Beskid Wielkanocny 4/5. Czego w Bartnem nie ma, a co w Bartnem jest.

bacówka Bartne... jakaś weselsza


Trasa: Uście Gorlickie> (żółtym szlakiem) Wierch> schr. PTTK na Magurze Małastowskiej> (niebieskim szlakiem) Wierch Wirtne> Banica> Pod Maguryczem Dużym> (zieloną ścieżką spacerową) kamieniołom łemkowski> Pod Maguryczem Dużym> (niebieskim szlakiem) bacówka PTTK w Bartnem


Trasa do: Bacówka PTTK w Bartnem | mapa-turystyczna.pl


Sześć lat temu popełniliśmy tekst pod tytułem ,,czego nie ma w Bartnem". Potem do opisanej tam bacówki wróciliśmy jeszcze w czasie wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim, odnosząc wrażenie, że wciąż czegoś jej brakuje, może nawet jeszcze dotkliwiej niż poprzednio. Kiedy więc usłyszeliśmy, że zakończyły się rządy legendarnego pana Andrzeja, a schronisko przejęli nowi gospodarze, postanowiliśmy wybrać się do Bartnego i sprawdzić co się zmieniło.

Nie mamy dziś przesadnej ochoty wspinać się na Kozie Żebro, Rotundę i Popowe Wierchy, do Bartnego z Wysowej postanawiamy udać się zatem nieznaną nam trasą. W tym celu korzystamy z kursującego nawet w dzień świąteczny autobusu obsługiwanego przez Koleje Małopolskie, podjeżdżając do Uścia Gorlickiego. 

Wysiadamy na przystanku za rondem, tuż przy drewnianej cerkwi św. Paraskewy. Żółty szlak zaczynający się na Suchej Homoli przebiega właśnie tędy. Niestety przez sześć kilometrów z Uścia na Wierch (620 m n.p.m.) prowadzi uparcie drogą bitumiczną. Humor poprawiają nam jedynie rosnące nad Odernianką kaczeńce i kryjące się przed słońcem w lesie krowy.


knieć błotna czyli kaczeńce


leśne krowy

Szosa, chociaż boczna, sprawia wrażenie wyjątkowo ruchliwej. Zagadka wyjaśnia się, kiedy docieramy do Odernego- zdaje się, że w modrzewiowym  kościółku z końca XIX w. właśnie skończyła się msza. 


drewniany kościółek w Odernem

Skąd pośrodku Łemkowszczyzny tak stara świątynia oryginalnie rzymskokatolicka? Otóż przysiółek został założony przez polskich (ale też niemieckich, czeskich oraz węgierskich) osadników sprowadzonych do powstałej w II poł. XIX w. (i kilkanaście lat później zamkniętej) huty szkła. Podobny (choć starszy) rodowód ma też na przykład Huta Polańska, którą odwiedziliśmy podczas wędrówki szlakiem karpackim.

Docieramy do kolejnej miejscowości, której nazwę zapisano zarówno po polsku, jak i po łemkowsku- to Nowica (Нoвиця), gdzie przy drewnianym krzyżu kończą się nasze męki bitumiczne. Skręcamy na łąki, po czym wchodzimy do lasu.


przydrożny krzyż w Nowicy



Nad Przysłupem spotykamy się na chwilę ze znanym nam od soboty szlakiem zielonym, ale już przy nieczynnym schronisku na Magurze uciekamy w kierunku Przełęczy Małastowskiej. 

Na przełęczy znajduje się cmentarz z okresu I wojny światowej z drewnianą kaplicą, w architekturze której od razu rozpoznajemy rękę słowackiego architekta Dušana Jurkoviča, autora założeń sepulklarnych w Krempnej i na Rotundzie. Cmentarz przy drodze do Małastowa oznaczony jest numerem ,,60" i mieści kilkadziesiąt nagrobków z drewnianymi krzyżami oraz... jeden z drewnianą macewą. W przypadku wielu zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych obok siebie spoczywają żołnierze walczący po obu stronach frontu. Tutaj pochowani są jedynie polegli z armii austro-węgierskiej, różni ich natomiast wyznanie.


cmentarz wojenny nr 60 na Przełęczy Małastowskiej, na zdjęciu po lewej widoczna drewniana macewa



Za Wierchem Wirtne (635 m n.p.m.) drogowskaz kusi, żeby odbić ze szlaku w kierunku cmentarza wojennego nr 63 w Pętnej, ale my idziemy dalej, zwłaszcza że mamy zaplanowane inne odbicie. 

