Piasek, woda i zabytki 1/11. Dziki morskie.

Dzik Bosman na pirsie w krynickim porcie

Punktualnie o 12:15 ludzie, do tej pory rozproszeni na przystanku, zaczynają ustawiać się w karną kolejkę. Ci, którzy byli tu najwcześniej, liczą na zajęcie jak najlepszych miejsc w autobusie, który powinien za chwilę podjechać do zatoczki. Tyle że nic nie nadjeżdża. Dziewczyna zatrudniona w sklepie w Krynicy Morskiej wyrokuje, że PKS na pewno będzie opóźniony- ze względu na roboty drogowe na Mierzei Wiślanej. Na potwierdzenie swoich słów siada ostentacyjnie na ławce i przystępuje do przygotowania drobiazgowego makijażu. 

Póki co wszyscy są dość spokojni, ale po upływie kolejnych piętnastu minut zaczynają się denerwować. A najbardziej pani w koszulce z napisem ,,good vibes only". Ale to dzięki niej coś zaczyna się dziać, pani dysponuje bowiem numerem telefonu do dyspozytorki. Po chwili dowiadujemy się, że kierowca, który miał nas zabrać z Gdańska do Krynicy... ma właśnie przerwę. Mija kolejny kwadrans, a pozostali potencjalni pasażerowie naciskają żeby zadzwonić znowu, zapytać o co chodzi z tą przerwą i ile ona będzie trwała. Odpowiedź dyspozytorki jest jeszcze bardziej zaskakująca: kierowca powiedział, że nie chce jechać. 

Dyskusja na przystanku robi się coraz bardziej ożywiona. Ktoś proponuje żeby zamówić taksówkę, ktoś inny rezygnuje z dalszego czekania. Po kolejnym telefonie otrzymujemy zapewnienie, że PKS Gdańsk próbuje zorganizować nam zastępczego kierowcę. O 13:15 autobus w końcu podjeżdża. Otwierają się drzwi, a kierowca zastępczy (wyraźnie niezadowolony z dodatkowego kursu) ofukuje po kolei każdego, kto wsiada. Z różnych powodów: bo wsiada za wolno, bo płaci banknotem stuzłotowym, bo pokazuje bilet. Pasażerowie mimo to uśmiechają się do siebie: nieważne jaki, ważne że jest...

Po niespełna dwóch godzinach podróży zaczynamy się już pomału z naszym szoferem zaprzyjaźniać. Ten ciągle pokrzykuje jednak na nas: Proszę naciskać przycisk jak się chce wysiąść!, Po co pani naciskała jeśli pani nie wysiada?!, Nie, to nie jest ,,Dworek most"!!! Tak, teraz będzie ,,Jantar młyn"!. Roboty drogowe udaje mu się za to pokonać szybko i sprawnie, dzięki czemu jedynie z godzinnym poślizgiem meldujemy się w Krynicy Morskiej.

Idziemy zobaczyć port rybacki, gdzie co rano można zakupić owoce ostatniego połowu. Spacerujemy ścieżką nad Zalewem Wiślanym i zaglądamy na plażę po drugiej stronie mierzei. Połowa z nas wspina się po wywołujących przypływ adrenaliny schodkach na szczyt wysokiej na 27 m latarni morskiej. Kręcimy się po centrum, zapchanym wszechobecnymi nad morzem straganami i automatami do gier. 


port rybacki w Krynicy Morskiej


krynicka latarnia morska


na straganie pluszowa gęś- hit sezonu

Co jednak najbardziej rzuca nam się w oczy, to umiłowanie Kryniczan do... dzików. Dziki mają swój oficjalny pomnik w reprezentacyjnej części miasteczka, przy porcie jachtowym. Poza tym można się też rozglądać za dziczymi figurkami tematycznymi, tak jak we Wrocławiu za krasnalami, w Jeleniej Górze za jeleniami, w Gnieźnie za królikami, w Nowym Targu za owcami, czy w Kołobrzegu za mewami. Jest więc Dzik Bosman, Dzik Ratownik, Dzik Policjant oraz Dzik Rowerzysta. To zdziczenie nie bierze się znikąd. W okolicznych lasach, ale także na ulicach Krynicy, można bowiem bez problemu spotkać stadko prawdziwych warchlaków prowadzonych przez dorodną lochę. Przekonamy się o tym już wkrótce...


pomnik dzików przy informacji turystycznej w porcie jachtowym


dzik na rowerze i dzik w mundurze

< następny post

poprzedni post >

Komentarze