, Bardzkie i Złote, a nawet Masyw Śnieżnika czy Jesioniki. Używamy czasu przeszłego, bo choć wieża na Ostrej Górze nadal stoi, to wspięcie się na jej górny taras jest dziś zadaniem wielce ryzykownym. Konstrukcję pokrywa rdza, a na kolejnych poziomach brakuje stopni.

 

 

wejście na wieżę widokową na Ostrej Górze

 

 

wieża widokowa na Ostrej Górze


 

w lesie dokonujemy obserwacji mykologicznych...


 

...i tropimy zwierzynę.

 

Schodzimy zatem do Podlesia, wsi zdrowych chłopów zarządzających ,,zagrodami jak z bajki", w których pieczone są regularnie serniki oraz makowce; wsi pełnej pałaców, folwarków i wiekowych parków, obfitujących w kasztanowce oraz platany. Wszystkie te informacje czerpiemy z wiersza wyciętego w deskach zamocowanych na zakręcie drogi przechodzącej przez miejscowość. Ten sam wiersz informuje, że Podlesie to ,,wieś spokojna i cicha, ale nie stroniąca także od kielicha"....

 

 

poezja w Podlesiu

 

 

rzeźba w Podlesiu


 
w Podlesiu przed sztuką nie schronisz się nawet na przystanku autobusowym

 
 
Ale spokojny i cichy to dopiero jest Przerzeczyn-Zdrój. Do uzdrowiskowej wsi, bogatej w źródła radoczynno-siarczkowe tudzież wapniowo-magnezowe, wchodzimy prowadzącą wzdłuż Ślęzy ulicą Rzeczną. Na skrzyżowaniu ze Zdrojową wita nas sucha fontanna z łuszczącą się, niebieską farbą. W jej pustą nieckę tępo wpatruje się amorek. Mijamy zamknięte na trzy spusty budynki sanatoryjne, walący się, zakratowany blaszak z tablicą ,,pamiątki", a także ogrodzenie opasane kłódką z łańcuchem, broniące dostępu do parku otaczającego pałac. Nawet kościół nie wygląda najlepiej. Z wieży płatami odchodzi malowany na żółto tynk, a po brukowanym dziedzińcu kręci się jedynie rudy kot. Później doczytamy, że uzdrowisko do tej pory nie podźwignęło się po nieudanej prywatyzacji z 2009 r., choć poświęcona wsi strona internetowa zapewnia, że Przerzeczyn-Zdrój ,,wkrótce odzyska dawny blask i prestiż". Może przywrócenie linii kolejowej też by trochę pomogło?

Tymczasem zmierzamy ku najbliższej czynnej stacji PKP, czyli Piławie Górnej. Trochę naokoło, bo przez Grzybowiec (364 m n.p.m.), ale to dlatego że a) mamy jeszcze trochę czasu do odjazdu pociągu, b) jesteśmy uczuleni na drogę bitumiczną. Idziemy co prawda wprost w granatową chmurę, ale ogarnia nas dziwne przeczucie, że unikniemy ulewy. Że będziemy mieli szczęście...





< następny post

poprzedni post > 

Komentarze