Tym razem kropka jest niebieska 8/13. Tajemnicze stworzenia Otrytu.



Trasa: Dwerniczek> (bez znaków) Dwernik> (szlakiem karpackim) Otryt> Polana> Wydrne> Kiczera Paniszczowska> Teleśnica Oszwarowa> Żuków> Równia> Gromadzyń> Ustrzyki Dolne

Długość trasy: 3 km dojścia z Dwerniczka do Dwernika + 40,5 km szlakiem karpackim

Czas przejścia (nie licząc popasu pod sklepem w Teleśnicy Oszwarowej): 9 godzin 20 minut


Nagrana trasa: Dwerniczek- Ustrzyki Dolne | mapa-turystyczna.pl


O 7:00 rano kultowy sklepik i Blaszak pogrążone są jeszcze we śnie. Nie śpią tylko koty oraz stojący przy szosie funkcjonariusze służby celnej, którzy mówią nam ,,dzień dobry". Na rozwidleniu dróg wybieramy kierunek na Chmiel, ale zaraz skręcamy z asfaltówki w las, rozpoczynając podejście na grzbiet Otrytu.

Wkrótce rośliny zaczynają robić się dziwne. 




To znak, że zbliżamy się do Chaty Socjologa, schroniska studenckiego albo- jak kto woli- domu pracy twórczej. Drogę do niego wskazuje nam pewien rogaty jegomość. Choć jest uprzejmy, wolelibyśmy go nie spotkać po zmroku. Przypomina nieco piwosza z Bartnego, ale wyróżnia go charakterystyczny błysk w oku...




Rzeczywiście, po chwili spośród drzew wyłania się trójkątna sylwetka schroniska. Pośród otaczających budynek przedmiotów o zagadkowym przeznaczeniu wyróżnia się pomalowany na czerwono drewniany stół, przy którym odpoczywa kolejne tajemnicze stworzenie Otrytu...



Wewnątrz chaty słychać już trzask drewnianych podłóg oznaczający poranną krzątaninę. Przyglądamy się wystawionym na sprzedaż magnesom z hasłem ,,bynajmniej jest mi to nieobojętne", przybijamy pieczątki z podobizną Sfinksa. Z użyciem lornetki zamocowanej na sznurku podziwiamy panoramę Bieszczadów. Zostawiamy je pomału za sobą, przemieszczając się w kierunku Gór Sanocko- Turczańskich. 


panorama spod Chaty Socjologa


Przejście przez pasmo Otrytu składa się z wielu niewielkich zejść i niewielkich podejść. Na jednej z takich fałd terenu przystajemy, słysząc wyraźnie kogoś nadchodzącego z przeciwnej strony. 

- Dokąd idziecie? - pyta chłopak z wielkim plecakiem. Tymczasem dogania go starszy pan z dumą prezentujący na szelkach swojego cały przekrój odznak przyznawanych przez Polskie Towarzystwo Turystyczno- Krajoznawcze. Pytają, ale już wiedzą. Idziemy do Rzeszowa. A oni z Rzeszowa do Grybowa. Opowiadają o odcinku Dynów- Krasiczyn, który pokonywali aż siedemnaście godzin, gubiąc ścieżkę, oznaczenia, sygnał GPS oraz jednego z kompanów. My opowiadamy im o błotach Beskidu Niskiego, ale czujemy podskórnie, że mogą być one jedynie igraszką w porównaniu z opisywanym przez nich trójkątem bermudzkim (czy też ,,trójkątem brzuskim", nawiązując do nazw widniejących na mapie pomiędzy Dynowem a Krasiczynem). Życzymy sobie wzajemnie powodzenia, po czym ruszamy, jedni do Rzeszowa, drudzy do Grybowa.

Niedługo po rozstaniu z naszymi rozmówcami natykamy się znów na informację o pracach leśnych prowadzonych do końca 2021 r. oraz wyznaczonym obejściu szlaku. Tym razem czas nas nie goni, przyglądamy się więc uważnie mapce zawieszonej na drzewie. A ta kusi skróceniem trasy o ok. 2 km. Postanawiamy skorzystać z propozycji leśników, zwłaszcza że nie uśmiecha nam się brnięcie w rozjeżdżonym błocie. 

Po powrocie na właściwy przebieg szlaku, przy zejściu do Polany, napotykamy kilka pieców do wypału drewna na węgiel drzewny. A także całe lasy żółtej rudbekii. 

 

piece do wypału

 

 

rudbekia naga

Przed nami krótki odcinek drogą bitumiczną, a następnie podejście na Kiczerę Paniszczowską z widokiem na Zatokę Potoku Czarnego czyli odnogę Zalewu Solińskiego

 

widok na Zalew Soliński

 

Odliczamy na drogowskazach czas dzielący nas od Teleśnicy Oszwarowej, gdzie wg mapy znajduje się sklep.

Sklep okazuje się jak najbardziej rzeczywisty i zaopatrzony w zadaszenie z ławkami,  a więc możemy pozwolić sobie na postój regeneracyjny. Lifehack: jeśli drzwi są zamknięte, wystarczy skorzystać ze znajdującego się w rogu zadaszenia dzwonka.

Od Ustrzyk, tym razem Dolnych, dzieli nas jeszcze pasmo Żukowa, rozgraniczające zlewisko Morza Czarnego i Bałtyckiego. Wdrapawszy się na nie schodzimy do Równi (wsi), gdzie znajduje się (oddalona nieco od szlaku) zabytkowa cerkiew.  

 


 

I kiedy myślimy, że nic nas już nie zaskoczy, wyrasta przed nami jeszcze Równia (pasmo górskie) z kulminacją Gromadzynia (655 m n.p.m.) Zimą działa tutaj stacja narciarska. Dopiero minąwszy zabudowania stacji kolejki krzesełkowej, naprawdę schodzimy do Ustrzyk Dolnych. Do tętniącego życiem ryneczku, do knajpek znających się lepiej na knyszach bieszczadzkich niż na pizzy, do samochodów z rejestracją RBI, która zastąpiła tę z literami KSU.

 

Ustrzyki Dolne

Komentarze