Majówka Kaczawska 1/4. Bolko i jego zamek.

Park u Bolka pod Zamkiem w Bolkowie


Trasa: Janowice Wielkie, stacja PKP> (zielonym szlakiem) Pod Różanką> Ołowiana> Turzec> Płonina> (żółtym szlakiem) ruiny zamku Niesytno> (zielonym szlakiem) Przełęcz pod Długotką> Wierzchosławice> Bolków> (bez znaków) Zamek Bolków> (zielonym szlakiem) Bolków, stacja PKP (nieczynna)> Zamek Świny

Długość trasy: 22,5 km

Czas przejścia (nie licząc zwiedzania zamków): 4 h 30 min.


Trasa przez: Bolków | mapa-turystyczna.pl


Pierwszego kwietnia tego roku w mediach społecznościowych dolnośląskich zamków zaroiło się od sensacyjnych doniesień. Grodno w Zagórzu Śląskim informowało o odkryciu tajnego przejścia do Książa. Załoga Zamku Książ nic o tym co prawda nie wspominała, ale to pewnie dlatego, że była zaaferowana własnym znaleziskiem- zamurowaną komnatą ukrywającą sekretny przepis na dolnośląski żurek. Zamek Świny zapraszał z kolei na inaugurację od dawna poszukiwanego przejścia do Bolkowa... I choć wszystkie te wiadomości były primaaprilisowym żartem, to w przypadku tej ostatniej należy być ostrożnym. W końcu o tunelu łączącym położone niedaleko siebie warownie od dawna wspomina legenda, a pod Świnami całkiem niedawno odkryto nieznaną wcześniej piwnicę. Wielu mieszkańców okolic zarzeka się też, że zna osobę, której ojciec czy dziadek taki tunel widział na własne oczy...

Naszą majową eksplorację Krainy Wygasłych Wulkanów chcemy rozpocząć właśnie od owianych tajemnicami Bolkowa i Świn, położonych na Szlaku Zamków Piastowskich. Logistycznie nie jest to najłatwiejsze zadanie, ponieważ stacja kolejowa w Bolkowie od dawna nie pełni już swojej pierwotnej funkcji. Najbliższa czynna linia to ta z Wrocławia do Szklarskiej Poręby, a więc misję zaczynamy od arcytrudnego zadania jakim jest znalezienie wolnego miejsca w pociągu jadącym w kierunku (delikatnie mówiąc) bardziej obleganych niż Góry Kaczawskie Karkonoszy. Na szczęście Koleje Dolnośląskie stają tym razem na wysokości zadania i podstawiają skład złożony z dwóch połączonych ze sobą szynobusów. Nam miejsce (co prawda stojące) udaje się więc znaleźć, ale każdy usiłujący dosiąść się po drodze rowerzysta otrzymuje odpowiedź odmowną. 

Wysiadamy w Janowicach Wielkich, znanej bazie wypadowej w Rudawy Janowickie. Ale zamiast w Rudawy, ruszamy, jako się rzekło, w Góry Kaczawskie, a konkretnie w niewielki, należący do nich grzbiet- Góry Ołowiane. Ze stacji kierujemy się zatem na północ. Przekraczamy Bóbr i mijamy dawny pałac Schaffgotschów, mieszczący aktualnie Dom Pomocy Społecznej. Szlak wybawia nas od asfaltu, ścinając zakręt drogi bitumicznej przez przypałacowy park. Potem ulicą Sudecką podchodzimy aż do bramy Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego, gdzie szlak odbija w lewo. Oj, znamy to odbicie. To tutaj, pewnej wrześniowej nocy, zgubiliśmy się na Przejściu Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej i to tutaj przejściowi weterani straszyli nas ,,dołami z wapnem"... Za dnia nie mamy jednak problemów z odnalezieniem oznaczeń. Od 2016 r. przy ulicy Słonecznej powstało kilka nowych domów, ale zabudowa nie zasłoniła widoku na charakterystyczne, zielone ,,piersi" Rudaw- Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) i Sokolik (628 m n.p.m.). 

