 |
jeden z kanałów przepływających przez Treviso |
Bardzo nie lubimy, kiedy jakieś miasto na siłę porównuje się do innego, większego i bardziej znanego. Na przykład o Bieczu mówi się, że jest ,,małym Krakowem" albo ,,polskim Carcassonne", ale o tytuł ,,polskiego Carcassonne" walczą jeszcze Szydłów, Paczków i Bystrzyca Kłodzka. Sandomierz ma być rzekomo miniaturowym Rzymem, Słupsk- ,,Paryżem północy" (podobnie Szczecin), a Bielsko-Biała- ,,małym Wiedniem". Tego rodzaju geograficzno-kulturowe porównania nie ograniczają się jednak tylko do Polski. Weźmy takie Treviso, położone we włoskim regionie Veneto, ze starówką poprzecinaną kanałami rzeki Sile. No wypisz wymaluj Wenecja, prawda? Ale ,,małą Wenecją" nazywana jest również Chioggia (w której przypadku jest to jeszcze najbardziej uprawnione- leży na wyspie w południowej części Laguny Weneckiej), Valeggio sul Mincio (dzielnica Borghetto) czy Comacchio w Emilii-Romanii. Także poza Włochami roi się od ,,małych Wenecji": we Francji to Colmar, Port Grimaud i Annecy, w Holandii- Giethoorn, w Niemczech cały region Spreewald. Polska nie mogła być oczywiście gorsza- ,,małą Wenecją" nazywamy więc Bydgoszcz czy ulicę Przykopa w Cieszynie.
Na wstępie tego posta, który będzie dotyczył jednej z wymienionych wyżej miejscowości, a więc Treviso, chcielibyśmy zaznaczyć z całą stanowczością- Treviso to nie Wenecja. Nawet jeśli możemy mieć takie wrażenie, kupując bilety lotnicze za pośrednictwem tanich linii... Treviso to Treviso, a porównywanie go do jakiejkolwiek innej miejscowości może być jedynie krzywdzące i rodzić nieuzasadnione oczekiwania. Czy w Treviso przepłyniemy się gondolą, kupimy ręcznie wykonaną maskę medico della peste albo artystyczne wyroby ze szkła? Nie. Ale to miasto i tak warto odwiedzić, ze względu na jego indywidualny klimat i zalety.
Treviso, zaleta nr 1- oryginalne tiramisù.
Podobno to właśnie w Treviso, a konkretnie w restauracji ,,Le Beccherie", na początku lat 70. XX w., po raz pierwszy zaserwowano tiramisù. Cukiernik Roberto "Loly" Linguanotto wyszedł od sbatudin-kremu z żółtek utartych z cukrem stosowanego przez włoskie babcie jako lekarstwo na wzmocnienie. Dodał do niego serek mascarpone oraz ubite białka, a powstały krem przełożył warstwami z biszkoptami savoiardi nasączonymi mocną kawą. Całość posypał kakao- ed eccolo qua!
Inna wersja historii mówi o tym, że słynny włoski deser wynaleziono już w latach 50.- miał być podawany w restauracji ,,Camín", tyle że w nieco innej formie (w pucharku, z ciastem biszkoptowym zamiast savoiardi i czekoladą w miejsce kakao) i pod inną nazwą- najpierw la coppetta della casa, a później, po wizycie greckiej księżniczki, której podobno bardzo zasmakował, la coppa imperiale.
Prawa do tytułu wynalazcy tiramisù rościły sobie jeszcze inne lokale w samym Treviso, a nawet inne regiony, jak Friuli. Jest też legenda, która mówi, że przepis powstał... w burdelu, gdzie kalorycznym przysmakiem panie lekkich obyczajów częstowały swoich klientów na pokrzepienie przed opuszczeniem przybytku. Ostatecznej i jedynej właściwej wersji genezy tiramisù pewnie nigdy nie uda się ustalić, zwłaszcza że deser czerpie ze składników oraz pomysłów od dawna obecnych we włoskiej kuchni- wystarczy wspomnieć o zuppa inglese, zabaione czy il dolce Torino. Co do jednej kwestii wszystkie historie i legendy są zgodne- nazwa pochodzi od ,,tirame sù" (dosł. ,,podnieś mnie"), bo połączenie jajek, cukru, kremowego serka, kawy oraz biszkoptów daje prawdziwego kopa. Nie potrzeba nawet alkoholu, którego w oryginalnym przepisie Linguanottiego nie było. Tym bardziej stosowanego w Polsce z uwielbieniem amaretto. W wariantowych włoskich recepturach, jeśli już znajdziemy jakiś ,,wzmacniacz", to będzie to raczej sycylijska marsala. W ,,Camín" (którego tradycję kontynuuje ,,Al Foghér" prowadzony aktualnie przez wnuki autorki ,,cesarskiego pucharu") używano likieru, ale jakiego- to już tajemnica.
