Zbieramy punkty czy grzyby? (KDB on tour)



Nie pierwszy raz przemierzamy drogę z Kalinowic przez Wigańcice do leśniczówki w Wilemowicach. Byliśmy tutaj na naszym pierwszym rogainingu, w marcu zeszłego roku. Teraz zamiast bazich kotków przydrożne krzewy zdobią korale głogu oraz czarnego bzu. 



Poza tym wszystko jest tak samo- XIX- wieczny dwór wciąż czeka na remont, a stara gorzelnia na nowego właściciela. W gospodarstwie przy czerwonym szlaku pasą się krowy. Nowością jest zdobiący ściany przystanku autobusowego mural przedstawiający parę bażantów, opatrzony logo fundacji Sztukupuku.


krowy po porannej kąpieli w błotku


sztuka puka na przystanku w Wigańcicach


Wigańcice- kapliczka z końca XIX w. 

Zawitaliśmy ponownie do Biskupiego Lasu, ponieważ to tutaj zlokalizowana jest baza kolejnej edycji zawodów na orientację organizowanych przez PTTK Strzelin. Docieramy do wiaty w okolicach leśniczówki już po dziewiątej, od razu zabieramy się więc za analizę mapy. Została niecała godzina do startu. 


mapa z zaznaczonym schematem przebytej przez nas trasy

Plan jest taki, żeby zacząć od czwórek rozmieszczonych na południe od bazy. Potem przemieścimy się na wschód, do ,,5b", a przy ,,6a" skontrolujemy czas i sprawdzimy, czy można połasić się jeszcze na ,,6b" i ,,6c", czy też lepiej skierować się ku gęściej rozmieszczonym lokalizacjom w Biskupim Lesie. Próbujemy skupić się na liczeniu kilometrów, ale przeszkadzają nam w tym brzęczące nad uchem komary.

O 10:00 ruszamy pewnym krokiem w kierunku szosy Dębowiec- Wilemowice, z której łatwo będzie wytropić ,,4b". Co sprytniejsi skracają sobie drogę, idąc nie duktem, a przez pole wzdłuż strumienia. Nie zauważyliśmy tej możliwości, ale nie szkodzi, nie straciliśmy wiele czasu. Bez problemu odnajdujemy czwórkę ukrytą w zagłębieniu w ziemi i wracamy do szosy, która prowadzi nas ku ,,4c". Namierzamy odpowiednie rozwidlenie ścieżek, po czym podbijamy kolejną czwórkę. Na razie idzie podejrzanie łatwo.

Kolejna nawrotka do szosy, mkniemy ku ,,5b". Przed pierwszymi zabudowaniami Szklar skręcamy w drogę polną, a gdy pod nogami robi się nieco mokro, czas zanurkować w zieleń po kolejny punkt. Ścieżka wydeptana w trzcinach rozwidla się na kilka kierunków, trochę inaczej niż na naszej mapie, ale z pomocą kompasu orientujemy się na wschód.

Przez pole docieramy do wioski, jednakże w pewnym momencie kończy nam się droga. Lądujemy na tyłach gospodarstw, a lawirując pomiędzy chaotycznie rozmieszczonymi ogrodzeniami, zastanawiamy się kiedy nas ktoś stad pogoni. Na szczęście w końcu jakoś udaje nam się przedostać do jezdni.

Idziemy spokojnie przez Szklary, odliczając wszystkie zaznaczone na mapie kapliczki, aby nie przegapić skrętu w pole ku ,,6a". Mijamy przystanek autobusowy, dorodny kasztanowiec... To tutaj. Na górce zwieńczonej pomarańczowym trójkątem z perforatorem spotykamy inny zespół, który oprócz karty kontrolnej niesie ze sobą pełną torbę grzybów.

