Piasek, woda i zabytki 10/11. Militarno- industrialnie.

ruiny torpedowni w Babich Dołach

Trasa: Redłowo, plac Beaty Zakowicz> (żółtym szlakiem) Gdynia, Bulwar Nadmorski> (bez znaków) Gdynia, Śródmieście> Gdynia, dworzec PKP> Gdynia, Terminal Kontenerowy> Gdynia, Port Wojenny> Oksywie, Cmentarz Marynarki Wojennej> Oksywie, Osada Rybacka> (plażą) Babie Doły> Mechelinki> Rewa> (bez znaków) Rezerwat Beka> (niebieskim szlakiem) Osłonino

Długość trasy: 35 km

Czas przejścia: 7 h 40 min.


Trasa do: Osłonino | mapa-turystyczna.pl


Mając na uwadze skuteczność helskiej 31. Baterii artylerii im. H. Laskowskiego w czasie walk z września 1939 r., po zakończeniu II wojny światowej planiści wojskowi przystąpili do rozbudowywania systemu fortyfikacji polskiego wybrzeża. Na Helu na przykład powstały dodatkowe baterie 3, 13 i 27, a na terenie Kępy Redłowskiej w Gdyni- bateria o numerze 11. Obok zachowanych stanowisk ogniowych, żelbetowych kopuł dla obsługi karabinów maszynowych oraz pozostałości schronów i transzei prowadzi żółty szlak turystyczny. Na stanowiskach ogniowych nr 1 i 4 można zobaczyć nawet armaty morskie B-13 kal. 130 mm, co więcej- jedno z dział nadal daje się obrócić!


zachowane fortyfikacje Kępy Redłowskiej

Nie bawimy się w wojnę (zwłaszcza że na lufie armaty siedzą właśnie dziewczyny, które wybrały 11. BAS na miejsce do spędzenia wagarów), ale schodzimy do Bulwaru Nadmorskiego, mijając pomniki łososi i innych gatunków ryb. Jako że nieubłaganie nadszedł poniedziałek, plaża w centrum Gdyni w odróżnieniu od wczoraj jest pusta.


pusta poniedziałkowa plaża w Gdyni

Ze Śródmieścia kierujemy się w stronę dworca PKP, a następnie staramy się możliwie optymalną drogą ominąć wcinający się w ląd kanał portowy. Przebijając się mozolnie przez las betonowych podpór estakad, w poprzek wężowisk szyn kolejowych, pośród zapętlonych wielokrotnie ślimaków zjazdów,  otoczeni przez stada żurawi portowych i wieże ze spiętrzonych kontenerów zastanawiamy się... dlaczego do jasnej ciasnej nie pomyśleliśmy, aby pokonać ten odcinek autobusem podmiejskim?! Owszem, cały czas prowadzi nas wygodny chodnik, a razem z nim biegnie również trasa rowerowa EuroVelo 13. Mało tego- spotykamy nawet biegacza, który nie wygląda jakby industrialny krajobraz uprzykrzał mu trening. Docierając w końcu na Oksywie, oddychamy jednak z ulgą. 

Zanim zejdziemy na plażę, miniemy jeszcze okręt podwodny parkujący za płotem Akademii Marynarki Wojennej i zajrzymy na cmentarz wojskowy. Do 1939 r. stała tutaj również niewielka (XIX- wieczna) latarnia morska (od 1933 r. nieczynna), którą upamiętnia symboliczny pomnik.


Oksywie- Cmentarz Marynarki Wojennej i pomnik latarni

Z klifu pomagają nam zejść schodki znajdujące się na końcu ulicy prowadzącej do osady i przystani rybackiej. Co ciekawe, równolegle do nich, po stromym zboczu opadającym do plaży, biegną tory. To kolejka towarowa służącą do transportu połowu, zbudowana w okresie powojennym z pozostałości infrastruktury niemieckiej wąskotorówki. 

Wychodząc na nadmorski bulwar, dowiadujemy się, że Oksywie jest najpiękniejsze. Nie chcemy z tym dyskutować, ale na wszelki wypadek idziemy jeszcze sprawdzić jak wygląda Obłuże (kaszub. Òblëżé). Jego nazwa pochodzi bowiem- jak głosi legenda- od słów pewnego Kaszuba, który zachwycony okolicznym krajobrazem westchnął: "O Błeże, jak tu pięknie!".


najpiękniejsze jest Oksywie...


...a może Obłuże?