Dzisiaj tiramisù artigianale można dostać w Treviso prawie wszędzie. Próbujemy zarówno wersji krojonej w kawałki, jak i podanej w pucharku- obie smakują równie dobrze. Ale jest jeszcze trzeci wariant- zamknięte w buteleczce płynne tiramisù z procentami sprzedawane w sklepach z pamiątkami...
 |
tiramisù- wersja nr 1 |
 |
tiramisù- wersja nr 2 |
Treviso, zaleta nr 2- stąd pochodzi prosecco.
Na wzgórzach pomiędzy Valdobbiadene i Conegliano, gminami położonymi w prowincji Treviso, na północ od miasta, winorośl uprawiano od czasów rzymskich. Przynajmniej od XVIII w. jest to pochodzący z Krasu szczep winorośli szlachetnej. Dawniej nazywany był ,,prosecco", tak samo jak wioska w pobliżu Triestu, z której został przywieziony, dzisiaj używa się raczej nazwy ,,glera" dla odróżnienia od chronionej nazwy apelacji. Wytworzone z glery wina musujące z oznaczeniem DOC mogą pochodzić z całego Veneto lub Friuli, te z napisem ,,DOC Treviso" wyprodukowane zostały z owoców uprawianych wyłącznie w prowincji Treviso, natomiast skrót ,,DOCG" na etykiecie gwarantuje, że prosecco powstało właśnie w niewielkim rejonie Valdobbiadene i Conegliano. Gdzie glera podobno czuje się najlepiej...
Treviso, zaleta nr 3- kolorowe ubrania.
W 1965 r. w niewielkim Ponzano Veneto koło Treviso narodziła się marka odzieżowa Benetton. Cztery lata później firma otwarła pierwszy sklep poza Włochami (w Paryżu). Dzisiaj ma ich ok. 3000 na całym świecie, w tym jeden w samym centrum historycznym Treviso, przy Piazza Independenza.
 |
firmowy sklep Benettona w Treviso |
Treviso, zaleta nr 4- mury i kanały.
Historyczne centrum Treviso nie jest duże, okrążająca je obwodnica liczy łącznie niecałe 5 km długości. Wynika to z obecności murów miejskich przez wieki ograniczających zabudowę. Pierwsze, naśladujące układ naturalnych dróg wodnych wytyczonych przez rzeki Sile i Botteniga, powstały już w czasach rzymskich. Wokół średniowiecznego Treviso wznosiły się wysokie mury z wypalanej cegły, zwieńczone blankami. Te, które możemy podziwiać do dzisiaj, zbudowano na początku XVI w., w okresie Republiki Weneckiej, po zburzeniu przestarzałych średniowiecznych, które były w stanie wytrzymać co najwyżej atak tarana lub katapulty, ale nie armaty. Z XII-wiecznych fortyfikacji zachowano jedynie sektor południowy, w którym dodatkowym zabezpieczeniem była rzeka. Wenecja przystąpiła do umacniania swoich najważniejszych miast po porażce w bitwie pod Agnadello (1509 r.). Nowe mury wokół Treviso wzniesiono w formie nasypu osłoniętego od zewnątrz grubym ceglanym murem. Mniej więcej w połowie ich wysokości umieszczono dekoracyjny gzyms z kamienia istryjskiego, a powyżej niego, w okolicy bastionów, płaskorzeźby przedstawiające lwa św. Marka. Z kilkunastu bram średniowiecznych pozostawiono trzy: Porta Altinia, Porta Santi Quaranta i Porta San Tomaso. Ta pierwsza znajduje się od południowej strony, w pobliżu dzisiejszego dworca kolejowego- możemy wejść nią do miasta, jeśli po wyjściu z budynku stacji nie skierujemy się od razu prosto w Via Roma, ale odbijemy nieco w prawo. Pomiędzy bramą północno-zachodnią (Santi Quaranta) a północną (San Tomaso) utworzono niewielki park ze ścieżkami spacerowymi. Możemy znaleźć tu odrobinę cienia pod drzewami huczącymi od cykad.
 |
Porta Altinia |
 |
Porta San Tomaso |
 |
Porta Santi Quaranta |
Giovanni Giocondo da Verona, odpowiedzialny za projekt weneckich fortyfikacji, włączył do planu obrony miasta również budowle hydrotechniczne. Po pierwsze, wokół murów kazał utworzyć fosę z systemem śluz. Po drugie, wpływającą do miasta od północy Bottenigę podzielił na pięć odnóg. Cagnan della Roggia (Siletto) na zachodzie, Cagnan di mezzo (dei Buranelli) w centrum oraz Cagnan grando (della Pescheria) na wschodzie widoczne są dobrze do dzisiaj, dwie pozostałe (tzw. Cagnani minori- il Cantarane oraz delle Convertite) zostały mocno przekształcone i częściowo zakryte.
