Majówka Kaczawska 3/4. Lawa w zagrodzie.
![]() |
element ekspozycji w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej w Dobkowie |
Trasa: Wojcieszów> (bez znaków) Wojcieszów, ruiny zamku> (czerwoną ścieżką spacerową) Trzciniec, ruiny szubienicy> (czarną ścieżką spacerową) Dobków> (bez znaków) Dobków, Sudecka Zagroda Edukacyjna> (zieloną ścieżką spacerową) Rozdroże pod Rogaczem> (czarną ścieżką spacerową) Rozdroże pod Marcińcem> (niebieskim szlakiem) Szyb Louis> Radzimowice> (bez znaków) Radzimowice, Kamienny Krąg> (czerwoną ścieżką spacerową) Mysłów> (zieloną ścieżką spacerową) Kamieniołom Sobocin> Lubrza> Czerwona Skała> (bez znaków) Kaczorów
Długość trasy: 30 km
Czas przejścia (nie licząc zwiedzania Sudeckiej Zagrody Edukacyjnej): 6 h 15 min.
Kiedy rano kręcimy się po Wojcieszowie, nad Karkonoszami wisi lekko pomrukująca granatowa chmura. Ufając że nie zmierza w naszą stronę, idziemy zobaczyć nieco mniej znaną atrakcję zlokalizowaną w dolnej części miejscowości. Aby do niej dotrzeć, przed neorenesansowym Pałacem na wodzie skręcamy z ulicy Bolesława Chrobrego na zachód. Następnie odbijamy na południe, w drogę równoległą do nieczynnej linii kolejowej. Tak docieramy do wzgórza Rogowa (382 m n.p.m.), na zboczu którego zachowały się ruiny niewielkiej kamiennej budowli z XIV w. Ustawiony obok słupek głosi, że to zamek, ale takie określenie może być trochę na wyrost. Według opinii badaczy budowla mogła funkcjonować jako strażnica, refugium albo wieża mieszkalna. Dzisiaj, jak zauważamy, pełni głównie rolę miejsca na ognisko...
![]() |
,,zamek" w Wojcieszowie |
![]() |
na ,,zamku"... |
![]() |
kamienna tablica przy ,,zamku" |
Poprzyglądawszy się resztkom murów, zawracamy, aby ruszyć w stronę innego, dość nietypowego zabytku, wzniesionego na siodle pod Trzcińcem (485 m n.p.m.). Pniemy się w górę wąską ścieżką prowadzącą przez las, kiedy nagle z lewej strony dobiega nas głośne, choć nieco jakby zachrypnięte szczekanie. -Pies- myślimy. - Najwyraźniej zabudowania znajdują się bliżej niż nam się wydawało. Robimy jeszcze kilka kroków, po czym znów słyszymy takie same, dziwaczne dźwięki. Ale tym razem z prawej. Otaczają nas!!! Zanim zaczniemy wyobrażać sobie leśne monstra czyhające na nieświadomych turystów, przypomnimy sobie jednak, że właśnie w taki sposób porozumiewają się... sarny.
A co znajduje się pod Trzcińcem? Jedna z nielicznych zachowanych w Polsce... szubienic. Podobne szubienice ,,typu studniowego" można zobaczyć jeszcze np. na wzgórzu (nomen omen) Straconka w Miłkowie czy w Trzebielu w województwie lubuskim, ale żadna z nich nie zachowała się tak dobrze jak ten konkretny egzemplarz z Gór Kaczawskich. Cztery kamienne filary sterczące z cylindrycznej podstawy wyglądają dość złowieszczo. To do nich mocowano belki egzekucyjne z łańcuchami czy sznurami. Zamontowana przy budowli tablica uspokaja, że tak naprawdę nikogo tutaj nie stracono. Ta sama tablica podaje jednak przełom XIV i XV w. jako okres powstania budowli, podczas gdy w innych źródłach znaleźliśmy raczej wiek XVII... oraz historię zakończonych tutaj żywotów przynajmniej dwóch morderców oraz jednego sodomity.
![]() |
szubienica pod Trzcińcem |
Gdybyśmy teraz kontynuowali marsz na wschód, dotarlibyśmy do wieży widokowej na szczycie Dłużca (592 m n.p.m.). Ale ponieważ na Dłużcu byliśmy już wczoraj, odbijamy na północ za znakami ścieżki dydaktycznej. Wędrujemy teraz ,,przez ocean czasu" do Dobkowa, wsi rozlokowanej wzdłuż potoku Bukownica. Założona w XIII w., aż do początku XIX wieku pozostawała własnością cystersów z Lubiąża. W Dobkowie nie znajdziemy zatem zabytkowych pałaców (w Wojcieszowie naliczyliśmy ich aż pięć!). Jest tutaj za to kościół z daleka widoczną wieżą przykrytą barokowym hełmem. Są ruiny wapiennika, pamiątka po XIX-wiecznym, niewielkoskalowym wydobyciu kamienia. I coś jeszcze- Sudecka Zagroda Edukacyjna, nowoczesne muzeum urządzone w tradycyjnych budynkach gospodarczych wzniesionych przez osadników z Frankonii.
