Tym razem kropka jest niebieska 5/13. Miejsce, do którego wrócimy.

Przystanek Balnica


Trasa: Radoszyce> (bez znaków) Przełęcz Radoszycka> (szlakiem karpackim) Siwakowska Dolina> Przełęcz Łupkowska> Łupków, cerkwisko> (zielonym szlakiem) Nowy Łupków> Łupków, cerkwisko> (szlakiem karpackim) Zubeńsko> Wysoki Groń> Rydoszowa> Balnica

Długość trasy: 4 km dojścia z Radoszyc na Przełęcz Radoszycką+ 26 km szlakiem karpackim+ 4,5 km drogi w tę i z powrotem do Nowego Łupkowa

Czas przejścia (nie licząc popasu pod sklepem w Nowym Łupkowie): 7 godzin 30 minut



My nocowaliśmy w Radoszycach, ale i dla miłośników wiatingu coś się znajdzie w rejonie Przełęczy Radoszyckiej. Odkrywamy to rano, idąc już w kierunku Siwakowskiej Doliny. Około kilometra za przełęczą Słowacy postawili kolejny mały, żółty domek, podobny do tego z Kalinovskiego Sedla. 


schron turystyczny w okolicach Przełęczy Radoszyckiej


Jako że szlak karpacki obfituje w przełęcze, wkrótce zbliżamy się do następnej, tym razem Łupkowskiej, stanowiącej umowną granicę pomiędzy Beskidem Niskim a Bieszczadami, Karpatami Wschodnimi a Zachodnimi. Tu znów opuszczamy na jakiś czas styk Polski i Słowacji, aby skierować swe kroki ku osadzie Stary Łupków. Za znajdującym się w tym miejscu dworcem kolejowym kamienne schodki prowadzą do resztek obelisku na cześć poległych z 1915 r. Stan resztek nie pozwala jednak na rozpoznanie w nich opisanego w ,,Przygodach dobrego Wojaka Szwejka" pomnika z ,,wielkim orłem cesarstwa odlanym w brązie (...) z armat rosyjskich zdobytych przez pułki niemieckie".


pozostałości obelisku z 1915 r.

Jeśli z Łupkowa wyruszylibyśmy na wycieczkę pociągiem do słowackiej miejscowości Medzilaborce, na przykład po to, aby zwiedzić znajdujące się tam Muzeum Sztuki Nowoczesnej Andy'ego Warhola (z okolic Medzilaborców pochodzili rodzice króla pop- artu), przejedziemy przez tunel kolejowy, oddany do użytku już w latach 70. XIX w. Jak informuje ustawiona w pobliżu dworca tablica, ten zabytkowy obiekt inżynieryjny podziwiali zarówno cesarz Franciszek Józef, jak i Szwejk.

W okolicach cerkwiska w Starym Łupkowie od niebieskiego szlaku odchodzi zielona odnoga, pozwalająca dotrzeć do Łupkowa Nowego. Korzystamy z tej opcji, ponieważ kończy nam się prowiant, a w rzeczonej miejscowości znajduje się sklep. Jego zaopatrzenie nie odbiera może mowy z zachwytu, ale w końcu znajdujemy wszystko, czego nam potrzeba. Robimy też w wiacie pod sklepem krótki postój nawadniająco- regeneracyjny.

Następnie wracamy na szlak karpacki, który przeprowadza nas przez stary cmentarz. Krzyże widoczne ponad zaroślami są częściowo prawosławne, a częściowo katolickie. 


cmentarz w Starym Łupkowie

Dalej trasa prowadzi obok ,,ostatniego takiego" schroniska w Bieszczadach, noszącego dumną nazwę ,,Koniec świata". ,,Ostatnie takie" oznacza, że obiekt nie jest zelektryfikowany, wodę czerpie się ze studni, a sanitariaty znajdują się na zewnątrz (przy czym jeden z nich to podobno teleporter). Z tego co wiemy, świat kończy się jednak dopiero w Sokolikach. 

Wychodzimy na drogę jezdną, aby wraz z gąsienicami trociniarki czerwicy przejść nią przez Zubeńsko- kolejną wysiedloną wieś.


gąsienica trociniarki

Powoli wspinamy się z powrotem ku biegnącej grzbietem granicy polsko- słowackiej. Zdobywamy Wysoki Groń (905 m n.p.m.), należący- jak się okazuje- do Korony Ziemi. Ziemi Sanockiej. 



Przez bukowy las docieramy w końcu do stacji Bieszczadzkiej kolejki leśnej w Balnicy. Wystarczy przekroczyć tory, aby odnaleźć Przystanek Balnica- i od razu się w nim zakochać. Opis ze strony internetowej obiektu mówi sam za siebie: Jego właściciel próbuje zrobić z niego miejsce, gdzie zawsze chce się wrócić i o którym z sentymentem się myśli. Robi to z powodzeniem. Dom wybudowano w latach 50. dla pracownika kolejki, który (kiedy wąskotorówka woziła jeszcze drewno, a nie turystów) miał m.in. dbać o to, aby nie zamarzały zwrotnice. Dzisiaj możemy tu kupić pocztówki ze zdjęciami bieszczadzkich wilków i niedźwiedzi wykonanymi przez gospodarza, Wojciecha Judę. Możemy odpocząć od cywilizacji oraz zasięgu telefonii komórkowej. Możemy coś zjeść, możemy wygrzać się na słonecznym tarasie. Możemy też przenocować. Albo zdecydować się- tak jak my- na wszystkie te rzeczy.





P.S. Co prawda nie udało nam się w Balnicy spotkać ani niedźwiedzia, ani wilka, ale za to zaprzyjaźniliśmy się bliżej z innym bywalcem Przystanku.



Komentarze