Piasek, woda i zabytki 9/11. Umówieni przy rybkach.

rzeźba ,,Ryby" przy bulwarze w Gdyni

W I poł. XIX w. niejaki Johann Adler, żeglarz, kupił od młynarza Mathiasa Bömelta ziemię przy ujściu rzeki Katzfließ (Kaczej) do morza. Grunt wydał mu się atrakcyjny, wybudował więc na nim gospodę. Ta dała początek osadzie, którą od nazwiska oberżysty nazwano Adlershorst, a w 1920 r. przetłumaczono na Orłowo. Zajazd Adlera stoi do dziś, mieszcząc pracownie Zespołu Szkół Plastycznych oraz pizzerię. 


plenerowa ekspozycja rzeźbiarska przy Adlerówce

Orłowo stało się zaś z czasem modnym kurortem. Od przełomu lat 60. i 70. XX w. działał tu ekskluzywny klub nocny ,,U Maxima", rozsławiony przez piosenkę zespołu Lady Pank. Na początku bawiły się w nim elity, później gangsterzy. Dzisiaj ,,U Maxima" żaden mahoniowy gość nie sypie już zielonymi. Niszczejące budynki opuszczonego lokalu kryją się za wybujałą zielenią kipiącą zza płotu przy ulicy Orłowskiej.

Przedłużeniem Orłowskiej jest molo, wybudowane w okresie I wojny światowej. W latach 30. rozbudowano je do długości aż 430 m, przy czym nie bez znaczenia dla takiej decyzji była narastająca konkurencja Orłowa z Sopotem. Blisko 60% konstrukcji zniszczył potężny sztorm z 1949 r., ale do dziś w wyglądzie wyremontowanego mola można dostrzec podobieństwa do odległego o 4 km wzoru.


molo w Orłowie

Nieopodal mola na ławce przycupnął Antoni Suchanek, malarz marynista związany z Gdynią, czerpiący inspirację z krajobrazu rozwijającego się miasta portowego.


ławeczka Antoniego Suchanka w Orłowie

Gdynia z jej dzielnicami to jednak nie tylko port i kurort, ale również rezerwaty przyrody. Tuż przy granicy Orłowa z Redłowem znajduje się Kępa Redłowska, opadająca do morza stromym brzegiem, na skutek erozji cofającym się rocznie średnio o metr w głąb lądu. To tzw. Klif Orłowski, zdobiący wiele gdyńskich pocztówek. Plażą można podejść do jego podstawy, natomiast żółty szlak turystyczny pozwala na podziwianie panoramy ze szczytu skarpy. Jedno i  drugie wiąże się z pewnym ryzykiem, czym zdają się nie przejmować spacerowicze, ignorujący tabliczki ostrzegające przed zbliżaniem się do krawędzi. Z lekkim drżeniem obserwujemy dzieci jeżdżące brzegiem urwiska na hulajnogach oraz rodziców fotografujących się na tle zwieszonych nad szumiącym kilkadziesiąt metrów niżej morzem.


u dołu klifu


u góry klifu

Z Orłowa przemieszczamy się do centrum Gdyni plażą. Nie jest łatwo, bo można ją określić raczej jako kamienistą niż piaszczystą. 


plaża w Redłowie

Dowodem na trwający proces abrazji jest betonowy bunkier (część powojennej 11. Baterii Artylerii Stałej), który znajdował się niegdyś w głębi lądu. Kiedy w 2012 r. zbliżył się niebezpiecznie do krawędzi klifu, przy pomocy koparek i siłowników zepchnięto go w dół, zamykając na czas akcji dostęp do okolicy. Teraz obmywają go fale Bałtyku. Wcześniej, w latach 80., samoistnie wraz z fragmentem zbocza runęło stanowisko ogniowe nr 2 (ale zatrzymało się powyżej plaży).


bunkier zepchnięty z klifu

Po ponad dwuipółkilometrowej przeprawie przez teren kamienno- piaszczysty wychodzimy na Bulwar Nadmorski. Wita nas rzeźba ,,Powrót do domu" zwana też pomnikiem łososi, ofiarowana przez artystkę z Seattle- miasta partnerskiego Gdyni. Mimo że to kopia (oryginał znajduje się w Urzędzie Miasta), jedna z ryb była już kilkakrotnie kradziona...


,,Powrót do domu" aka pomnik łososi

Od łososi przemieszczamy się ku trzem rybkom nieznanego gatunku, stojących na drugim końcu bulwaru już od końca lat 60. XX w. Podobno gdynianie zwykli umawiać się ,,przy rybkach", tak jak poznaniacy pod pręgierzem...


Gdynia, ,,Ryby" Adama Smolana

Gdynia jest młodym miastem- prawa miejskie uzyskała dopiero w 1926 r. To dlatego nie znajdziemy tutaj typowej starówki z rynkiem. Swoje pierwsze kroki kierujemy w stronę skweru Kościuszki, przechodzącego płynnie w Molo Południowe. Znajduje się tutaj gdyńskie akwarium (aktualnie w trakcie rozbudowy, po której ma pomieścić ,,8 razy więcej wody") oraz podświetlany napis ,,Gdynia" nawiązujący krojem pisma do stylistyki modernistycznej.



Przy pirsie cumuje żaglowiec ,,Dar Pomorza" oraz okręt ORP ,,Błyskawica"- oba udostępnione do zwiedzania.


maszty ,,Daru Pomorza"


ORP ,,Błyskawica"

Przemieszczamy się w kierunku ulicy Świętojańskiej, aby namierzyć pewne wyjątkowe drożdżówki, konkretnie te z kremem pistacjowym i płatkami róży. Udaje się je zdobyć po krótkim oczekiwaniu w kolejce.


arcydzieło z cukierni Buns

Potem włóczymy się w okolicach Centrum Filmowego, Teatru Muzycznego, Muzeum Miasta Gdyni i Muzeum Marynarki Wojennej. Wpadamy na pomysł, żeby skorzystać z darmowej kolejki kursującej na Kamienną Górę (49 m n.p.m.), ale wagonik (skrzyżowanie gondoli z kolejką na Gubałówkę) zabiera jednorazowo tylko osiem osób, a oczekujących zgromadziło się dużo więcej niż ośmiu. Tymczasem tuż obok znajdują się schody, którymi na szczyt można wejść w ok. trzy minuty...


panorama Gdyni z Kamiennej Góry

Do Orłowa wracamy żółtym szlakiem. Patrząc na kolejki formujące się przed lokalami w pobliżu molo, dochodzimy do wniosku, że ta dzielnica Gdyni jest wciąż- jak przed laty- tętniącym życiem kurortem...

< następny post

poprzedni post >

Komentarze