![]() |
wapiennik w Dobkowie |
![]() |
kościół w Dobkowie |
![]() |
Sudecka Zagroda Edukacyjna |
Zagrodę zwiedza się dziś samodzielnie, bez przewodnika. Szkoda, bo przez to nie możemy skorzystać z najbardziej spektakularnej z tutejszych atrakcji czyli symulatora trzęsienia ziemi (podobny mieliśmy okazję wypróbować w Natural History Museum w Londynie). Oglądamy za to trójwymiarowe przekroje wulkanów i chodzimy po lawie, co może nam się przydać w kontekście wyprawy, którą zaplanowaliśmy w niedalekiej przyszłości... Tymczasem jesteśmy wciąż w Krainie Wygasłych Wulkanów, dowiadujemy się więc co nieco również o tradycyjnej architekturze Pogórza Kaczawskiego oraz zapisujemy stary niemiecki przepis na gofry...
![]() |
ekspozycja w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej |
![]() |
ekspozycja w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej |
![]() |
przekrój wulkanu... |
![]() |
...i przepis na gofry. |
Po wizycie w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej postanawiamy wpaść jeszcze na chwilę do Villi Greta, polecanej w miniprzewodniku po okolicy. Niestety, jesteśmy za wcześnie aby skosztować opartej na lokalnych i sezonowych produktach kuchni w duchu slow food, ale załapujemy się chociaż na kawę. Siedzimy przed budynkiem Starej Wozowni, obserwując mazurki wijące gniazdko w jednym z otworów w elewacji. Sielanka. W końcu postanawiamy jednak ruszyć w dalszą drogę, zwłaszcza że w prognozie pogody na popołudnie zauważyliśmy burzowe chmury.
![]() |
mazurki z Villi Greta |
I oto jedna z nich dopada nas właśnie w momencie, kiedy docieramy do skrzyżowania wyprowadzającego z Dobkowa na zieloną ścieżkę spacerową biegnącą u podnóża Kaplicznej (408 m n.p.m.). Przed ulewą chronimy się (niezbyt roztropnie) pod rozłożystym dębem. Ryzykujemy uderzenie pioruna, ale za to pozostajemy całkowicie susi...
Na szczęście deszcz przechodzi dość szybko, a żadna błyskawica nie wybiera naszego dębu, możemy więc ruszyć w dalszą drogę. Wspinamy się na jakby znajome rozdroża pod Rogaczem (615 m n.p.m.) i Marcińcem (624 m n.p.m.), ale następnie kierujemy się na nieodkryte jeszcze południe, w stronę Żeleźniaka (664 m n.p.m.). Z wejścia na sam szczyt, zalesiony i niewidokowy, rezygnujemy, z zaciekawieniem odbijamy za to w ścieżkę prowadzącą do szybu Louis. To pamiątka po XIX- wiecznej kopalni miedzi, chociaż tradycje górnicze pobliskich Radzimowic sięgają nawet średniowiecza.
![]() |
szyb Louis |
Do Radzimowic dochodzimy zresztą kilkanaście minut później, od razu odnosząc wrażenie, że nie jest to zwyczajna wioska. W jednej z bram dostrzegamy wycięty słowiański triskelion, na kolejnym z budynków wymalowano ,,om"- świętą sylabę hinduizmu. W okolicy miniaturowego ryneczku z pompą wznosi się ,,dom zboża", a przy tablicy z nazwą miejscowości podumać można przy kapliczce maryjnej. Jeszcze kawałek dalej, na łące pod rzędem brzóz, radiesteta spod Ślęży postawił bazaltowy krąg mocy...
![]() |
kamienny krąg w Radzimowicach |
![]() |
zbliżenie na jeden z ,,kryształów" kręgu |
Zatrzymalibyśmy się tu dłużej, aby zbadać wszystkie tajemnice Radzimowic, ale widok nieba znów zmieniającego kolor na granatowy zachęca nas do przyśpieszenia kroku. Przez Mysłów schodzimy w kierunku nieczynnego kamieniołomu Sobocin. Tuż przy szlaku napotykamy kolejne dwa wapienniki, ale o nieco innej konstrukcji niż ten z Dobkowa- te są późniejsze, XX- wieczne.
![]() |
wapienniki przy kamieniołomie Mysłów-Sobocin |
Wspinamy się na górę Lubrza o jakże symbolicznej wysokości 666 m n.p.m., kiedy dosięgają nas pierwsze krople deszczu. Wciąż mamy nadzieję, że zanim na dobre się rozpada, zdążymy dotrzeć do Kaczorowa, ale jakże płonne są to nadzieje. Już dwa razy dzisiaj wywinęliśmy się ulewie, a przecież do trzech razy sztuka. Krople robią się coraz większe i padają coraz gęściej, a ciemne niebo wyraźnie pomrukuje. Mijamy bardzo ładne skałki powulkaniczne, szkoda że nie ma w nich żadnej jaskini... Teraz można już oficjalnie uznać, że zaczęło się oberwanie chmury. Na nic odzież przeciwdeszczowa, na nic osłona z drzew. Leje jak z cebra. - Chodź szybciej, bo być w czasie burzy w lesie nie jest za dobrze!- pogania połowa z nas druga połowę. Staram się, ale deszcz zalewa mi oczy, a buty ślizgają się w błocie. Wychodzimy, czy też wybiegamy z lasu na pole: Chodź szybciej, bo być w czasie burzy na polu nie jest za dobrze!!!
W końcu, zmoczeni do bielizny, docieramy do bezpiecznej przystani, jaką jest karczma ,,Podgórzanka" w Kaczorowie. Ociekając wodą, wprawiamy w lekkie osłupienie gości stłoczonych wewnątrz jak leśne zwierzątka w ukraińskiej bajce o rękawiczce...
Komentarze
Prześlij komentarz