Z zachodu nadciąga zresztą więcej ekip. Pozdrawiamy się, po czym podążamy każdy w swoim kierunku. Wszyscy szli w przeciwną stronę- informuje nas kierowca maszyny rolniczej. No tak, ale my chcemy zdobyć teraz ,,5c". Stwierdziliśmy, że to będzie rozsądniejsze rozwiązanie niż uganianie się za nieco bardziej oddalonymi szóstkami.



Piątka ogarnięta, czas więc na ,,4d" (choć kusi zboczenie z trasy w celach niezawodowych- w pobliżu znajduje się jeden z biskupich kamieni granicznych). Podążamy skrajem lasu, potem skręt na południe. Na rozwidleniu w prawo, teraz kolejne skrzyżowanie... zaraz, według mapy powinna znajdować się tutaj jakaś kapliczka... A więc albo jesteśmy w złym miejscu, albo z kapliczki pozostały jedynie fundamenty- w trawie dostrzegamy kilka ułożonych jedna na drugiej cegieł. Przyglądamy się podejrzliwe również sterczącemu tuż obok kamiennemu słupkowi, ale raczej nie ma on ,,świętego" wyglądu. Ryzykujemy i podążamy na południe do pierwszego skrzyżowania ścieżek. Jest ,,4d"! 


Kapliczka dostała nóg.

Cofamy się do skrzyżowania z nieistniejącą kapliczką, po czym pewnie ruszamy po ,,4e". Następne w kolejce jest ,,5d", skręcamy więc na zachód, łukiem ścieżki obchodzimy górkę wznoszącą się na 263 m n.p.m. i dochodzimy do rozstajów dróg. Tu pojawia się wątpliwość, bo ścieżki rozchodzą się w nieco inne strony niż powinny według mapy. W lesie ponad nami słyszymy nagle jakieś nawoływania. Idziemy w tamtą stronę, napotykając kilkuosobową grupę dźwigającą siatki wypełnione skarbami lasu. ,,Grzybiarze"- myślimy, dopóki nie zauważamy numerów startowych przypiętych do plecaków...

Ostatecznie udaje nam się z dziwnego skrzyżowania podążyć w dobrym kierunku, do strumienia na styku lasu i pola. Nad wodą zwisa ,,5d".




Przeskakujemy strumień, chcemy bowiem granicą lasu przemieścić się ku ,,4f". Rozpoznajemy drogowskaz zawieszony na rozstaju dróg- mijaliśmy go rano, idąc na start! A więc jeśli teraz skręcimy za znakami niebieskiego szlaku, powinno być dobrze. Jest dobrze, odnajdujemy czwórkę w małym zagłębieniu w ziemi.

W drodze do ,,5e" motamy się trochę, ale wszystko przez to, że jest tu więcej płotów niż być powinno. Upieramy się jednak, że odnajdziemy co trzeba. Idziemy wzdłuż strumienia do styku lasu i pola, tam namierzamy odpowiednią ścieżkę i atakujemy ,,granicę kultur roślinności" z drugiej strony. Bingo!

Bez trudu namierzamy ,,4g", po czym przez pole z łodygami pozostałymi po ściętej kukurydzy na azymut mkniemy do szosy. Mamy jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby pokusić się o ,,4a", a może i dwójki, ukryte w starym kamieniołomie. 

Punkt jest tutaj, za drzewem- zdradza nam młody uczestnik konkurencyjnego zespołu, a więc czwórki nie musimy nawet specjalnie szukać. No to lecimy po dwójki, wydawałoby się- najłatwiejsze. 

Ustawiamy się na odpowiednim (przynajmniej takie mamy wrażenie) skrzyżowaniu dróg, po czym rozpoczynamy korzystanie z powiększonego fragmentu mapy. Dziwne, ścieżki są jakieś niewyraźne. Poza tym powinno być tutaj coś w rodzaju wąwozu... I woda, gdzie jest woda? Wracamy do skrzyżowania, gdzie postanawiamy zrobić test. Jeśli pójdziemy teraz na południe, a po prawej stronie ścieżki będzie staw, jesteśmy w dobrym miejscu. Idziemy na południe, stawu nie ma. Dochodzimy za to do szosy w pobliżu bazy... A niech to, nie zauważyliśmy, że skręt do kamieniołomu poprzedza jeszcze jedno rozwidlenie dróg, schowane pod wyróżnionymi tłustym drukiem, nachodzącymi na siebie kółkami otaczającymi dwójki. Cofać się...? Zostało mało czasu, czy warto zdobyć 2- 6 punktów, ryzykując utratę kilku przy spóźnieniu na metę? Uznajemy, że nie warto i podążamy w stronę bigosu...