 |
jeden z kanałów w Treviso |
Do połowy XIX w. na wodach kanałów obracało się prawie sześćdziesiąt kół młyńskich. Część, choć zniszczona przez działanie wody i mrozu, zachowała się do dziś, ale nie spełnia już swojej pierwotnej funkcji. Choć kilka lat temu pojawił się pomysł, aby koła odrestaurować, podświetlić i wykorzystać do wytwarzania naturalnej energii, do dziś udało się zrealizować tylko bardzo niewielką część planu- ożywiono mianowicie młyn w pobliżu
Isola della Pescheria. Nazwa sztucznej wyspy utworzonej na Cagnan Grando nie jest przypadkowa- od połowy XIX w. działa tu targ rybny, przeniesiony ze względów higienicznych i olfaktorycznych z pobliskiego Piazzetta del Monte di Pietà. Odwiedzamy wyspę w godzinach porannych, stoiska są więc czynne, ale jest tu jakoś dziwnie spokojnie i cicho, nie jak
na Sycylii...
 |
obracające się koło mlyńskie |
 |
Isola della Pescheria... |
 |
...i syrenka w pobliżu wyspy |
Spacerując wzdłuż kanału Buranelli, natykamy się na jedyną w Treviso gondolę- przedstawioną na ,,muralu z cieni" stworzonym przez artystę Mario Martinellego na ścianie domu, w którym mieszkał Giovanni Comisso, urodzony tutaj pisarz i podróżnik. Właściwie to nawet nie gondola, ale zbudowana przez Comisso łódka, którą zapragnął dopłynąć do Laguny Weneckiej. Niestety, jednostka pływająca ochrzczona jako ,,Bronsa" zatonęła wkrótce po zwodowaniu. To tłumaczy tytuł pracy: „L’ombra di Comisso e il naufragio della Bronsa”.
 |
jedyna gondola w Treviso |
W zaułkach Treviso ukrywają się jeszcze inne dzieła Martinellego. Chociażby to na Piazzetta Mario Botter, poświęconej miejscowemu konserwatorowi zabytków, któremu miasto zawdzięcza odkrycie licznych średniowiecznych fresków ukrytych pod warstwami tynku. Tu ,,cień" z drucianej siatki układa się w sylwetkę Bottera przy pracy, stojącego na drabinie. A skoro o freskach mowa...
Treviso, zaleta nr 5- podcienie i freski.
,,La città dei portici" albo ,,la città dipinta"- to jeszcze dwa określenia Treviso, które można napotkać w Internecie, poza tą nieszczęsną ,,małą Wenecją". Rzeczywiście, ulice starówki to jeden wielki ciąg arkadowych podcieni. Na wielu fasadach natomiast można się dopatrzeć śladów oryginalnych fresków z XIII-XVI w. - od tych najwcześniejszych i najprostszych, imitujących wątek cegieł, poprzez motywy geometryczne oraz herby do skomplikowanych scen łączących motywy roślinne, zwierzęce, postaci ludzkie tudzież nadprzyrodzone.
 |
jedna z uliczek w Treviso- w kadrze załapały się oczywiście jakieś podcienie |
Do najbardziej reprezentacyjnych budynków pokrytych freskami zalicza się Loggia dei cavalieri, położona przy skrzyżowaniu via Martiri della Libertà i via Indipendenza, powtarzających układ cardo i decumanus przecinających starożytne Tarvisium. Zbudowana w II poł. XIII w. w stylu romańskim, ale z wpływami bizantyjskimi, służyła za miejsce spotkań, rozmów i zabaw dla rycerstwa. Dzisiaj jest podobnie- odbywają się tutaj targi staroci, wystawy oraz koncerty.
 |
Loggia dei cavalieri |
Tuż obok znajduje się serce historycznego centrum- Piazza dei Signori otoczona pałacami będącymi zarówno dawniej, jak i obecnie siedzibą władz- Palazzo del Podestà, Palazzo Pretorio i Palazzo dei Trecento (wewnątrz których również można podziwiać freski). Ten ostatni został poważnie zniszczony w czasie bombardowania amerykańskiego w 1944 r. Rozważano nawet całkowitą rozbiórkę, ale ostatecznie pałac udało się odbudować. Zygzak cofniętych w głąb fasady cegieł wskazuje miejsce, od którego zaczyna się zrekonstruowana część budynku.
