Inne oblicze Karkonoszy 1/3. Dziwne owce.
Trasa: Karpacz, dworzec PKP> (żółtym szlakiem) Karpacz, centrum> (bez znaków) Karpacz, ul. Leśna> (niebieskim, potem żółtym szlakiem) schronisko PTTK nad Łomniczką> (czerwonym szlakiem) schronisko Dom Śląski> (niebieskim szlakiem) Obří Důl> (żółtym szlakiem) Modrý Důl> (czerwonym szlakiem) Richtrovy Boudy> (zielonym szlakiem) Výrovka> (czerwonym szlakiem) Chata na Rozcestí> (zielonym szlakiem) Klínovka> Bouda na Planí> Špindlerův Mlýn> (czerwonym szlakiem) Dřevařská cesta> (zielonym szlakiem) Svatý Petr
Długość trasy: 28,5 km
Czas przejścia (nie licząc popasu w Klinovce): 6 h 40 min.
Piętnastego czerwca 2025 roku przywrócono rozkładowy ruch pociągów na linii kolejowej Jelenia Góra-Karpacz, zlikwidowanej w 2000 roku. Na reaktywację połączeń pomiędzy tymi dwoma miejscowościami czekało wielu. Jak wielu, przekonamy się za chwilę. Jest piątek, piętnasty sierpnia, a my dotarliśmy na stację w Jeleniej Górze i oczekujemy na żółto-czarny skład Kolei Dolnośląskich. 
Początkowo peron nie wydaje się specjalnie zatłoczony. A mamy przecież początek długiego weekendu. Ale o 8:14 na sąsiedni tor wtacza się pociąg z Wrocławia do Szklarskiej Poręby, z którego wysypuje się przynajmniej 2/3 pasażerów. I wszyscy oni ustawiają się obok nas, zamierzając przesiąść się do szynobusu jadącego do miasta położonego pod Śnieżką. A więc jednak będziemy podróżować na stojąco...
Na szczęście jazda trwa krócej niż 20 minut. Nie zatrzymujemy się nawet nigdzie po drodze. Pierwszym i ostatnim przystankiem pociągu jest dworzec w Karpaczu, którego budynek zajmują: biblioteka, kawiarenka, Muzeum Zabawek oraz Izba Tradycji Kolejnictwa. Z zewnątrz wygląda to bardzo zachęcająco, ale nie mamy dziś w planie zwiedzania ekspozycji. Ruszamy od razu w stronę centrum.
Na deptaku zaopatrujemy się w zimną lemoniadę oraz karpackie jagodzianki. Zachodzimy w głowę dlaczego nazwano je ,,karpackimi", skoro jesteśmy w Sudetach i jakoś nie możemy skojarzyć, że to przymiotnik utworzony od nazwy miasta...
Tymczasem zbliżamy się do lasu, gdzie zaczyna się dukt opisany na mapie jako Droga Urszuli. Przekraczamy granicę Karkonoskiego Parku Narodowego, a na skrzyżowaniu ze szlakiem żółtym wyłapuje nas mobilny punkt sprzedaży biletów. Wchodzimy na trasę, która  zyskała na popularności wraz z publikacją najnowszego tomu kryminalnej serii Sławka Gortycha. W powieści „Schronisko, które zostało zapomniane" pojawiają się dwa obiekty położone w Dolinie Łomniczki: zbudowana w 1901 r. Lomnitzfallbaude (zniszczona przez lawinę rok później, jeszcze przed oficjalnym otwarciem) oraz Schronisko nad Łomniczką, którego początki sięgają XIX w. Drugie ze schronisk istnieje do dziś, choć nie zostało jeszcze otwarte po przeprowadzonym niedawno remoncie. Póki co można skorzystać jedynie z usług ustawionego w jego pobliżu food- (i drink-) trucka. Korzystamy skwapliwie, jako że słońce dość mocno przygrzewa.
Niedaleko za schroniskiem  robi się zresztą jeszcze goręcej, bo wychodzimy z lasu na otwarty teren. Teraz możemy w pełni docenić malowniczość szlaku. Nasza ścieżka wije się po zboczu porośniętym jagodzinami oraz kępami kwitnących wrzosów, a ponad nami wznosi się majestatyczna sylwetka Królowej Karkonoszy- Śnieżki.
Mijamy Wodospad Łomniczki, spływającej z położonego nieco wyżej źródła. Mijamy założony w latach 80. Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór. Przy pomalowanym na charakterystyczny miodowy kolor schronisku Dom Śląski wychodzimy na Równię pod Śnieżką. 
Tutaj jest jak zawsze tłoczno, nie zatrzymujemy się więc na popas. Zamiast tego rozpoczynamy zejście niebieskim szlakiem do Czech. 
Ze ścieżki widać imponujący, wysoki na 120 m, Horní Úpský vodopád. Widać też kolejkę gondolową wjeżdżającą na najwyższy szczyt Karkonoszy z miejscowości Pec pod Sněžkou. Mijamy komin wentylacyjny dawnej kopalni Kovárna (Kuźnia) w Obřím Dole (Dolinie Olbrzymów) oraz kapliczkę, w której wystawiono archiwalne zdjęcia okolicy. Ale w prawdziwy zachwyt i zdumienie wpadamy, kiedy dostrzegamy zwierzęta pasące się na trawie pod budynkiem Boudy Pod Sněžkou. Nie wyglądają na zwykłe owce... Za drobne korony kupujemy w automacie specjalny granulat i już po chwili alpaki jedzą nam z ręki.
Potem, odprowadzani wzrokiem niezbyt pogodnego krasnala, skręcamy w kierunku osady Modrý Důl. Przechodzimy przez rozległą polanę z pojedynczymi zabudowaniami, a następnie skręcamy na ścieżkę prowadzącą do Richtrovych Boud. Tam zaczyna się dość uciążliwe (bo asfaltowe) podejście do kolejnej boudy- tym razem jest to Výrovka. 
Nie zatrzymujemy się ani w Richtrovych, ani w Výrovce, ani w kuszącej zmrożoną točeną malinovką oraz specjałami z jagód Chałupie na Rozcestí. Mamy inny plan. Skręcamy na zielony szlak prowadzący do Boudy Klinovki. Wiele słyszeliśmy o tutejszych stekach z wołowiny pozyskiwanej ze zwierząt rasy szkockiej  wyżynnej, pasących się na łąkach otaczających schronisko. Plan realizujemy. Ale jak tu teraz spojrzeć w oczy krowom, które napotykamy na trasie? Dobrze, że mają takie długie grzywki... 
Przez Pláň, trasą ozdobioną drewnianymi rzeźbami przedstawiającymi leśne zwierzęta, schodzimy do Szpindlerowego Młyna. Tam, nad Łabą, przy pomniku św. Jana Nepomucena, zjemy najlepsze lody jakich kiedykolwiek próbowaliśmy. Serio. A potem udamy się (po potwornej stromiźnie) do dzielnicy Svatý Petr, dawnej osady górniczej, od której cała miejscowość wzięła swój początek. 
< następny post




























Komentarze
Prześlij komentarz