Tym razem kropka jest niebieska 4/13. Pola dawnej wsi.



Trasa: Jaśliska> (żółtym szlakiem) Lipowiec> Czeremcha> (szlakiem karpackim) Kamień, szczyt południowy>  Koprywiczna> Jasiołka> pole namiotowe Jasiel> Przełęcz Kalinowska> Garb Średni> Przełęcz Radoszycka> (bez znaków) Radoszyce

Długość trasy: 6,5 km dojścia z Jaślisk+ 29,5 km szlakiem karpackim+ 4 km zejścia do Radoszyc z Przełęczy Radoszyckiej

Czas przejścia: 8 godzin 40 minut



Idziemy znów w stronę Babadag, przez dawną miejscowość Lipowiec, w której przed wojną istniały aż trzy cerkwie. Do dziś z tamtych czasów zachowały się- jak w przypadku wielu wsi łemkowskich- jedynie pozostałości cmentarza. Po drodze mijamy za to dwa gospodarstwa agroturystyczne. Zauważamy, że wjazd do jednego z nich mają zapewniony tylko krewni i znajomi Królika.



Docierając do granic kolejnej opuszczonej osady, Czeremchy, skręcamy na  Howerlę i Hnitessę, wracając jednocześnie na szlak karpacki. Pniemy się łagodnie pod górę na południowy szczyt Kamienia (857 m n.p.m.). Na słowackim drogowskazie odnajdujemy kolejną metalową skrzyneczkę z zeszytem do wpisów. Piszemy więc, że idziemy z Grybowa do Rzeszowa. I że jest słonecznie.

Rzeczywiście, pogoda zaczyna nas nieco rozpieszczać. Odzież przeciwdeszczowa wylądowała na dnie plecaków, a słońce w ciągu dnia ogrzewa powietrze do około dwudziestu stopni. Więcej korzystamy też z bidonów, bo przez pierwsze dni wodę wchłanialiśmy głównie przez pory skóry...

Schodząc z Kamienia w stronę Koprywicznej, natrafiamy na kilka cmentarzy wojennych. Odnajdujemy też znaki szlaku kurierskiego Jaga- Kora, a więc wygląda na to, że połowa z nas biegała już po tych rejonach. 


cmentarz wojenny na zboczu Kamienia

Na terenie rezerwatu przyrody Źródliska Jasiołki przez podmokłą łąkę przeprowadza nas drewniana kładka. Takich luksusów w Beskidzie Niskim się nie spodziewaliśmy! Kiedy bezpiecznie przeprawiamy się nad sitowiem, spod nóg uciekają nam małe jaszczurki. 



Docieramy do dawnej wsi Jasiel, gdzie natykamy się na cmentarz żołnierzy radzieckich. Wśród zieleni chwastów odznaczają się czerwone gwiazdy wymalowane na odnowionych niedawno nagrobkach. 



Nieco dalej, przy drodze, znajdują się pozostałości dwóch prawosławnych kapliczek.




Na pobliskim polu namiotowym ktoś biwakuje. My idziemy dalej ku Przełęczy Kalinowskiej. Tu odnajdujemy kolejną czerwoną gwiazdę, a oprócz niej- mały, żółty domek. To schron postawiony na szlaku przez Słowaków. 


pomnik na Przełęczy Kalinowskiej, przez którą w 1944 r. pierwsi żołnierze radzieccy przedostali się na teren Czechosłowacji

Kilkaset metrów za przełęczą, na wzniesieniu o nazwie Pasika, naszym oczom ukazuje się odnowiona ,,w celach historycznych i turystycznych" wojskowa wieża widokowa. Na znajdującą się na wysokości około 12 m platformę widokową można dostać się po metalowej drabince. Połowa z nas niczym rasowy żołnierz natychmiast ściąga plecak i rozpoczyna wspinaczkę do góry, ale druga połowa wykrzykuje coś o spadaniu oraz zagrażających życiu urazach, skutecznie gasząc pierwotny zapał. Nie mamy zatem zdjęć ze szczytu wieży.


wieża widokowa na Pasice


W okolicach Garbu Średniego z lasu dobiega pogwizdywanie. Widok na szlaku granicznym to rzadki, ale tak, spotykamy wędrowców z plecakami- trzech Słowaków dopytujących się czy daleko na Kalinovské sedlo. Bliżej niż oni na Przełęcz Kalinowską mamy my na Przełęcz Radoszycką, na której kończymy dzisiejszy etap wędrówki szlakiem karpackim. Do 2007 r. funkcjonowało tutaj przejście graniczne małego ruchu granicznego pomiędzy Polską a Słowacją. Dawniej przebiegała tędy z kolei granica pomiędzy Galicją a Królestwem Węgier, co upamiętnia odrestaurowany słup graniczny z 1893 r. 




Na nocleg schodzimy do Radoszyc drogą bitumiczną, która ,,zagrała" w ,,Weselu" Wojciecha Smarzowskiego. Po drodze mijamy cudowne źródełko z kapliczką, a na miejscu mamy do zobaczenia jeszcze cerkiew św. Dymitra. Powoli kończymy wędrówkę przez Beskid Niski. Jutro będziemy już w Bieszczadach.


cerkiew św. Dymitra w Radoszycach (obecnie kościół katolicki)

Komentarze