 |
Piazza dei Signori |
 |
Palazzo dei Trecento z widocznym zygzakiem cofniętych cegieł |
Freski związane były oczywiście również z architekturą sakralną. W ogromnym kościele San Nicolò, przewyższającym rozmiarami nawet katedrę, znajdziemy m.in. te autorstwa Tomasso da Modena (na kolumnach) oraz lokalnego artysty, Antonio da Treviso (na ścianie prawej nawy, ogromny, 25-metrowy św. Krzysztof w otoczeniu lokalnej fauny rzecznej: skorupiaków, węgorzy, pstrągów i szczupaków). We wnętrzu neoklasycznego duomo, w kaplicy na zakończeniu prawej nawy, kryją się freski autorstwa Il Pordenone, a oprócz tego perełka- namalowane olejem na płótnie ,,Zwiastowanie" Tycjana, w tle którego widać sylwetkę podglądającego scenę Broccardo Malchiostro, zleceniodawcy obrazu. Co ciekawe, wstęp do obu kościołów jest darmowy.
 |
fresk ze św. Krzysztofem w Chiesa di San Nicolò |
 |
,,Zwiastowanie" Tycjana w katedrze |
W okolicy katedry jest jeszcze jedna rzecz godna uwagi- przedchrześcijańskie mozaiki ukrywające się w zaułku Via Canoniche. A skoro o zaułkach mowa...
 |
przedchrześcijańskie mozaiki w pobliżu katedry |
Treviso, zaleta nr 6- ciekawostki w zaułkach.
W Treviso nawigacja GPS może zawodzić. Oprócz podcieni jest tu też całkiem sporo zaułków, zadaszonych przesmyków pomiędzy ulicami oraz ukrytych dziedzińców. Bardzo ciekawą fontannę można znaleźć na jednym z nich, pomiędzy odchodzącymi od Via Calmaggiore odnogami: Vicolo dela Torre i Calle del Podestà. Tak, calle. Okazuje się, że to słowo oznacza ulicę nie tylko w języku hiszpańskim, ale i w dialekcie z okolic Wenecji (tyle że tutaj wymawia się je inaczej i dotyczy ono konkretnego rodzaju ulicy, przebiegającej pomiędzy dwoma ciągłymi rzędami budynków).
Ale wracając do fontanny. Ta, którą możemy oglądać dzisiaj na dziedzińcu, jest kopią. XVI-wieczny oryginał (uszkodzony) przechowuje się w gablocie w podcieniach Palazzo dei Trecento. Fontana delle Tette, bo taka jest jej nazwa, została skonstruowana na polecenie Alvise Da Ponte, ówczesnego podesty, czyli najważniejszego urzędnika miejskiego. Z okazji każdych kolejnych nowych wyborów, z jednej piersi pomnika miało płynąć wino białe, a z drugiej czerwone, a wszyscy mieszkańcy miasta mogli je pić za darmo przez trzy dni z rzędu. Stwierdzamy, że kopia fontanny jest niedoskonała, bo z biustu marmurowej kobiety tryska tylko woda...
 |
Fontana delle Tette (rekonstrukcja) |
Swoją drogą, miniaturowa replika fontanny to jeden z niewielu wzorów pamiątkowych magnesów z Treviso, jakie znaleźliśmy (i to w jednym tylko miejscu- kiosku nad Sile oferującym również tytoń i utensylia do palenia różnych substancji). Bardziej rozpowszechnionym rodzajem suwenirów wydają się w Treviso słodycze, wśród nich na przykład... czekolada z wzorem biuściastej damy.
 |
pamiątki z Treviso |
Treviso, pozostałe zalety.
Podobno będąc w Treviso należy spróbować risotto z radicchio, uprawianą tutaj intensywnie czerwonofioletową cykorią sałatową z oznaczeniem IGP (Indicazione geografica protetta). Nam akurat nie udało znaleźć się tego dania, i to nawet w menu lokalu o nazwie ,,Osteria al Radicchio Rosso". Skosztowaliśmy za to bigoli- typowego dla Veneto rodzaju makaronu, nieco grubszego niż spaghetti, a niekiedy czworokątnego w przekroju, podawanego tradycyjnie z ragù z kaczki.
Kaczek widzieliśmy zresztą sporo, nie tylko na talerzu. Nad kanałami przepływającymi przez miasto chętnie gnieżdżą się krzyżówki i łyski, którym można przyglądać się godzinami. Bo w Treviso w ogóle czas płynie powoli, jest cicho, spokojnie i nie ma tłumów. Zupełnie inaczej niż w tej dużej Wenecji...
 |
łyski na kanale w Treviso |
< następny post
Komentarze
Prześlij komentarz