Teraz wąską ścieżką wspinamy się na Różankę (625 m n.p.m.). Na rozdrożu nie wybieramy drogi na Radomierz, jak podczas Przejścia, ale kontynuujemy wędrówkę zielonym szlakiem w kierunku Ołowianej (658 m n.p.m.). Ten szczyt znamy z kolei z zeszłorocznej Górskiej Kamiennogórskiej. Różnica jest taka, że organizatorzy październikowej imprezy poprowadzili nas nań nie przez Różankę, a nieco- powiedzmy- bardziej wymagającą trasą przez Sakowczyk

Szlak Zamków Piastowskich sprowadza nas do drogi wojewódzkiej nr 328, a następnie kieruje przez łąki w stronę wsi Płonina. Idziemy u podnóża niepozornej, ale niepokojąco nazwanej Góry Czaszek (535 m n.p.m.). Jej miano pochodzi rzeczywiście od ludzkich szczątków, pozostałych podobno po bitwie stoczonej przez miejscową ludność z Tatarami w 1241 r., a znajdowanych tu jeszcze nawet w XX w. Na horyzoncie przed nami zaczyna być z kolei widoczny obiekt, niedaleko którego podczas wspomnianej już Górskiej Kamiennogórskiej byliśmy, ale którego wtedy nie widzieliśmy. Dumnie prezentujący się na wzniesieniu górującym ponad wsią Zamek Niesytno.


zamek Niesytno ponad wsią Płonina


Kto i kiedy założył zamek w tym miejscu, do końca nie wiadomo. Pierwsze źródła pisane mówią o rezydujących tu w XV w., sprzyjających husytom, raubritterów z rodu von Tschirn. To im, nienasyconym rozbójnikom, warownia ma zawdzięczać swoją nazwę. Po rycerzach-rozbójnikach warownię przejął ród von Zedlitz, za sprawą którego powstała charakterystyczna, ośmioboczna wieża mieszkalna ze zwróconym w kierunku wschodnim ostrzem (dziobem). Podobna, posiadająca rzut zbliżony do kropli wody budowla (tyle że o charakterze wyłącznie obronnym) zachowała się na terenie Polski jeszcze tylko w pobliskim Bolkowie. W połowie XVI w. kolejny przedstawiciel von Zedlitzów postawił obok zamku renesansowy pałac. I zamek, i pałac są od 2012 r. rekonstruowane przez prywatnych właścicieli, mamy jednak nadzieję, że uda nam się zobaczyć je chociaż z zewnątrz. 



remontowany pałac w Płoninie


Ze szlaku zielonego odbijamy zatem w lewo za żółtymi znakami, które po około 300 m powinny doprowadzić nas pod mury. Już sto metrów przed zamkiem zaczyna się jednak las tabliczek z napisami ,,teren prywatny, wstęp wzbroniony". Stajemy przed nimi, próbując dojrzeć cokolwiek i zastanawiamy się czy może moglibyśmy podejść jeszcze kilka kroków. Tymczasem w oknie stojącego przy drodze domu odsuwa się firanka, a za nią pojawia się głowa oraz ręce, które zaczynają nam dawać nerwowe znaki. Z tych znaków wnioskujemy, że jednak nie moglibyśmy. Odwracamy się zatem na pięcie i odchodzimy jak niepyszni. I niesyci. 

Wracamy do zielonego szlaku, który schodzi na chwilę z drogi bitumicznej, po czym wraca do niej na Przełęczy pod Długotką. Przed nami długa asfaltowa prosta. Drogę umilają jednak przyjemne dla oczu żółte pola rzepaku i rozstawione przy nich kolorowe ule. Ponad złocistym morzem kwiatów rysuje się już natomiast kontur kolejnej po Niesytnie warowni zaliczanej do ,,Szlaku 4 Zamków" promowanego przez Gminę Bolków.