Przechodzimy przez Banicę, przysiółek wsi Krzywa (nie mylić z wsią Banica koło Izb). Za parkingiem wyposażonym w miejsce na ognisko żegnamy się bez żalu z krótkim na szczęście odcinkiem asfaltu i wracamy do lasu. W pewnym momencie od niebieskiego szlaku odchodzi znakowana na zielono ścieżka. Brakuje drogowskazu, który zdradzałby dokąd ścieżka prowadzi. Tylko wtajemniczeni wiedzą, że tutaj, na stokach Magurycza Dużego (776 m n.p.m.), od (prawdopodobnie) początku XVIII w. do (na pewno) 1947 r. działał kamieniołom łemkowski. To stąd wydobywano piaskowiec wykorzystywany do wykonywania kamieni młyńskich, przydrożnych krzyży i cmentarnych nagrobków. Nagrobków odnawianych dziś przez stowarzyszenie, którego prac efekty widzieliśmy w Bielicznej. Stowarzyszenie właśnie od góry, pod którą istniał kamieniołom, wzięło swą nazwę- Magurycz.

Ścieżka delikatnie wznosi się, trawersując zbocze. Doprowadza nas do ściany  eksploatacyjnej oraz porozrzucanych bloków skalnych porośniętych mchem. Wymalowane na drzewie oko poleca spojrzeć na niemal niewidoczne wejście do sztolni, przy którym wykuto w kamieniu napis upamiętniający datę powstania nowego korytarza. Przynajmniej taką informację znaleźliśmy w literaturze specjalistycznej*- sami w życiu nie odczytalibyśmy tego ciągu liter jako słów ,,ułycia protiata" czyli ,,ulica (sztolnia) przecięta w 1859 r.". Tajemniczości dodają miejscu powalone konary drzew naznaczone brodawkami hub oraz wyglądające nieśmiało spomiędzy zeszłorocznych liści bukowych fioletowe kwiaty żywca.


oznaczenia ścieżki spacerowej na terenie dawnego kamieniołomu


wejście do dawnej sztolni


w dawnym kamieniołomie


Na końcowym odcinku znaki prowadzą dość karkołomnie po stromym stoku, ale połowa z nas upiera się żeby dotrzeć do zielonej kropki. Dopiero uczyniwszy to, zarządza odwrót do niebieskiego szlaku.


po kwadratach...




...dochodzimy do zielonej kropki


Nieco ponad dwa kilometry dzielą nas stąd od wsi Bartne i położonego w jej pobliżu schroniska. Dochodzimy do zabudowań coraz bardziej przybliżających się do lasu, a następnie wchodzimy w cień, w którym stoi ona- bacówka. Nie widać rzeźb z czaszek, korzeni i manekinów- zamiast tego na wietrze kołysze się rozwieszony pomiędzy drzewami kolorowy hamak. 

Wchodzimy do jadalni, rozświetlonej dekoracyjnymi lampkami. Stoły zdobią narcyzy, a ściany- akwarele lokalnego artysty. W zastępstwie płyty OSB w okienku wydawczym pojawiła się tablica z jadłospisem, z którego nie zniknęły na szczęście sławne pierogi łemkowskie. Można płacić nie tylko gotówką, ale również blikiem. Kominek wygląda, jakby tej zimy ktoś w nim palił. Co jednak najważniejsze- w środku są ludzie! Można nawet powiedzieć, że ruch jest całkiem spory. Niektórzy zaglądają nieśmiało i pytają czy otwarte, jakby obawiali się że w każdej chwili czar może prysnąć. 

W pokoju zastajemy nowe materace oraz czystą pościel, a kiedy pytamy o hasło do wi-fi, nie zostajemy zabici wzrokiem. Sygnał jest co prawda słaby i kapryśny, ale do zawiadomienia rodziny, że żyjemy wystarcza (zasięgu telefonicznego nie ma, to jednak- wiadomo- element uroku Bartnego). Warunki w łazienkach są nadal spartańskie, jednak podobno remont jest w planach. Pod nogami plącze nam się czarna kotka Gangsta. Nie dajcie się jednak zwieść jej słodkim oczętom- zgodnie z imieniem potrafi pokazać pazurek...


nowe oblicze bacówki Bartne



* T. Łopatkiewicz, Zaplecze surowcowe ludowego ośrodka kamieniarskiego w Bartnem na Łemkowszczyźnie Środkowej, Krosno 2011

Komentarze