legendarny bigos strzeliński na mecie

...ale żeby poprawić sobie morale, po ogłoszeniu wyników zawodów, idziemy jeszcze do starego kamieniołomu. Zwłaszcza, że to po drodze do Kalinowic. 




***

Jeśli chodzi o grzyby, nam podczas rogainingu udało się znaleźć jedynie te czerwone- być może dlatego, że bardziej skupiliśmy się jednak na odnajdywaniu perforatorów. Wątek grzybowy towarzyszy nam jednak dalej, kiedy w niedzielę z Kalinowic wędrujemy przez las na dworzec w Ziębicach


nasze grzybowe znaleziska- malownicze muchomory oraz napoczęty przez chrząszcza okratek australijski

Za (popularnym już na początku XIX w.) źródełkiem Cyryla spotykamy mężczyznę około sześćdziesiątki, z którym gawędzimy o zdrowym stylu życia. Mężczyzna niesie w ręku reklamówkę pełną prawdziwków. 


źródełko Cyryla przy czerwonym szlaku do Ziębic

W Ziębicach trochę zwiedzamy. Warta zobaczenia jest chociażby średniowieczna bazylika z kamienną dzwonnicą podobną do wieży zamku, dawny kościół ewangelicki przerobiony na centrum kulturalne ,,Evangelik" czy eklektyczny ratusz mieszczący Muzeum Sprzętu Gospodarstwa Domowego. Z dawnych murów miejskich zachowała się Brama Paczkowska (szkoda, że parkują w niej samochody, uniemożliwiające wykonanie dobrego zdjęcia) oraz okrążająca starówkę ulica Wałowa, dzięki której Ziębice ogląda się jak Kraków. Jest jeszcze zespół klasztorno- szpitalny z kościołem, wzniesiony na nowo w okresie baroku na miejscu zabudowań XIII- wiecznych. Kiedyś pieczę nad nim sprawowali krzyżacy z czerwoną gwiazdą, dzisiaj parafią opiekują się chrystusowcy. I zatroskany, oplątany bluszczem Jan Nepomucen...


Ziębice- kamienna dzwonnica przy bazylice


Ziębice- ratusz


Ziębice- sgraffito na murze kamienicy sąsiadującej z ratuszem


Ziębice- Brama Paczkowska


Ziębice- nepomuk przed kościołem chrystusowców

Kiedy siedzimy już w pociągu, tuż obok zajmuje miejsce pani, która korzystając z chwili wolnego czasu, nadrabia zaległości w rozmowach telefonicznych z rodziną i znajomymi. Każdą kolejną konwersację rozpoczyna tymi samymi słowami: ,,Cześć, co tam? Jesteś na grzybach?"

< następny post

poprzedni post >

Komentarze

  1. Jak zwykle bardzo przyjemnie czytało się relację, należy nadmienić, że tym razem wyśmienita była pogoda, słonecznie i bardzo mały wiatr. My niestety spóźniliśmy się na start i wyszliśmy o 10:30, a pomiędzy 2a i 2b zaliczyliśmy dość "hardkorowe" przejście urwiskiem na azymut nad stawkiem.
    Do zobaczenia w listopadzie!
    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a mimo tego spóźnienia oraz ryzykowania życiem w kamieniołomie i tak ostatecznie byliście wyżej od nas w klasyfikacji ;) Gratulujemy i pozdrawiamy :)

      Usuń

Prześlij komentarz