Docieramy zatem do miasta Bolków. Rycerz wymalowany na ścianie szczytowej kamienicy sąsiadującej z kościołem wskazuje nam końcem miecza, dokąd teraz powinniśmy się udać. Za jego radą wdrapujemy się na zbudowane ze skał metamorficznych wzgórze, ponad które wystaje wspomniana już wcześniej wieża z ostrzem. W przypadku tego obiektu imię założyciela jest raczej jasne, przetrwało bowiem zarówno w nazwie zamku, jak i powstałej wokół niego miejscowości. Początki Bolkowa datuje się więc na II poł. XIII w. i panowanie Bolesława II Rogatki. Znaczące rozbudowy przeprowadzili: jego syn Bolko I Surowy oraz wnuki: Bernard świdnicki i Bolko II Mały. Po bezdzietnej śmierci najpierw Bolka II (1368 r.), a potem jego żony, księżnej Agnieszki Habsburskiej (1392 r.), zamek wraz z całym księstwem świdnicko-jaworskim przeszedł pod panowanie Korony Czeskiej, kilkadziesiąt lat później opierając się atakowi husytów. Kolejna ważna dla zamku data to rok 1540 i zlecona przez biskupa wrocławskiego Jakoba Salzę przebudowa w stylu renesansowym kierowana przez pochodzącego z Włoch architekta Jakuba Parra. To wtedy powstała charakterystyczna attyka w kształcie jaskółczych ogonów oraz półkoli wieńcząca mury zabudowań mieszkalnych i wieżę. Do obrócenia zamku w ruinę przyczyniły się ataki wojsk szwedzkich (zakończone zdobyciem warowni w 1646 r.), brak opieki ze strony kolejnych właścicieli, huragany, uderzenia piorunów czy zezwolenie na rozbiórkę części murów w II poł. XIX w. (uzyskany materiał wykorzystano do budowy dróg). Jeszcze w tym samym wieku ruszyły jednak prace konserwatorskie, które, prowadzone regularnie aż do dzisiaj, pozwoliły na zachowanie dość imponującej części założenia.

Docieramy do dawnego dziedzińca turniejowego, na którym rozstawiły się białe namioty. Można tu kupić kuszę, toporek czy włócznię albo postrzelać z łuku. W domku straży kupujemy bilety (20 zł/os.), po czym przechodzimy przez bramę. Łazimy po kolejnych dziedzińcach, wdrapujemy się na wieżę ostatniej obrony. Przyglądamy się pracy kowala w kuźni, zastanawiamy się co gotuje się w kociołku zawieszonym nad ogniem. Podziwiamy też widoki na Bolków i okolice, kadrowane przez przeprute otworami mury. W każdym kadrze pojawia się choćby skrawek żółtego prostokąta kwitnącego rzepaku.

 

 

Zamek Bolków- kasa biletowa w dawnym domku straży, powyżej widoczna wieża z ostrzem

 

 

Zamek Bolków- dziedziniec ze studnią


 

Zamek Bolków- zwieńczone attyką z jaskółczych ogonów mury pałacu książęcego

 

Zamek Bolków- widok z wieży ostatniej obrony

 

kadr na Bolków i pola rzepaku

 

Zamek Bolków- widok z bastei w kierunku tarasów północnych


 

widok z wieży na dziedziniec turniejowy i kościół w Bolkowie

 

widok z zamku na rynek w Bolkowie

 

 

W drodze powrotnej do miasta zaciekawia nas brama, w której- moglibyśmy przysiąc- dostrzegliśmy przed chwilą żonglującego elfa. Zaintrygowani przechodzimy przez nią, odkrywając całkiem nową atrakcję- Park u Bolka. Przy ścieżkach oplatających wzgórze zamkowe porozstawiano drewniane rzeźby nawiązujące do miejscowej historii i legend. Można je zobaczyć, uiszczając dodatkową opłatę w wysokości 10 zł. Największe wrażenie robi siedzący na tronie 14-metrowy książę, który osobiście wita nas w parku, a potem opowiada historię nieszczęsnego błazna ukaranego za rzucenie kamieniem w książęcego syna. Zastanawiamy się, który to Bolko- na pewno nie ten Mały, bo po pierwsze- nie miał potomstwa, a po drugie- nie nadano by mu takiego przydomka, gdyby był tak imponującego wzrostu...