Mijamy cumujące na brzegu kutry, a na horyzoncie zaczyna majaczyć przedziwna konstrukcja, otoczona wodami Bałtyku. To ruiny jednej z dwóch torpedowni, wchodzących w skład bazy doświadczalnej Luftwaffe zbudowanej w Babich Dołach w czasie II wojny światowej. Druga z nich znajduje się na terenie portu wojennego na Oksywiu i jest wciąż wykorzystywana, choć w innym charakterze. Pomiędzy dwoma obiektami kursowała kolej wąskotorowa- ta sama, której pozostałości służą dziś gdyńskim rybakom. Do torpedowni w Babich Dołach prowadził, podobnie jak do tej na Oksywiu, drewniany pomost. Zniszczono go celowo (część zaraz po wojnie, resztę w latach 90.), aby utrudnić dostęp do ruin. Postały tylko słupki, które zwłaszcza zimą, okryte lodem, chętnie ,,pozują" fotografom do zdjęć z torpedownią w tle.


torpedownia Babie Doły widziana zza krzewu rokitnika

Nad samym morzem robi się wąsko i kamieniście, schodzimy więc na ścieżkę biegnącą lasem powyżej. Kilkaset metrów dalej łagodny brzeg zmienia się w klif, wracamy więc na plażę. Musimy co jakiś czas przeskakiwać przez powalone drzewa, ale bez większych problemów docieramy do wsi Mechelinki.


plaża pomiędzy Babimi Dołami a Mechelinkami

Na Mechelinki składa się siatka ulic ponazywanych morskimi skojarzeniami, przystań rybacka oraz 180- metrowe, oświetlone wieczorem molo pilnowane przez drewniane rzeźby zamyślonych rybaków. W pobliżu plaży przycupnęło kilka barów i kawiarni, wciąż cieszących się powodzeniem.


Mechelinki

Kiedy kierujemy się dalej wzdłuż brzegu Bałtyku na północ, od zabudowy sąsiednich Mostów oddziela nas szeroki pas traw i płożących się krzewów- to rezerwat przyrody Mechelińskie Łąki.

Tak docieramy do Rewy, rozlokowanej na wcinającym się w morze cyplu, przechodzącym płynnie w Rybitwią Mieliznę ciągnącą się aż do Kuźnicy na Helu. O mieliźnie i organizowanej na niej imprezie o dumnej nazwie Marsz Śledzia usłyszeliśmy pierwszy raz w zeszłym roku. Hel jest zresztą z Rewy bardzo dobrze widoczny- tak dobrze, że można się tu poczuć nie jak nad morzem, a jak nad jeziorem. W osłoniętej przez Cypel Rewski zatoczce szaleją kitesurferzy, zadumie sprzyja z kolei widoczny z daleka, poświęcony ofiarom morza krzyż z ramionami w kształcie kotwic.


Rewa

Zaraz za Rewą zaczynają się podmokłe łąki poprzecinane kanałami melioracyjnymi, oznaczone na mapie jako Rewskie Błota lub Moście Błota. Trzymamy się ścieżek sugerowanych przez GPS, aby  chodzenie po bagnach nie wciągnęło nas za bardzo. Przez las pachnący niecierpkiem gruczołowatym i pełen owadów pchających się nam do uszu udaje nam się przedostać do rezerwatu przyrody Beka. Powstał on dla ochrony unikatowych siedlisk roślinnych jakimi są słonawy- zalewane okresowo przez morze łąki tworzone przez florę halofilną czyli słonolubną. Na horyzoncie dostrzegamy pasące się konie, dopasowane kolorystycznie do traw i przechadzających się pod ich kopytami gęsi. To koniki polskie, które nie znalazły się tutaj bez powodu. Obgryzając roślinność, zapobiegają inwazji trzcin lub przekształceniu się łąk w tereny leśne.

Nazwa rezerwatu nie ma jednak wiele wspólnego z ochroną przyrody. Beka to nazwa istniejącej przy ujściu Redy od XVI w. do końca lat 50. XX w. osady, której pozostałości- fundamenty chałup rybackich strawionych przez pożar- stopniowo znikają w przesuwającym się w głąb lądu morzu (stąd pojawiające się w wielu źródłach określenie ,,kaszubska Atlantyda"). Osadę nazwano zaś ,,Beka" prawdopodobnie ze względu na polowania na foki, którymi trudnili się tutejsi mieszkańcy. Beka jest bowiem kaszubskim określeniem harpuna używanego do polowań.


rezerwat przyrody Beka

Po przekroczeniu kanału Mrzezino napotykamy niebieski szlak, który prowadzi nas do niewielkiej miejscowości Osłonino. W wiosce sezon turystyczny ewidentnie się już zakończył, ale o dziwo działa wciąż niewielka smażalnia przy molo. Zatrzymamy się tutaj przed ostatnim etapem naszej wędrówki wybrzeżem.

< następny post

poprzedni post >

Komentarze