Bydgoski Park Narodowy (KDB on tour)



Trasa: Nowa Wieś Wielka (stacja PKP)> (zielonym szlakiem) Dębinka> skrzyżowanie ze szlakiem niebieskim> (niebieskim szlakiem) Łąki Studzienieckie> Szwedzka Góra> Przyłubie (stacja PKP)

Długość trasy: 24 km

Czas przejścia (łącznie z poszukiwaniem keszy): 5 h 35 min.


Trasa | mapa-turystyczna.pl

Kojarzycie Bydgoski Park Narodowy? Nie...? Może dlatego, że- póki co- nie istnieje... Znalazł się za to wśród dwudziestu pięciu tak zwanych Parków Narodowych Przyszłości, czyli obszarów proponowanych do objęcia szczególną ochroną. Listę potencjalnych nowych parków narodowych, bazującą na pojawiających się od wielu lat w różnych regionach Polski szczegółowych projektach oraz luźnych pomysłach, przygotowała Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze.

Pogoda na ostatni weekend wakacji zapowiada się całkiem zachęcająco, zwłaszcza w województwie kujawsko- pomorskim (powyżej 20 stopni, 10% szans na opady). Wyruszamy zatem zobaczyć tereny, które mogłyby zostać pierwszym parkiem narodowym w tej jednostce podziału administracyjnego. Nasza trasa poprowadzi szlakami wytyczonymi w Puszczy Bydgoskiej.

Wysiadamy z pociągu w miejscowości Nowa Wieś Wielka. Murek otaczający budynek dworca oblegają miejscowi, korzystający z nieodpartych uroków otwartego w niedzielę sklepu. My w prowiant i izotoniki zaopatrzyliśmy się przezornie wcześniej, przed nami bowiem ponad dwadzieścia kilometrów wędrówki w terenie niesprzyjającym uzupełnianiu zapasów.

Po krótkim oczekiwaniu przed zamkniętym szlabanem przy bocznicy prowadzącej do bazy paliw, możemy zagłębić się w las. A właściwie w bór sosnowy, porastający wydmy śródlądowe, pozostałe po wycofującym się lądolodzie. Rzeczywiście- pachnie tu jak nad morzem...

Idziemy spokojnie szeroką drogą leśną, przeliczając sobie w głowie ilość kilometrów i tempo. Z kalkulacji wychodzi nam, że na stację w Przyłubiu powinniśmy dotrzeć sporo przed czasem odjazdu pociągu. Warto by zapewnić sobie po drodze dodatkowe atrakcje. A może w okolicy poukrywane są jakieś kesze? Przed osadą Dębinka odpalamy aplikację c:geo, a ta pokazuje skrytkę znajdującą się akurat 200 m od nas! Skręcamy więc w nieco bardziej zarośnięty trakt, a potem w chaszcze, wśród których wyróżniają się wiekowe robinie akacjowe. W półmetrowych pokrzywach chowa się nie tylko kesz, ale i zapomniany cmentarz ewangelicki. Zapomniany tak bardzo, że oprócz tablicy z oznaczeniem miejsca postawionej przez nadleśnictwo, udaje nam się wypatrzyć tylko jeden nagrobek.


zapomniany cmentarz w Dębince

Wracamy na zielony szlak, który prowadzi ciągle przez lekko pofałdowany teren. Jest gorąco, ale o zbliżającej się jesieni przypominają kwitnące wrzosy oraz dojrzewające jeżyny i jagody berberysów. Promienie słońca łapią wygrzewające się na drodze padalce.


kwitnące wrzosy...


...dojrzewające jagody berberysów...


...i wygrzewające się padalce

Zmieniamy kolor szlaku na niebieski, aby dotrzeć do rozległych łąk otoczonych dwoma ramionami lasu. Po widoku satelitarnym wyraźnie można poznać, że nie powstały one w sposób naturalny. Kiedyś istniało tutaj ogromne zastoisko, z którego dzisiaj zostało zaledwie małe jeziorko. Za przekształcenie krajobrazu odpowiedzialni są osadnicy olęderscy, którzy na początku XVIII w., nie zrażając się ubogimi, piaszczystymi glebami, próbowali prowadzić na tych terenach działalność rolniczą. Wody jeziora odprowadzali Kanałem Chrośniańskim do Zielonej Strugi, uzyskując coraz większe obszary pod uprawę. Tereny te zwane są dzisiaj Łąkami Studzienieckimi- podobno na pamiątkę legendarnej studni bez dna, która miała znajdować się w tym miejscu.


pozostałość jeziora zastoiskowego i Łąki Studzienieckie w tle

Nad pozostałością zastoiskowego jeziora spotykamy dwóch wędkarzy i jednego rowerzystę- pierwszych dziś ludzi na szlaku (i- jak się później okaże- ostatnich). Znajdujemy też kilka ciekawych keszy, wymagających wykazania przy podejmowaniu umiejętności wspinaczkowych...

Ścieżka prowadzi teraz w stronę Szwedzkiej Góry (116 m n.p.m.), wg różnych źródeł: najwyższej lub jednej z najwyższych wydm Puszczy Bydgoskiej. Okazuje się, że w Polsce mamy całkiem sporo szwedzkich gór... Tutaj- tak samo jak w przypadku ozu mosińskiego- nazwa związana jest z lokalizacją XVII- wiecznego posterunku wojsk. Szlak omija co prawda szczyt, ale postanawiamy go jednak zdobyć, zwłaszcza że komuś chciało się nawet zainstalować u góry tabliczkę z oznaczeniem wysokości.



Po zejściu ze Szwedzkiej Góry natrafiamy na pozostałości trochę późniejszej historii militarnej puszczy...



Teraz mkniemy już prosto ku stacji w Przyłubiu. Ponad lasem sterczą 300- metrowe anteny Radiowego Centrum Nadawczego w Solcu Kujawskim. Powoli kończąc naszą wędrówkę po puszczy, rozmyślamy nad koncepcją utworzenia w tym miejscu parku narodowego. Czy jest to obszar pełen wyjątkowych dzieł natury, które zaskakiwałyby na każdym kroku ściągających tutaj tłumnie turystów? Raczej nie. Czy jest to teren zasługujący na ochronę przyrodniczą? Z pewnością tak. Podpisują się pod tym skrzydłami i kopytami występujące na tych terenach sowy włochatki, błotniaki zbożowe, bąki, wilki, borsuki, a nawet pozbawione kończyn padalce...



Komentarze