 

 

smok w parku u Bolka

 

 

rycerz w parku u Bolka

 

W Bolkowie nie kończy się nasza zamkowa przygoda. Już z tamtejszych murów widzieliśmy nasz kolejny cel- oddalony o około trzy kilometry Zamek Świny. To trzeci zamek znajdujący się na terenie Gminy Bolków (czwarty na  ,,Szlaku 4 Zamków" zobaczymy jeszcze podczas tej wyprawy). W dodatku starszy niż ten w Bolkowie, bo niektóre badania archeologiczne wskazują na istnienie (drewnianego) grodu w tym miejscu już w X w. Źródła pisane potwierdzają natomiast funkcjonowanie w Świnach zamku kasztelańskiego od końca XI lub początku XII w. W XIII w., w związku z przeniesieniem siedziby kasztelanii do Bolkowa, warownia zostaje sprywatyzowana, przechodząc w ręce rycerskiego rodu Świnków, który włada nią, rozbudowując i modernizując, aż do II poł. XVIII w. Na przestrzeni dziejów zmienia się tylko pisownia nazwiska- od Swyn do Schweinichen. Ród słynął na całym Śląsku ze swojego zamiłowania do trunków, zwłaszcza wina, a legenda głosi, że to właśnie od nazwiska, a nie od Bogu ducha winnego zwierzęcia wzięło się w języku polskim powiedzenie ,,pijany jak świnia". Po zniszczeniach powstałych w czasie wojny siedmioletniej zamek został oddany na licytację. Od tego czasu, choć miał różnych właścicieli, nigdy nie był już zamieszkany na stałe i powoli niszczał. Prace konserwatorskie prowadzące do zabezpieczenia go jako trwałej ruiny rozpoczęły się na początku XX w. Aktualnie zarządza nim spółka (jej prezesem jest zresztą właściciel zamku Niesytno), prowadząca działania, których celem jest częściowa odbudowa. Świny można jednak (w sezonie) zwiedzać, korzystamy więc z tej możliwości skwapliwie.

Dziś, pierwszego maja, przypada akurat pierwszy dzień sezonu. Otwarciu zamku dla zwiedzających towarzyszy średniowieczny jarmark, dookoła krążą więc damy, rycerze, łucznicy i alchemicy. Niektórzy próbują swoich swoich sił w tkaniu albo pieczeniu podpłomyków. No a przy tym, zakupując bilet wstępu (25 zł) można podejrzeć postęp prac na zamku. Pieczołowicie zostały więc zrekonstruowane... wykusze latrynowe. Zajęto się jednak również odbudową klatki schodowej oraz stropów wieży mieszkalnej, a także zabezpieczeniem wymagających tego fragmentów murów. Kręcimy się po całym zamku, zaglądamy w każdy kąt i otwór, wchodzimy do wszystkich przystosowanych do zwiedzania pomieszczeń. I jednej rzeczy nie możemy tylko namierzyć- tunelu prowadzącego do Zamku Bolków...

 

Zamek Świny- wejście


 

 

Zamek Świny- przejście do wyżej położonej części

 

 

Zamek Świny- zrekonstruowany wykusz latrynowy



Zamek Świny- widok na dziedziniec turniejowy i kościół św. Mikołaja



Zamek Świny



Zamek Świny



Zamek Świny



Zamek Świny- zdobienia w wieży mieszkalnej


< następny post

poprzedni post >


Komentarze